niedziela, 9 marca 2014

`rozdział 17

Przywitałam się z przyjaciółmi i wspólnie zjedliśmy śniadanie. Kiedy byliśmy gotowi, chłopcy wzięli gitarę i pojechaliśmy pod szpital. Udaliśmy się do sali, w której przebywał Niall i Louis. Przed drzwiami zatrzymaliśmy się. Chciałam mieć pewność, że są na to gotowi.
-Jesteście gotowi?-spytałam niepewnie.-To nie jest przyjemny widok.
-Jesteśmy braćmi.....więc spokojnie.-uspokoił mnie Liam, głaszcząc moje ramię.
Pchnęłam drzwi i uśmiechnęłam się do Louisa, zerkającego w stronę drzwi.
-Liam, Zayn, Harry! O i nawet Gary!-ucieszył się chłopak, jednak ból jaki sprawia mu jakikolwiek ruch uniemożliwił mu przywitanie się z przyjaciółmi.
***
Dzień spędziliśmy bardzo miło. Chłopcy wspólnie śpiewali i mówili do Niall'a. W pewnym momencie miałam wrażenie, że poruszył dłonią, jednak nie byłam tego do końca pewna.
-Liam, czy to możliwe żeby Niall poruszył dłonią?-spytałam chłopaka.
-Szczerze to nie wiem, a dlaczego pytasz?
-Kiedy śpiewaliście jego solo, poczułam że poruszył palcami. Nie wiem czy jest to możliwe, dlatego pytam. Może tylko miałam takie wrażenie.-odpowiedziałam zrezygnowana.
-A może to ten czas. Nie ma go z nami już od kilku tygodni. Miejmy taką nadzieję! Wezmę chłopców i Gabi na obiad.-przyjaźnie się do mnie uśmiechnął, głaskając moje plecy.-Przynieść ci coś?
-Jakbyś mógł! Jestem strasznie głodna.-złapałam się za brzuch i uśmiechnęłam.
-Nie ma problemu. Chłopcy idziemy coś zjeść! Gabi chodź z nami.-Liam zgarnął wszystkich i po chwili już ich nie było. Ja natomiast wzięłam głęboki oddech i usiadłam na łóżku obok mojego kochanego. Objęłam jego dłoń.
-Jestem pewna, że to się stało! Że już dziś do nas wrócisz. Wszyscy za tobą tęsknimy i to bardzo! A ja tak bardzo cię kocham. Tak bardzo mi ciebie brakuje. Twojego dotyku, głosu, uśmiechu, a nawet tego zaraźliwego śmiechu.-na same wspomnienia zaśmiałam się, a łzy powoli zaczęły spływać po moim policzku.-Tak długo na ciebie czekamy.-wtedy to się stało. Poczułam ściśnięcie dłoni, spojrzałam na nią i on naprawdę ruszał palcami. Przeniosłam wzrok na jego twarz. Powieki zaczęły drgać, a po chwili ujrzałam te piękne, niebieskie oczy. Zaczęłam płakać.
-Dziękuję.-szepnęłam, całując jego dłoń. Pobiegłam po lekarza, który nie pozwolił mi wejść do sali podczas badań. Siedziałam na korytarzu z niecierpliwością czekając na przyjaciół.
-Co jest? Dlaczego tutaj siedzisz?-zapytał zdziwiony Lou.
-Niall...on...on...obudził się!-pojedyncze łezki zaczęły spływać po moim policzku. Chłopcy zaczęli skakać i krzyczeć.
Kiedy lekarz wyszedł z sali uspokoił ich i poprosił mnie do swojego gabinetu. Przeraziłam się.
-Z Niallem jest wszystko w porządku. Na szczęście nie ma amnezji. Musi dużo odpoczywać, potrzebuje spokoju. Prosiłbym aby wszyscy na raz do niego nie wchodzili.
-Ale to są przyjaciele. Niech chociaż na chwilę do niego wejdą. Pan nie wie co my przeżywaliśmy!
-Dobrze, ale tylko na chwilę.
-Dziękuję! Mam jeszcze pytanie, kiedy będzie mógł wyjść?
-Za tydzień. Chcemy przeprowadzić kilka badań.
-Dobrze. Dziękuję raz jeszcze!
-Proszę bardzo.
Przyjaciele nadal czekali przed salą. Wytłumaczyłam im jak powinni się zachowywać. Chcieli abym to ja weszła pierwsza, porozmawiała chwilę z chłopakiem, a później dopiero ich zawołała. Tak też zrobiłam.
Niepewnie chwyciłam za klamkę. Podeszłam do łóżka i spojrzałam na Nialla. Oczy miałam zaszklone.
-Hej kochanie.-nie mogłam się napatrzeć na niego! Promiennie się uśmiechnął i zachrypniętym głosem odpowiedział.
-Tak bardzo tęskniłem.- usiadłam na łóżku, a on od razu chwycił moją dłoń. Musnęłam delikatnie jego usta.-Nigdy więcej cię nie zostawię! 






###
PRZEPRASZAM! ALE JUŻ JEST! :) 

niedziela, 26 stycznia 2014

cześć hej i wg! :)

NOWY ROZDZIAŁ POJAWI SIĘ W PRZYSZŁYM TYGODNIU, MOŻLIWE ŻE W PIĄTEK LUB WEEKEND :)
a tak wg to chciałam zapytać.....JEŚLI SKOŃCZĘ TEGO BLOGA BYŁBY KTOŚ CHĘTNY NA CZYTANIE FF Z JUSTINEM BIEBEREM ?

czwartek, 26 grudnia 2013

`rozdział 16

Nie miałam zamiaru wracać do domu. Chciałam być przy nim dzień i noc. Niestety zabierali go na dodatkowe badania, a mnie kazali pójść do domu, odpocząć i wrócić rano. Ta noc nie należała do najłatwiejszych.

Męczyłam się bardzo długo, szlochając w poduszkę lub koszulkę chłopaka. W końcu odpłynęłam, na chwilę zapominając o brutalnej rzeczywistości.

Tak dobrze mi się spało, nie chciałam w ogóle otwierać oczu. Ale moja najlepsza przyjaciółka wyciągnęła mnie siłą z łóżka już o 10. Zrobiła dla mnie naleśniki wraz z soczkiem ze świeżo wyciśniętych pomarańczy. Zjadłam porcją naszykowaną dla mnie i poszłam do łazienki, aby się odświeżyć. Wczoraj, jak już wróciłyśmy nie miałam ochoty na kąpiel, postanowiłam, że zrobię to rano.
Przeglądając się w lustrze doszłam do wniosku, że powiedzenie że wyglądam strasznie, to zbyt słabe określenie. Zmyłam zaschnięty makijaż i rozczesałam swoje długie, ciemne włosy. Wanna zdążyła wypełnić się ciepłą wodą i pianą. Wrzuciłam brudne ubrania do kosza na pranie i weszłam do wanny. Relaksowałam się, nie wspominając nocy. Ciesząc się nowym dniem, który obdarzył mnie optymistycznym podejściem do wielu spraw.
Owinęłam się białym, miękkim ręcznikiem i wyszłam z łazienki. Wyciągnęłam czyste rzeczy, po czym włożyłam je. Razem z Gabi udałyśmy się do hotelu, w którym chłopcy mieli zarezerwowany pokój. Zabrałyśmy kilka z ich rzeczy i pojechałyśmy pod szpital.
Pod szpitalem była masa ludzi. Najwidoczniej wiadomość o chłopcach w szpitalu, dotarła już wszędzie. Było tam pełno fotoreporterów, dziennikarzy i przede wszystkim wiele zapłakanych, oddanych fanek, które śpiewały piosenki chłopców. Zauważyłam, że okno od sali, w której znaleźli się obydwaj chłopcy jest otwarte, a po chwili pojawia w nim się Louis wraz z lekarzem, który pomaga mu utrzymać się na nogach. Macha fankom, które zaczynają głośno płakać i piszczeć, od początku zaczynają śpiewać, powtarzając że chłopcy z tego wyjdą. Że one się modlą za nich, będą tu dopóki nie zobaczą chłopców wychodzących z tego okropnego miejsca. Louis przesyła im całusa i znika. Patrzymy na reakcję wszystkich i ruszamy w stronę głównego wejścia do szpitala, które obstawiają policjanci. Aby dostać się do budynku należy pokazać dowód tożsamości. Nie miałyśmy z tym problemów, ponieważ zostali oni poinformowani przez personel iż jesteśmy powiązane z chłopcami. Windą udałyśmy się na trzecie piętro, prosto do sali numer 249. Weszłyśmy do pomieszczenia z uśmiechami i przywitaliśmy się z chłopcami. Wymieniłyśmy kilka zdań z Louisem, po czym Gabi zabrała go na małą przechadzkę, pozwalając mi zostać z Niallem. 
-Hej kochanie. Mam nadzieję, że czujesz się dobrze. Przyniosłyśmy wam kilka przydatnych rzeczy. Twoi rodzice dziś będą, zatrzymają się u nas, a i wzięłyśmy wasze rzeczy do mojego domu i zapłaciłyśmy za hotel. Nie gniewacie się prawda?-musiałam wyglądać głupio, ponieważ mówiłam do mojego nieprzytomnego chłopaka, ale potrzebowałam rozmowy z nim, nieważne w jakim stanie był. Siedziałam obok łóżka, głaskając jego dłoń.-Dzwoniłyśmy również do chłopców, chcą przyjechać. Odwołali wasz występ w MMNightShow. Przeprosili fanów i obiecali dodatkowy, darmowy koncert kiedy będziecie już w pełni sił. 

SIEDZIAŁYŚMY z chłopcami do późnego wieczora. Okazało się, że chłopcy przylecieli razem z rodzicami Nialla i zatrzymali się w moim domu. Kiedy wróciłyśmy do domów, wszyscy już spali. Udałam się do swojego pokoju, wzięłam piżamę i weszłam pod prysznic. Zmywając z siebie nieprzyjemne uczucia, towarzyszące mi w szpitalu. Kiedy byłam już czysta i pachnąca, położyłam się do łóżka i po chwili zasnęłam. 

WSTAŁAM pierwsza, zaparzyłam kawę i zabrałam się za robienie jajecznicy. Nawet nie po dziesięciu minutach do kuchni wszedł zaspany Harry, w luźnej koszulce.
-Hej Harreh!-rzuciłam mu się na szyję.
-Eeee, ja nie jestem Harry.-szerzej otworzyłam oczy.
-Jak to?!-spytałam zdziwiona, na co chłopak zaczął się śmiać.
-Jestem Gary, brat bliźniak Harry'ego.-poje policzki automatycznie się zaróżowiły.
-Oooou, to wszystko jasne. Wybacz mi, ale nie miałam pojęcia, że Harry ma brata!-sama zaczęłam się z siebie śmiać.-Nie miałam szansy poznać cię podczas ostatniej wizyty chłopców. 
-Tak, od razu po koncercie musiałem wrócić do Londynu. Jestem modelem, więc też mam napięty grafik. -odparł siadając na jednym z barowych stołków.
-Napijesz się kawy?Zjesz jajecznicę?-zaproponowałam.
-Z chęcią.-posłał mi piękny uśmiech. Zaraz po tym usłyszałam śmiech i huk. Odwróciłam się i ujrzałam chłopców zbiegających, a raczej spadających ze schodów. 


###
niestety dziś bez gifów :( wiem, wiem..wybaczcie. Cieszę się, że coraz więcej osób przybywa! Czytajcie, komentujcie , promujcie ! 
Eh no życzę miłego czytania i do następnego! ;)
xxx


piątek, 1 listopada 2013

`rozdział 15

Film sam w sobie nie był taki zły. Dobrze się bawiłam, bo byłam z przyjaciółmi.
Chłopcy odwieźli nas do domu. Chciałam, aby zostali na noc, ale jak to stwierdzili nie chcą się narzucać. Pożegnałam się z Niallem i zaprosiłam Gabi do siebie. Udałyśmy się do kuchni, ponieważ zachciało nam się pić. Nie minęło nawet piętnaście minut, a Niall już do mnie zadzwonił.
-Co robicie?
-Jeszcze nic specjalnego, a czemu pytasz? W ogóle dlaczego ze mną rozmawiasz skoro prowadzisz?
-O to się nie martw! Mam wszystko pod kontrolą!
-Niall uważaj!!!!!!!!!!!!!!!!-usłyszałam głos Louisa.
-Niall? Halo? Jesteś?-niestety słyszałam tylko ciągły dźwięk, oznaczający przerwanie rozmowy.
Pojedyncze łzy zaczęły spływać po moim policzku.
-Lottie co się stało? Dlaczego płaczesz?-pytała nerwowo Gabi.
-Oni..im się coś stało!-wybuchłam płaczem.
-Spokojnie, powiedz mi wszystko.
-Usłyszałam tylko jak Louis krzyczy, żeby uważał......i nic więcej.-wtuliłam się w przyjaciółkę, która również zaczęła płakać. Stałyśmy w uścisku, kiedy usłyszałam dźwięk mojego telefonu, pospiesznie go odebrałam, nie patrząc na wyświetlacz.
-Dzień dobry, czy rozmawiam z panną Charlotte Collins?-usłyszałam głos kobiety.
-Tak, tak to ja. O co chodzi?
-Dzwonię z Mount Hospital. Przywieziono do nas pana Horana i pana Tomlinsona prosto z wypadku samochodowego. Pan Tomlinson poprosił nas o poinformowanie pani o ich pobycie tutaj.
-Już jadę!-rozłączyłam się i wbiegłam na górę po torebkę.
-Powiesz mi kto dzwonił, że tak się spieszysz?-spytała niczego się nie domyślając.
-Dzwonili ze szpitala! Chłopcy są tam! Prosto z wypadku samochodowego!
-Ale jak to?!
-Mówiłam, że coś się stało, wiedziałam to!-cała się trzęsłam, przyjaciółka wzięła ode mnie kluczyki.
-Ja poprowadzę!
Bałam się, że stało się coś poważnego z Niallem skoro to Louis poprosił o kontakt. Poczułam silny ścisk żołądka i ból w skroniach. Chciałam jak najszybciej znaleźć się w szpitalu i dowiedzieć się wszystkiego!
Droga zajęła nam dobre dwadzieścia minut. Dochodziła 00:00 , a na mieście były korki.
-Przepraszam, szukam Nialla Horana i Louisa Tomlinsona, może mi pani powiedzieć gdzie są?-nerwowo zacisnęłam dłonie.
-Pani jest kimś z rodziny?-spytała, niska brunetka, zajmująca stanowisko recepcjonistki.
-Jestem Charlotte Collins, dziewczyna pana Horana.
-Więc jeden z panów jest na badaniach, a drugi jest na chirurgii, niestety nie wiem czy będzie można ich zobaczyć, są w bardzo złym stanie.
-Proszę pani, pół godziny temu byłyśmy z nimi i wszystko było w porządku. Nalegam, aby pani pomogła nam się dostać chociażby do jednego, aby dowiedzieć się czegokolwiek!
-Postaram się, proszę za mną.-kobieta wyszła zza biurka i skierowała się w stronę różnorodnych sal.-Proszę chwilę poczekać.-zostawiła nas przed salą chirurgiczną, a sama zniknęła za jej drzwiami. Razem z Gabi trzymałyśmy się za ręce. Byłam cała roztrzęsiona.
-Doktor pozwolił na krótką wizytę, niestety może wejść tylko jedna z pań, ponieważ pan Tomlinson jest strasznie osłabiony.-uzgodniłyśmy z Gabi, że na razie to wejdę ja. 
Mijałam wielu ludzi, aż w końcu znalazłam się obok łóżka przyjaciela. Kiedy go ujrzałam, całego poobijanego, pozdzieranego łzy znów napłynęły do moich oczu. Mocno się do niego przytuliłam, na co odparł cichym syknięciem.
-Przepraszam! Co z Niallem? I co wam się stało?-zaczęłam wycierając łzy spływające po moim policzku.
-Gdzie jest Niall? Mieliśmy wypadek, widziałem tylko pędzące auto prosto na nas.-ledwo wypowiadał te słowa.
-Nie mów już nic. Porozmawiamy kiedy będziesz się lepiej czuł. Pamiętaj, że jesteśmy tu z Gabi i nigdzie się nie wybieramy!-pocałowałam go w policzek i podeszłam do lekarza, który czekał na mnie. Wyszliśmy na korytarz, gdzie czekała brunetka. Chciałam, aby ona również była przy tej rozmowie.
-Powiem tak, nie wiem jakim cudem z tego wyszli. Obydwoje żyją, niestety nie są w za dobrych stanach. Jak widać pan Tomlinson ma połamane żebra, nogę i nadgarstek, jest cały poobijany i słaby, możliwe że miał lekki wstrząs mózgu, ale jest świadomy tego co się stało i dzieje teraz. Natomiast pan Horan nie jest przytomny. 
-Jak to?-przerwałam mu, zanosząc się od płaczu.
-Z powodu ogromnej siły, spowodowanej uderzeniem auta. Jest w śpiączce, zabierzemy go jeszcze na badania.
-Mogę go chociaż zobaczyć?-spytałam, błagalnie patrząc na lekarza.
-Dobrze, ale na chwilę tylko.
Ruszyłam za specjalistą i chwilę później stałam przy drzwiach do sali mojego chłopaka. Byłam cała roztrzęsiona. Bałam się tego, co mogę zaraz zobaczyć.
Niepewnie chwyciłam klamkę i przycisnęłam ją. Widząc blondyna, leżącego , całego poobijanego, poprzypinanego do różnych urządzeń, wpadłam w jeszcze większą furię. Usiadłam na łóżku i chwyciłam jego rękę.
-I po co do mnie dzwoniłeś? Gdyby nie to, wszystko byłoby dobrze!-zaczęłam krzyczeć. Przybiegła do mnie Gabi i objęła. Obie strasznie płakałyśmy.



###
hej, hej :) w końcu jest. krótki, bo krótki ..chciałam go już dodać, bo dawno mnie nie było :(. Mam nadzieję, że źle nie wyszedł ;) Jeśli się podoba, to proszę ZOSTAW PO SOBIE ŚLAD (CZYT.KOMENTARZ xD) . Dziękuję bardzo za cierpliwość! :) Do następnego! xxx

piątek, 18 października 2013

INFORMACJA!

kochani!
Z powodu braku komputera nie mogę pisać! :( mam napisaną część rozdziału i postaram się dodać kiedy tylko będę mogła! Naprawdę przepraszam za tak długą nieobecność ! :( 

czwartek, 5 września 2013

`rozdział 14

Byłam bardzo zadowolona z imprezy, wydaje mi się, że goście świetnie się bawili. Moi rodzice zginęli wraz z rodzicami Niall'a. Po naszych tańcach, no może czymś co uważaliśmy za taniec, ale chyba nie do końca nim było, postanowiliśmy wrócić do stolika. 
Nie wierzyłam w to, co miałam przed oczami. Moja przyjaciółka Gabrielle Johnson siedziała na kolanach Louis'a Tomlinson'a, obściskując się i całując na oczach wszystkich zebranych w klubie. Chwyciłam Niall'a za ramię, w ten sposób zatrzymując go.
-Co z El?-spytałam blondyna.
-A dlaczego pytasz?-odpowiedział zdziwiony, a wtedy wskazałam mu na nasz stolik.-Odwoziła nas na lotnisko, ale nawet się nie pożegnali. Nie mam pojęcia.-udaliśmy się przed budynek i podeszliśmy do naszych rodziców, którzy pochłonięci byli rozmową.
-Co jest kochanie?-zadała pytanie moja mama.
-Strasznie zmęczona już jestem. Chciałabym wrócić do domu.-oparłam głowę na ramieniu towarzysza.
-To jedź, przecież nikt cię tutaj na siłę nie trzyma. Dużo ludzi już uciekło, więc to bez znaczenia. A w ogóle to dochodzi 4 nad ranem, co wiąże się z zamykaniem lokalu. Dużo wypiłaś?-spojrzała na mnie surowo.
-Nie, tylko trochę z drinka Niall'a. Z resztą o tej porze już policja tutaj nie jeździ. Do zobaczenia później.-cmoknęłam rodziców swoich i chłopaka w policzek i udałam się do samochodu, natomiast chłopak powrócił po swoją marynarkę. Zajęłam miejsce kierowcy, a Niall chwilę po mnie siedział już gotowy do drogi jako pasażer.
-Pierwszy raz będę z tobą jechał. To bezpieczne? Boję się.-nerwowo próbował zapiąć pas.
-Jestem najlepszym kierowcą na świecie.-zaśmiałam się i odpaliłam auto.
Po piętnastu minutach byliśmy już pod domem. Zaparkowałam auto w garażu, wzięliśmy wszystkie rzeczy z bagażnika i zanieśliśmy do sypialni gościnnej, w której mieli spać rodzice chłopaka, on natomiast zostawił swoje rzeczy w moim pokoju. Wzięłam swoją piżamę i udałam się do łazienki, a Niall poszedł do kuchni po coś do jedzenia. Kiedy wyszłam, chłopak leżał na łóżku, zajęłam miejsce obok niego i nawet nie wiedząc kiedy, zasnęłam.
***
-Wstawać dzieci!-zaczął krzyczeć Louis, skacząc po nas.
-Cały dzień prześpicie!-dodała Gabi. Otworzyłam jedno oko, spojrzałam na nich i przytuliłam się do Niall'a. Chłopak mocniej mnie objął, mieliśmy dalej spać, ale niestety nasi przyjaciele zerwali z nas kołdrę i ciągnąc za nogi, zwalili z łóżka.
-Powaliło was już całkiem?!-zaczął Niall z wyrzutem, ale po chwili zaczął się śmiać. Oni natomiast spojrzeli na siebie, wzruszyli ramionami i uśmiechnęli się. Niechętnie wstałam i poszłam do łazienki, wziąć prysznic i ubrać się w coś wygodnego.


(perspektywa Gabi)
Na imprezie świetnie się bawiłam! Lottie jest zadowolona, z czego bardzo się cieszymy. Zdziwiło mnie tylko to, kiedy się obudziłam obok mnie leżał Louis, rozejrzałam się i wcale nie znajdowaliśmy się w moim domu, lecz w hotelowym pokoju chłopaka. Czy do czegoś doszło? Mam nadzieję, że nie! Przecież on ma dziewczynę!
-Louis, Louis..-lekko potrząsnęłam chłopakiem, w celu wyrwania go ze snu.
-Co jest?-powiedział z lekką, poranną chrypką.
-Czy my...to znaczy czy do czegoś doszło?-zamieszana odwróciłam wzrok.
-N-nie wiem.-pokazał swoje śnieżnobiałe ząbki.
-Przepraszam, że zapytam, ale dlaczego się ciszysz? Przecież masz dziewczynę.-zaskoczyła mnie jego reakcja.
-No tak.-odpuścił wzrok.-Ale..możemy jej tego nie mówić, a zapamiętać.-kąciki jego ust lekko się uniosły.
-No jak uważasz, dostosuję się.-przypomniałam sobie jeszcze jedną, chyba bardzo istotną rzecz.-A co do naszego pocałunku? Przepraszam jeśli to wszystko ci tak wypominam, ale wolę mieć wszystko jasne, niż motać się nie wiadomo ile...
-Możemy o tym porozmawiać później? Obiecuję, że na pewno to zrobimy, tylko proszę. Muszę coś przemyśleć.-złapał mnie za dłonie i wpatrywał głęboko w oczy. Chyba się w nim zakochałam. Wyglądał tak pociągająco! Lekko zaspany, bez koszulki, włosy potargane, odstające na wszystkie strony, ochrypły ton, jednodniowy zarost..mogłabym wymieć w nieskończoność!
-Stało się coś, że tak na mnie patrzysz? Mam coś na twarzy czy coś?-zapytał zamieszany.
-N-nie, nie jest ok. Z twoją twarzą też.-odwróciłam się i zeszłam z łóżka. Byłam w samej bieliźnie, przez co krępowałam się. Szybko chwyciłam swoją sukienkę i miałam wejść do łazienki, lecz głos chłopaka zatrzymał mnie.
-Poczekaj, dam ci coś wygodniejszego.-wstał i wyciągnął z walizki parę ciemnych dresów i t-shirt z jakimś nadrukiem.
-Dziękuję.-chwyciłam ciuchy i weszłam do pomieszczenia. Weszłam pod prysznic zmywając wszystko z siebie. Odświeżona już miałam gasić światło i zamykać za sobą drzwi od łazienki, kiedy do pokoju wpadła Eleanor.
-Cześć, kocha...Co to coś tutaj robi?! I dlaczego jest w twoich ciuchach?! Louis a ty jesteś w samej bieliźnie!! O co tutaj chodzi!?!-zaczęła podnosić swój piskliwy i mega denerwujący głosik.
-Nie krzycz tak!-zaatakował ją chłopak.
-Jak mam nie krzyczeć, kiedy się denerwuję!-zachowywała się zupełnie inaczej niż wtedy kiedy ją poznałyśmy. Teraz udawała księżniczkę, którą oczywiście nie była.
-Daj spokój! Robisz zamieszanie z niczego!-wtrąciłam się.
-Ty się lepiej nie odzywaj!-podeszła do mnie i zmierzyła mnie wzrokiem.-Bo lepiej nie chcesz wiedzieć co o tobie sądzę.
-Masz rację, ale z chęcią posłucham, bo wiesz ja też mogę wyrazić swoje zdanie na temat tego tandetnego czegoś, czym nazywasz siebie.-sarkastycznie się zaśmiałam.
-Och! Jak możesz! Jesteś cichą dziwką, żyjącą w cieniu Charlotte! Jak widać nie nadajesz się do niczego! Nawet chłopaka z kasą sobie nie potrafisz znaleźć, proszę cię!-zaśmiała się.
-Przepraszam co powiedziałaś?!-wtrącił się Lou; chyba zapominała, że w pokoju jest jeszcze chłopak, którego jak widać cały czas okłamywała.
-A-ale c-co masz na myśli?-spytała zdezorientowana, chcąc uciec od tematu.
-Nie zachowuj się jak idiotka! Z nami koniec! Nie wiem jak mogłem być tak zaślepiony w to kim jesteś! Dlaczego nie posłuchałem chłopców!? Dlaczego jestem aż tak głupi!? Kiedy wrócę do Londynu, chcę widzieć wszystkie rzeczy, które ode mnie dostałaś pod moimi drzwiami. Nie obchodzi mnie co z nimi zrobiłaś, chce odzyskać wszystko! Teraz się stąd wynoś!-wykrzyczał chłopak i usiadł na łóżku, chowając głowę w dłonie.
-Ale Lou...
-Nie ma żadnego "ale". Masz zniknąć z tego pokoju w tej chwili!-odpowiedziałam jej i wskazałam na drzwi.
-Z tobą nie rozmawiam!-podeszła do mnie, na co odpowiedziałam jej siarczystym policzkiem.-Co ty sobie wyobrażasz? Jesteś nikim i masz tupet tknąć kogoś takiego jak ja?!-uderzyła mnie w ramię, co bardziej przypominało zwykłe klepnięcie, a po chwili podrapała mnie, praktycznie do krwi.
-Jeśli jest ktoś nikim to tylko i wyłącznie ty! Masz sekundę na wyjście dobrowolnie z tego pomieszczenia, jeśli nie to sama cię stąd wyproszę.-wysyczałam z największą ilością jadu, jaką zdołałam włożyć w to zdanie.
-Nie będziesz mi rozkazywać!-moje nerwy były już na skraju; złapałam ją za jej wielce drogi i markowy żakiet i wyprowadziłam za drzwi, zamykając je z trzaskiem, prosto przed jej twarzą.
Podeszłam do chłopaka i objęłam go. Nie wiem czy dobrze postąpiłam, ale tylko tyle mogłam zrobić, aby w jakikolwiek sposób mu pomóc. Pokazać, że może mi ufać.
-Nie chcę się przejmować czymś takim. Pójdę się ubrać i pojedziemy do ciebie co? A później do kochasiów zajrzymy. Hej, nie płacz! Nie przejmuj się jej zdaniem! Jesteś wspaniałą osobą, ona niech popatrzy na siebie!-otarł łzę spływająca po moim policzku; pokiwałam twierdząco głową, towarzysz pocałował mnie w czoło i poszedł do łazienki.

Zamknęliśmy drzwi na klucz i udaliśmy się do windy. Tomlinson zostawił klucz w recepcji i wezwaliśmy taksówkę. Po piętnastu minutach byliśmy u mnie w domu.
-Już jestem gotowa. To co idziemy?-uśmiechnęłam się do bruneta siedzącego na moim łóżku.
-Tak, tak.-odpowiedział, podnosząc się.
***

-No już gotowi jesteście?! Bo ileż można czekać!-zaczął poganiać ich Louis.
-Moment!-krzyknął Niall z łazienki.
Postanowiliśmy jechać do kina samochodowego, to znaczy na świeżym powietrzu. Przyszliśmy do Horanów koło 17, więc na 19 mamy seans. Wspólnie wybraliśmy jakąś komedię, chociaż zastanawiamy się czy nie pójść na horror.
Kiedy wszyscy byli już gotowi, pożyczyliśmy czarnego kabrioleta od taty Lottie i ruszyliśmy. Droga nie zajęła nam wiele czasu. 
Kupiliśmy kilka popcornów, ponieważ dwa "straciliśmy" zanim dojechaliśmy na miejsce parkingowe, tak zwana mała bitwa na popcorn, a biedny kierowca Horan tylko obrywał. 



###
Hej! Przepraszam za tak długą nieobecność, ale wracałam z wakacji, potem przygotowania do szkoły itd, sami rozumiecie. :)
Koniec trochę zepsułam, ale niestety.... ;c
ZACHĘCAM DO KOMENTOWANIA, TO DLA MNIE WAŻNE, A WAM ZAJMIE KILKA SEKUND! wystarczy zwykła emotka! ;)
do następnego! xxxx

sobota, 10 sierpnia 2013

`rozdział 13

dwa tygodnie później ...
Pojedyncze promienie, wpadające przez niezasłonięte okno poraziły moje zaspane oczy. Niechętnie wstałam i opuściłam roletę. W międzyczasie spojrzałam na dwór, słońce świeciło, a dzieci sąsiadki pluskały się w basenie, rozłożonym na ich ogródku. Wróciłam do łóżka, lecz nie na długo. Po chwili do pokoju wparowała mama poganiając mnie, abym dała jej rzeczy do prania. 
-Dziewczyno, nie wiem jak ty będziesz do szkoły wstawać.-pokręciła głową i zabrała mi kołdrę.
-Mamo, mam jeszcze tydzień, proszę nie dołuj mnie dziś.-odpowiedziałam jeszcze zachrypniętym głosem. Dziś był mój wielki dzień, moje osiemnaste urodziny. Byłam lekko zaskoczona, ponieważ zawsze kiedy otworzyłam oczy, czekało na mnie urodzinowe śniadanie, a rodzice od razu składali mi życzenia. Dziś niestety nic takiego się nie stało. 
Zwlekłam się z łóżka i poprawiłam pościel. Chwyciłam swój telefon, zero jakiejkolwiek wiadomości. "Dzień się dopiero zaczął." pomyślałam. Wzięłam swój sportowy strój i weszłam do łazienki. Przebrałam się, umyłam twarz i uczesałam wysoką kitkę. 
-Idę pobiegać!-oznajmiłam i wyciągnęłam swoje buty sportowe.
Pobiegłam swoją stałą trasą, przez park i dookoła dzielnicy. Kiedy byłam już pod domem, spotkałam Gabi. Właśnie zamiatała schody.
-Cześć!-uśmiechnęła się do mnie.-Jak tam?
-Hej! Jestem głodna i muszę wziąć prysznic.-skrzywiłam się na samą myśl o tym jak nieprzyjemnie pachnę.-A u ciebie?
-Nic mi się nie chce. A jak pomyślę, że za tydzień będziemy siedzieć w szkole to mnie mdli.-złapała się za brzuch.-Idziemy dziś do Studia B?
Studio B to nasz ulubiony klub, chodzimy tam co tydzień, a w roku szkolnym co dwa lub trzy. 
-No jasne. Jak zwykle o dwudziestej no nie?-spytałam już odchodząc.
-Ok.-przyjaciółka zniknęła za drzwiami swojego domu.
Udałam się od razu do łazienki i wzięłam prysznic. Ubrałam coś WYGODNEGO i zeszłam na śniadanie.

(perspektywa Gabi)
-Dobrze, zaraz tam będę.-odpowiedziałam mężczyźnie do telefonu. Organizuję przyjęcie-niespodziankę z okazji urodzin Lottie. Wszystko urządzam razem z mamą dziewczyny, chłopcy bardzo chcieli nam pomóc, ale dopiero za dwie godziny wylądują. Dziewczyna nie wie o ich wizycie, ale mam nadzieję, że się ucieszy. 
Wyszłam z domu i pojechałam do klubu, aby sprawdzić jak wygląda sala. Droga zajęła mi dziesięć minut.
Weszłam do środka, a moim oczom ukazał się ogromny parkiet do zabawy. Na przeciwko stała średniej wielkości scena. Skierowałam się nieco dalej, a ujrzałam rozciągające się rzędy okrągłych, dziesięcioosobowych stolików. Wszystko było w przyjemnych odcieniach beżu i brązu. Sala na prawdę wyglądała świetnie. Do przyjęcia zostały nam 4 godziny. Zadzwoniłam do mamy Charlotte i omówiłam z nią sprawę kateringu. Kiedy miałam wszystko sprawdzone, wróciłam do domu. Prześpię się i pojadę po chłopców na lotnisko. Mam nadzieję, że uda nam się!

(perspektywa Lottie)                                             ***
Zmieniłyśmy zdanie i idziemy do klubu na dziewiętnastą. Właśnie dochodzi osiemnasta, więc idę się szykować. Pierwsze co to weszłam do łazienki i wzięłam relaksującą kąpiel w wannie, następnie umyłam włosy. Wytarłam się ręcznikiem i włożyłam świeżą bieliznę. Włosy wysuszyłam i spięłam. Włożyłam TO. Zrobiłam lekki makijaż, podkreślający oczy. Zjadłam wcześniej przyniesione kanapki i umyłam zęby, byłam gotowa do wyjścia. Mimo tej godziny, nadal nie otrzymałam jakiejkolwiek wiadomości czy telefonu.
Zeszłam na dół, lecz nikogo tam nie zastałam. Zamknęłam dom i poszłam do sąsiadki. Ubrana była TAK. Postanowiłyśmy iść na pieszo.  Droga zajęła nam około dwudziestu minut. Przez całą drogę brunetka natarczywie pisała z kimś wiadomości. 
Kiedy doszłyśmy na miejsce zdziwiłam się, ponieważ przed wejściem nie było żadnej kolejki. Weszłyśmy do pomieszczenia, gdzie panowała grobowa cisza i ciemność.
-Gabi, co..-nie zdążyłam dokończyć, ponieważ usłyszałam głośne:
-NIESPODZIANKA! -stałam zdezorientowana, a wszyscy zaczęli śpiewać mi "Sto lat!", spojrzałam w bok i zobaczyłam Liam'a i Harry'ego pchającego wózek z tortem, zaraz za nimi szedł uśmiechnięty Niall. 
-Myślałam, że zapomniałaś!-uściskałam przyjaciółkę.
-Ja? W życiu.-zaśmiała się i podarowała mi torebeczkę z prezentem.-No otwórz!-pospieszała mnie.
-No już, już.-otworzyłam beżową torebeczkę i wyjęłam z niej czarne pudełko. Otworzyłam je, moim oczom ukazała się śliczna, bransoletka ze złotą płytką, na której wygrawerowana była data. Dzień, w którym się zaprzyjaźniłyśmy. 
-Jeju, jaka cudowna! Dziękuję!-mocno uściskałam przyjaciółkę i schowałam biżuterię z powrotem do pudełeczka. Od razu po tym podszedł do mnie Niall, rzuciliśmy się sobie w ramiona.
-Ach, moja solenizantko, czego mogę ci życzyć? Na pewno dużo zdrowia, szczęścia, żebyś zawsze była uśmiechnięta, spełnienia marzeń, a przede wszystkim dużo miłości, spokoju i cierpliwości. Ta cierpliwość i spokój na pewno ci się przydadzą. -zaczął się śmiać i wręczył mi prezent.
-Co masz na myśli?-spytałam zdziwiona.
-Wszystko w swoim czasie. Jak na razie to otwórz. Chcę, wiedzieć czy mam dobry gust.-uśmiechnął się. Wyjęłam z papierowej torebki czarne pudełko, większe niż poprzednim razem. Spojrzałam na chłopaka i otworzyłam je. Wyjęłam z niego złoty łańcuszek z zawieszką w kształcie serduszka. Na zawieszce widniał napis: 
"Charlotte & Niall
20.07"
-Piękny jest! Dziękuję!-cmoknęłam chłopaka w usta.
-Goście czekają, pogadamy jak będziesz wolna. Czekam.-wyszeptał mi do ucha i poszedł.
Mnóstwo ludzi składało mi życzenia. Wszystkich znałam ze szkoły, bądź sąsiedztwa. Na samym końcu podeszli do mnie rodzice wraz z rodzicami Gabi.
-Kochanie, mamy dla ciebie wspólny prezent.-zaczął tata.-Ale musimy wyjść na zewnątrz.
Podejrzewałam, że dostanę auto i nie myliłam się. Dostałam BIAŁEGO RANGE ROVER'A.
-O jeju! Dziękuję wam! -mocno przytuliłam swoich rodziców oraz rodziców Gabi.
-Teraz to będziemy się wozić!-zaśmiała się Gabi i pobiegłyśmy do samochodu. Weszłyśmy do środka i dotykałyśmy wszystkiego po kolei. Bardzo się cieszymy z tego samochodu. Wyszłyśmy z samochodu, a goście z powrotem udali się na salę. Tata zaparkował auto i oddał mi kluczyki, które schowałam do torebki. Kiedy miałam już zniknąć za drzwiami i dobrze się bawić, spojrzałam w bok. Zauważyłam Matt'a opierającego się o latarnię, po drugiej stronie ulicy. Patrzył na mnie, sarkastycznie się uśmiechając.
-Co jest?-spytał Niall, idący tuż za mną.
-Nic, nic.-uśmiechnęłam się i weszłam do klubu, po chwili poczułam wibrację w mojej kopertówce. Wyjęłam telefon i przeczytałam wiadomość od Matt'a: "Nie myśl kurwo, że z tobą skończyłem.." . Otworzyłam szerzej oczy, ponieważ nie wierzyłam w to co właśnie przeczytałam. Zaszkliły mi się oczy, szybko pobiegłam do łazienki. Nawet taki dzień potrafi zniszczyć! Słyszałam za sobą głos Niall'a.
-Lottie! Poczekaj! Co się stało?-zignorowałam to, biegłam przed siebie.
Zamknęłam się w kabinie i zaczęłam płakać. Bałam się, wiem do czego on jest zdolny. Zepsuł jeden z najlepszych dni w moim życiu.
-Lola! Lola otwórz mi, proszę!-Niall zaczął się dobijać do drzwi, nic mu nie odpowiadałam. -Proszę otwórz mi.-tym razem powiedział to spokojnie.
_____________________________________________________
Tak samo jak dziewczyna zauważyłem Matt'a po drugiej stronie jezdni. Wiedziałem, że to nie znaczy nic dobrego, ale nie chciałem się tym teraz przejmować. Mam zamiar wszystko jej dziś wytłumaczyć. 
Szliśmy na salę, kiedy Lottie przeczytała coś w telefonie i zaczęła uciekać. Pobiegłem za nią. Chwilę zastanawiałem się czy wbiec za nią do damskiej toalety czy nie. "Stary, już raz tam byłeś i faktycznie ładnie tam pachnie, dawaj!" pomyślałem i pchnąłem drzwi. Na szczęście nikogo nie było.
Za wszelką cenę nie chciała mi otworzyć.
-Będę tu siedział, dopóki ze mną nie porozmawiasz.-usiadłem pod drzwiami.
-Daj spokój.Idź się baw.-odpowiedziała zanosząc się od płaczu.
-To twoja impreza i to ty powinnaś się bawić. Porozmawiamy?-otworzyła drzwi i wyszła cała rozmazana, dla mnie i tak wyglądała pięknie. Spojrzeliśmy na siebie, a ona znów zaczęła płakać, wtulając się w moje ramię.
-Co się stało?-spytałem po dłużej chwili.
-Przeczytaj.-podała mi telefon z wiadomością od Matt'a. Myślałem, że wyjdę z siebie.
-Nie przejmuj się. Ja to załatwię, ale nie dziś.-podszedłem do umywalki i chwyciłem papierowy ręcznik. Lekko wytarłem rozmazany tusz dziewczyny z jej policzka i podałem jej, aby sama doprowadziła się do porządku. Kiedy była już gotowa, wyszliśmy i poszliśmy się dobrze bawić.
***
-Lottie, możemy wyjść na chwilę?-chciałem ją zabrać w pewne moje miejsce, które znalazłem będąc wcześniej w Nowym Jorku. Właśnie tam chciałem jej wyznać dlaczego ta data widnieje właśnie na jej naszyjniku.
-No jasne.-odpowiedziała uśmiechnięta, wzięła swoją torebkę, żakiet i wyszliśmy.
-Jest taka sprawa, tam jest dość daleko, a ja nie mam auta..-zacząłem, lecz przerwała mi.
-Spoko, masz.-rzuciła mi kluczyki od jej nowego samochodu, który razem z jej tatą i tatą Gabi wybierałem. Otworzyłem jej drzwi po stronie pasażera, a sam zająłem miejsce kierowcy. 
-Gdzie w ogóle jedziemy?-spytała zdezorientowana.
-Niespodzianka.-zaśmiałem się i włączyłem radio. 
Jechaliśmy z piętnaście minut. Dziwnie trochę było mi zabierać solenizantkę z jej imprezy, ale wszystko obgadałem z organizatorkami i jest dobrze. Zaparkowałem trochę dalej, abyśmy mogli się jeszcze przejść. Louis pomógł mi wszystko przygotować, wiec mam nadzieję, że nie nawalił.
Doszliśmy do jeziora. Pod płaczącą wierzbą stała mahoniowa ławka, a tuż obok niej, oparta była moja gitara. Po jeziorze, przy brzegu pływały papierowe łódeczki ze świeczkami w środku. Wszystko razem nadawało miejscu romantyczność.
-Jak ładnie.-zachwycała się, kierując się w stronę ławki.
-Musimy porozmawiać.-powiedziałem stanowczo.
-Domyślam się, że o nas.-lekko się uśmiechnęła.
-Tak, więc najpierw posłuchaj.-chwyciłem gitarę i zacząłem delikatnie szarpać struny. Zaśpiewałem jej moją ulubioną PIOSENKĘ, mojego ulubionego wykonawcy. Kiedy skończyłem od razu zacząłem mówić.-Gdy ujrzałem cię pierwszy raz, na tym koncercie, nie mogłem uwierzyć, że to właśnie ty. Że jesteś tak piękna, tak kobieca. Chciałem spędzić z tobą jak najwięcej czasu, poznać cię od nowa. Potem cię pocałowałem i wcale nie żałuję, że to zrobiłem. W przeciągu tych kilku dni poczułem coś, co z dnia na dzień, z godziny na godzinę stawało się coraz mocniejsze, trwalsze. Wiem, jesteśmy przyjaciółmi. Ty niedawno skończyłaś z chłopakiem tyranem. Muszę ci to powiedzieć dziś, teraz w tym momencie. Wiesz dlaczego na naszyjniku, który ci dałem jest dzisiejsza data?-pokiwała przecząco głową.-Jest na nim, ponieważ dziś chcę ci powiedzieć ile dla mnie znaczysz. Jak bardzo cie kocham. Tak właśnie, kocham cię i chcę abyś była częścią mojego życia nie jako przyjaciółka, tylko jako moja dziewczyna.-szatynka milczała.-Jeśli nie czujesz tego samego..-nie zdążyłem dokończyć, ponieważ dziewczyna wpiła się w moje usta. Nie mogliśmy się od siebie oderwać, lecz kiedy w końcu to zrobiliśmy rzekła:
-Od naszego pierwszego pocałunku zastanawiałam się co między nami jest. Potem zdarzył się kolejny i wtedy byłam już chyba pewna swoich uczuć. Nie wiem czy kiedykolwiek bym ci to powiedziała, może już na stare lata, jakbyśmy siedzieli na werandzie popijając kawę z naszymi partnerami i patrząc na nasze wnuki bawiące się w ogrodzie. Nie chcę wracać do przeszłości. I ja też cię kocham.-powiedziała patrząc głęboko w moje oczy. Została mi ostatnia rzecz.
-Więc zechciałabyś zostać moją dziewczyną i uczynić mnie szczęśliwszym człowiekiem?-spytałem nie odrywając od niej wzroku, uśmiechając się.
-A zechciałabym.-poruszała brwiami w dobrze znany mi sposób; nauczyłem ją tego, kiedy bawiliśmy się w moim ogrodzie.
Nic więcej do szczęścia mi nie potrzeba. Jedyną rzeczą, którą teraz chcę to zabrać ją ze sobą do Londynu.
-Jest jeszcze ktoś, kto bardzo chciałby się z tobą spotkać, ale musimy się stąd zabrać i pojechać do hotelu.-wziąłem MOJĄ dziewczynę za rękę, a w drugą chwyciłem gitarę. Przez drogę do samochodu nic się nie odzywaliśmy, otworzyłem jej drzwi, a później schowałem gitarę do bagażnika. Udaliśmy się do hotelu, gdzie czekała kolejna niespodzianka.
-Zamknij oczy.-powiedziałem stanowczo.
-Ale po co?-zdziwiona, zadała pytanie.
-No, bo to niespodzianka. Dawaj, bo tak to chyba już nie wrócimy na tą imprezę.-pospieszałem ją. Wysiadłem z samochodu i podszedłem do jej drzwi, otworzyłem je i pomogłem jej wysiąść. Na wszelki wypadek zasłoniłem jej oczy swoimi dużymi dłońmi.
-Jesteś gotowa?-spytałem z ekscytacją w głosie.
-Tak. No dawaj, wiesz że nie lubię niespodzianek!-pospieszała mnie. Powoli odsunąłem ręce.
-O mój Boże! Nie wierzę!-zaczęła krzyczeć podekscytowana dziewczyna.
-Wszystkiego najlepszego!-powiedziała moja mama tuląc Lottie.
-Dziękuję! Przecież moja mama nie wytrzyma tego spotkania! Nie wierzę!-przytuliła się z moim tatą.
-Ale dlaczego wy w hotelu się zatrzymaliście? Bierzcie te rzeczy i chodźcie do nas. -wręcz rozkazała.
-Nie, nie będziemy wam przeszkadzać.-odpowiedziała moja mama.
-Weź przestań dobra? Nie widzieliśmy się 10 lat! Niall, a ty gdzie masz swoje rzeczy?-zwróciła się do mnie, przypominając sobie o mojej obecności.
-Kochanie, wszystko w bagażniku. Wcześniej o tym pomyślałem.-zaśmiałem się i udałem się z tatą po ich walizki, natomiast Lottie została z moją mama.
_________________________________________________
-I jak, udało się?-zaczęła Camill.
-Ale o co chodzi?-spytała nie do końca wiedząc co ma na myśli.
-Z Niallem? Czy poszło wszystko dobrze, bo wiesz on jak się zacznie denerwować to papla nie wiadomo co.-zaśmiała się, a ja nadal nie miałam zielonego pojęcia o czym mówi.
-Nie zrozum mnie źle, ale nadal nie wiem o czym mówisz.-lekko się zaśmiałam i zamieszana odwróciłam wzrok.
-Kochana, sama pomagałam wybrać naszyjnik.-uśmiechnęła się. Teraz to się zorientowałam o co chodzi.
-Aaaa, więc o to chodzi. To się udało.-zarumieniłam się, na co Camill objęła mnie ramieniem.
-To gratulacje. Mam nadzieję, że będzie znośny i nie będzie ci marudził "Zrób mi jeść! Zrób mi jeść!" jak to mi robi.-zademonstrowała, przez co wybuchłam śmiechem.
-Przyzwyczaję się chyba.-doszłyśmy do samochodu, a zaraz przy nas zjawili się chłopcy, to znaczy mężczyźni. Dobra mężczyzna i kurczak. Weszliśmy do auta i udaliśmy się do lokalu. Kazałam poczekać Camill i Fredy'emu na zewnątrz, a szybko pobiegłam po rodziców. Chwyciłam jakieś dwie ciemne wstążki i zawiązałam rodzicom oczy. Razem z Niall'em poprowadziliśmy ich w odpowiednie miejsce.
-Lottie, co ty wyprawiasz?-spytała, lekko zirytowana mama.
-No niespodziankę.-powiedziałam odwiązując wstążkę. Mama stała ze łzami w oczach, dopiero po chwili rzuciły się w swoje objęcia. Staliśmy z Niall'em przytuleni i zadowoleni, kiedy Gabi przerwała nam ten piękny moment.
-Stara, chodź! Jeszcze jedna niespodzianka.-była bardzo podekscytowana, co mnie lekko przeraziło. Posadziła mnie na krzesełku na środku pomieszczenie. Wszyscy stali naokoło mnie, a nagle wszedł hydraulik. Zdziwiłam się, co on tu robi?! Okazało się, że jest to striptizer. Nie wierzę, że Gabi razem z moją mamą zamówiły mi striptizera! Wił się, ocierając się o mnie i potrząsał różnymi częściami ciała, a ja nie mogłam opanować śmiechu. Spojrzałam w stronę Niall'a. Śmiał się, lecz widziałam zdenerwowanie na jego twarzy.
____________________________________________________
Wszystko mogę znieść, no ale striptizer?! Przesadziły lekko.
-Nie denerwuj się! To tylko zabawa przecież.-mama pogładziła mnie po plecach.
-Wiem, ale to silniejsze ode mnie.-spojrzałem na czubek swoich czarnych butów.-Pójdę po coś do picia.-odwróciłem się i podszedłem do baru. Poprosiłem mocnego drinka i usiadłem na stołku barowym. 
Barman podał mi moje zamówienie, a ja poczułem drobne ręce na swoim ciele, a po chwili przytulającą się osóbkę do moich pleców.
-Chodź zatańczymy nasz pierwszy taniec.-wyszeptała mi do ucha.
-Z chęcią.-wypiła część moje drinka, a ja dopiłem go do końca i poszliśmy na parkiet. Trafiliśmy na wolną piosenkę, więc położyłem swoje dłonie, na biodrach Lottie, dziewczyna objęła moją szyję i zaczęliśmy kołysać się w rytm melodii. 


###
Cześć! Zapisuję sobie pomysły na kartce, no i zostało mi tylko pół tego, ale jak zaczęłam przepisywać to znów zrobiła się cała :O no więc blog będzie miał trochę więcej rozdziałów niż chciałam :D 
Jeśli Ci się podoba, to pozostaw coś po sobie! ;) Dziękuję tym, którzy stale komentują! ♥
do następnego xxx