piątek, 1 listopada 2013

`rozdział 15

Film sam w sobie nie był taki zły. Dobrze się bawiłam, bo byłam z przyjaciółmi.
Chłopcy odwieźli nas do domu. Chciałam, aby zostali na noc, ale jak to stwierdzili nie chcą się narzucać. Pożegnałam się z Niallem i zaprosiłam Gabi do siebie. Udałyśmy się do kuchni, ponieważ zachciało nam się pić. Nie minęło nawet piętnaście minut, a Niall już do mnie zadzwonił.
-Co robicie?
-Jeszcze nic specjalnego, a czemu pytasz? W ogóle dlaczego ze mną rozmawiasz skoro prowadzisz?
-O to się nie martw! Mam wszystko pod kontrolą!
-Niall uważaj!!!!!!!!!!!!!!!!-usłyszałam głos Louisa.
-Niall? Halo? Jesteś?-niestety słyszałam tylko ciągły dźwięk, oznaczający przerwanie rozmowy.
Pojedyncze łzy zaczęły spływać po moim policzku.
-Lottie co się stało? Dlaczego płaczesz?-pytała nerwowo Gabi.
-Oni..im się coś stało!-wybuchłam płaczem.
-Spokojnie, powiedz mi wszystko.
-Usłyszałam tylko jak Louis krzyczy, żeby uważał......i nic więcej.-wtuliłam się w przyjaciółkę, która również zaczęła płakać. Stałyśmy w uścisku, kiedy usłyszałam dźwięk mojego telefonu, pospiesznie go odebrałam, nie patrząc na wyświetlacz.
-Dzień dobry, czy rozmawiam z panną Charlotte Collins?-usłyszałam głos kobiety.
-Tak, tak to ja. O co chodzi?
-Dzwonię z Mount Hospital. Przywieziono do nas pana Horana i pana Tomlinsona prosto z wypadku samochodowego. Pan Tomlinson poprosił nas o poinformowanie pani o ich pobycie tutaj.
-Już jadę!-rozłączyłam się i wbiegłam na górę po torebkę.
-Powiesz mi kto dzwonił, że tak się spieszysz?-spytała niczego się nie domyślając.
-Dzwonili ze szpitala! Chłopcy są tam! Prosto z wypadku samochodowego!
-Ale jak to?!
-Mówiłam, że coś się stało, wiedziałam to!-cała się trzęsłam, przyjaciółka wzięła ode mnie kluczyki.
-Ja poprowadzę!
Bałam się, że stało się coś poważnego z Niallem skoro to Louis poprosił o kontakt. Poczułam silny ścisk żołądka i ból w skroniach. Chciałam jak najszybciej znaleźć się w szpitalu i dowiedzieć się wszystkiego!
Droga zajęła nam dobre dwadzieścia minut. Dochodziła 00:00 , a na mieście były korki.
-Przepraszam, szukam Nialla Horana i Louisa Tomlinsona, może mi pani powiedzieć gdzie są?-nerwowo zacisnęłam dłonie.
-Pani jest kimś z rodziny?-spytała, niska brunetka, zajmująca stanowisko recepcjonistki.
-Jestem Charlotte Collins, dziewczyna pana Horana.
-Więc jeden z panów jest na badaniach, a drugi jest na chirurgii, niestety nie wiem czy będzie można ich zobaczyć, są w bardzo złym stanie.
-Proszę pani, pół godziny temu byłyśmy z nimi i wszystko było w porządku. Nalegam, aby pani pomogła nam się dostać chociażby do jednego, aby dowiedzieć się czegokolwiek!
-Postaram się, proszę za mną.-kobieta wyszła zza biurka i skierowała się w stronę różnorodnych sal.-Proszę chwilę poczekać.-zostawiła nas przed salą chirurgiczną, a sama zniknęła za jej drzwiami. Razem z Gabi trzymałyśmy się za ręce. Byłam cała roztrzęsiona.
-Doktor pozwolił na krótką wizytę, niestety może wejść tylko jedna z pań, ponieważ pan Tomlinson jest strasznie osłabiony.-uzgodniłyśmy z Gabi, że na razie to wejdę ja. 
Mijałam wielu ludzi, aż w końcu znalazłam się obok łóżka przyjaciela. Kiedy go ujrzałam, całego poobijanego, pozdzieranego łzy znów napłynęły do moich oczu. Mocno się do niego przytuliłam, na co odparł cichym syknięciem.
-Przepraszam! Co z Niallem? I co wam się stało?-zaczęłam wycierając łzy spływające po moim policzku.
-Gdzie jest Niall? Mieliśmy wypadek, widziałem tylko pędzące auto prosto na nas.-ledwo wypowiadał te słowa.
-Nie mów już nic. Porozmawiamy kiedy będziesz się lepiej czuł. Pamiętaj, że jesteśmy tu z Gabi i nigdzie się nie wybieramy!-pocałowałam go w policzek i podeszłam do lekarza, który czekał na mnie. Wyszliśmy na korytarz, gdzie czekała brunetka. Chciałam, aby ona również była przy tej rozmowie.
-Powiem tak, nie wiem jakim cudem z tego wyszli. Obydwoje żyją, niestety nie są w za dobrych stanach. Jak widać pan Tomlinson ma połamane żebra, nogę i nadgarstek, jest cały poobijany i słaby, możliwe że miał lekki wstrząs mózgu, ale jest świadomy tego co się stało i dzieje teraz. Natomiast pan Horan nie jest przytomny. 
-Jak to?-przerwałam mu, zanosząc się od płaczu.
-Z powodu ogromnej siły, spowodowanej uderzeniem auta. Jest w śpiączce, zabierzemy go jeszcze na badania.
-Mogę go chociaż zobaczyć?-spytałam, błagalnie patrząc na lekarza.
-Dobrze, ale na chwilę tylko.
Ruszyłam za specjalistą i chwilę później stałam przy drzwiach do sali mojego chłopaka. Byłam cała roztrzęsiona. Bałam się tego, co mogę zaraz zobaczyć.
Niepewnie chwyciłam klamkę i przycisnęłam ją. Widząc blondyna, leżącego , całego poobijanego, poprzypinanego do różnych urządzeń, wpadłam w jeszcze większą furię. Usiadłam na łóżku i chwyciłam jego rękę.
-I po co do mnie dzwoniłeś? Gdyby nie to, wszystko byłoby dobrze!-zaczęłam krzyczeć. Przybiegła do mnie Gabi i objęła. Obie strasznie płakałyśmy.



###
hej, hej :) w końcu jest. krótki, bo krótki ..chciałam go już dodać, bo dawno mnie nie było :(. Mam nadzieję, że źle nie wyszedł ;) Jeśli się podoba, to proszę ZOSTAW PO SOBIE ŚLAD (CZYT.KOMENTARZ xD) . Dziękuję bardzo za cierpliwość! :) Do następnego! xxx