czwartek, 5 września 2013

`rozdział 14

Byłam bardzo zadowolona z imprezy, wydaje mi się, że goście świetnie się bawili. Moi rodzice zginęli wraz z rodzicami Niall'a. Po naszych tańcach, no może czymś co uważaliśmy za taniec, ale chyba nie do końca nim było, postanowiliśmy wrócić do stolika. 
Nie wierzyłam w to, co miałam przed oczami. Moja przyjaciółka Gabrielle Johnson siedziała na kolanach Louis'a Tomlinson'a, obściskując się i całując na oczach wszystkich zebranych w klubie. Chwyciłam Niall'a za ramię, w ten sposób zatrzymując go.
-Co z El?-spytałam blondyna.
-A dlaczego pytasz?-odpowiedział zdziwiony, a wtedy wskazałam mu na nasz stolik.-Odwoziła nas na lotnisko, ale nawet się nie pożegnali. Nie mam pojęcia.-udaliśmy się przed budynek i podeszliśmy do naszych rodziców, którzy pochłonięci byli rozmową.
-Co jest kochanie?-zadała pytanie moja mama.
-Strasznie zmęczona już jestem. Chciałabym wrócić do domu.-oparłam głowę na ramieniu towarzysza.
-To jedź, przecież nikt cię tutaj na siłę nie trzyma. Dużo ludzi już uciekło, więc to bez znaczenia. A w ogóle to dochodzi 4 nad ranem, co wiąże się z zamykaniem lokalu. Dużo wypiłaś?-spojrzała na mnie surowo.
-Nie, tylko trochę z drinka Niall'a. Z resztą o tej porze już policja tutaj nie jeździ. Do zobaczenia później.-cmoknęłam rodziców swoich i chłopaka w policzek i udałam się do samochodu, natomiast chłopak powrócił po swoją marynarkę. Zajęłam miejsce kierowcy, a Niall chwilę po mnie siedział już gotowy do drogi jako pasażer.
-Pierwszy raz będę z tobą jechał. To bezpieczne? Boję się.-nerwowo próbował zapiąć pas.
-Jestem najlepszym kierowcą na świecie.-zaśmiałam się i odpaliłam auto.
Po piętnastu minutach byliśmy już pod domem. Zaparkowałam auto w garażu, wzięliśmy wszystkie rzeczy z bagażnika i zanieśliśmy do sypialni gościnnej, w której mieli spać rodzice chłopaka, on natomiast zostawił swoje rzeczy w moim pokoju. Wzięłam swoją piżamę i udałam się do łazienki, a Niall poszedł do kuchni po coś do jedzenia. Kiedy wyszłam, chłopak leżał na łóżku, zajęłam miejsce obok niego i nawet nie wiedząc kiedy, zasnęłam.
***
-Wstawać dzieci!-zaczął krzyczeć Louis, skacząc po nas.
-Cały dzień prześpicie!-dodała Gabi. Otworzyłam jedno oko, spojrzałam na nich i przytuliłam się do Niall'a. Chłopak mocniej mnie objął, mieliśmy dalej spać, ale niestety nasi przyjaciele zerwali z nas kołdrę i ciągnąc za nogi, zwalili z łóżka.
-Powaliło was już całkiem?!-zaczął Niall z wyrzutem, ale po chwili zaczął się śmiać. Oni natomiast spojrzeli na siebie, wzruszyli ramionami i uśmiechnęli się. Niechętnie wstałam i poszłam do łazienki, wziąć prysznic i ubrać się w coś wygodnego.


(perspektywa Gabi)
Na imprezie świetnie się bawiłam! Lottie jest zadowolona, z czego bardzo się cieszymy. Zdziwiło mnie tylko to, kiedy się obudziłam obok mnie leżał Louis, rozejrzałam się i wcale nie znajdowaliśmy się w moim domu, lecz w hotelowym pokoju chłopaka. Czy do czegoś doszło? Mam nadzieję, że nie! Przecież on ma dziewczynę!
-Louis, Louis..-lekko potrząsnęłam chłopakiem, w celu wyrwania go ze snu.
-Co jest?-powiedział z lekką, poranną chrypką.
-Czy my...to znaczy czy do czegoś doszło?-zamieszana odwróciłam wzrok.
-N-nie wiem.-pokazał swoje śnieżnobiałe ząbki.
-Przepraszam, że zapytam, ale dlaczego się ciszysz? Przecież masz dziewczynę.-zaskoczyła mnie jego reakcja.
-No tak.-odpuścił wzrok.-Ale..możemy jej tego nie mówić, a zapamiętać.-kąciki jego ust lekko się uniosły.
-No jak uważasz, dostosuję się.-przypomniałam sobie jeszcze jedną, chyba bardzo istotną rzecz.-A co do naszego pocałunku? Przepraszam jeśli to wszystko ci tak wypominam, ale wolę mieć wszystko jasne, niż motać się nie wiadomo ile...
-Możemy o tym porozmawiać później? Obiecuję, że na pewno to zrobimy, tylko proszę. Muszę coś przemyśleć.-złapał mnie za dłonie i wpatrywał głęboko w oczy. Chyba się w nim zakochałam. Wyglądał tak pociągająco! Lekko zaspany, bez koszulki, włosy potargane, odstające na wszystkie strony, ochrypły ton, jednodniowy zarost..mogłabym wymieć w nieskończoność!
-Stało się coś, że tak na mnie patrzysz? Mam coś na twarzy czy coś?-zapytał zamieszany.
-N-nie, nie jest ok. Z twoją twarzą też.-odwróciłam się i zeszłam z łóżka. Byłam w samej bieliźnie, przez co krępowałam się. Szybko chwyciłam swoją sukienkę i miałam wejść do łazienki, lecz głos chłopaka zatrzymał mnie.
-Poczekaj, dam ci coś wygodniejszego.-wstał i wyciągnął z walizki parę ciemnych dresów i t-shirt z jakimś nadrukiem.
-Dziękuję.-chwyciłam ciuchy i weszłam do pomieszczenia. Weszłam pod prysznic zmywając wszystko z siebie. Odświeżona już miałam gasić światło i zamykać za sobą drzwi od łazienki, kiedy do pokoju wpadła Eleanor.
-Cześć, kocha...Co to coś tutaj robi?! I dlaczego jest w twoich ciuchach?! Louis a ty jesteś w samej bieliźnie!! O co tutaj chodzi!?!-zaczęła podnosić swój piskliwy i mega denerwujący głosik.
-Nie krzycz tak!-zaatakował ją chłopak.
-Jak mam nie krzyczeć, kiedy się denerwuję!-zachowywała się zupełnie inaczej niż wtedy kiedy ją poznałyśmy. Teraz udawała księżniczkę, którą oczywiście nie była.
-Daj spokój! Robisz zamieszanie z niczego!-wtrąciłam się.
-Ty się lepiej nie odzywaj!-podeszła do mnie i zmierzyła mnie wzrokiem.-Bo lepiej nie chcesz wiedzieć co o tobie sądzę.
-Masz rację, ale z chęcią posłucham, bo wiesz ja też mogę wyrazić swoje zdanie na temat tego tandetnego czegoś, czym nazywasz siebie.-sarkastycznie się zaśmiałam.
-Och! Jak możesz! Jesteś cichą dziwką, żyjącą w cieniu Charlotte! Jak widać nie nadajesz się do niczego! Nawet chłopaka z kasą sobie nie potrafisz znaleźć, proszę cię!-zaśmiała się.
-Przepraszam co powiedziałaś?!-wtrącił się Lou; chyba zapominała, że w pokoju jest jeszcze chłopak, którego jak widać cały czas okłamywała.
-A-ale c-co masz na myśli?-spytała zdezorientowana, chcąc uciec od tematu.
-Nie zachowuj się jak idiotka! Z nami koniec! Nie wiem jak mogłem być tak zaślepiony w to kim jesteś! Dlaczego nie posłuchałem chłopców!? Dlaczego jestem aż tak głupi!? Kiedy wrócę do Londynu, chcę widzieć wszystkie rzeczy, które ode mnie dostałaś pod moimi drzwiami. Nie obchodzi mnie co z nimi zrobiłaś, chce odzyskać wszystko! Teraz się stąd wynoś!-wykrzyczał chłopak i usiadł na łóżku, chowając głowę w dłonie.
-Ale Lou...
-Nie ma żadnego "ale". Masz zniknąć z tego pokoju w tej chwili!-odpowiedziałam jej i wskazałam na drzwi.
-Z tobą nie rozmawiam!-podeszła do mnie, na co odpowiedziałam jej siarczystym policzkiem.-Co ty sobie wyobrażasz? Jesteś nikim i masz tupet tknąć kogoś takiego jak ja?!-uderzyła mnie w ramię, co bardziej przypominało zwykłe klepnięcie, a po chwili podrapała mnie, praktycznie do krwi.
-Jeśli jest ktoś nikim to tylko i wyłącznie ty! Masz sekundę na wyjście dobrowolnie z tego pomieszczenia, jeśli nie to sama cię stąd wyproszę.-wysyczałam z największą ilością jadu, jaką zdołałam włożyć w to zdanie.
-Nie będziesz mi rozkazywać!-moje nerwy były już na skraju; złapałam ją za jej wielce drogi i markowy żakiet i wyprowadziłam za drzwi, zamykając je z trzaskiem, prosto przed jej twarzą.
Podeszłam do chłopaka i objęłam go. Nie wiem czy dobrze postąpiłam, ale tylko tyle mogłam zrobić, aby w jakikolwiek sposób mu pomóc. Pokazać, że może mi ufać.
-Nie chcę się przejmować czymś takim. Pójdę się ubrać i pojedziemy do ciebie co? A później do kochasiów zajrzymy. Hej, nie płacz! Nie przejmuj się jej zdaniem! Jesteś wspaniałą osobą, ona niech popatrzy na siebie!-otarł łzę spływająca po moim policzku; pokiwałam twierdząco głową, towarzysz pocałował mnie w czoło i poszedł do łazienki.

Zamknęliśmy drzwi na klucz i udaliśmy się do windy. Tomlinson zostawił klucz w recepcji i wezwaliśmy taksówkę. Po piętnastu minutach byliśmy u mnie w domu.
-Już jestem gotowa. To co idziemy?-uśmiechnęłam się do bruneta siedzącego na moim łóżku.
-Tak, tak.-odpowiedział, podnosząc się.
***

-No już gotowi jesteście?! Bo ileż można czekać!-zaczął poganiać ich Louis.
-Moment!-krzyknął Niall z łazienki.
Postanowiliśmy jechać do kina samochodowego, to znaczy na świeżym powietrzu. Przyszliśmy do Horanów koło 17, więc na 19 mamy seans. Wspólnie wybraliśmy jakąś komedię, chociaż zastanawiamy się czy nie pójść na horror.
Kiedy wszyscy byli już gotowi, pożyczyliśmy czarnego kabrioleta od taty Lottie i ruszyliśmy. Droga nie zajęła nam wiele czasu. 
Kupiliśmy kilka popcornów, ponieważ dwa "straciliśmy" zanim dojechaliśmy na miejsce parkingowe, tak zwana mała bitwa na popcorn, a biedny kierowca Horan tylko obrywał. 



###
Hej! Przepraszam za tak długą nieobecność, ale wracałam z wakacji, potem przygotowania do szkoły itd, sami rozumiecie. :)
Koniec trochę zepsułam, ale niestety.... ;c
ZACHĘCAM DO KOMENTOWANIA, TO DLA MNIE WAŻNE, A WAM ZAJMIE KILKA SEKUND! wystarczy zwykła emotka! ;)
do następnego! xxxx

5 komentarzy:

  1. omomomomom Gabi i Lou :* na pewno sie bzyknęli hahahha ! jestem glupia ale co mi tam :D

    OdpowiedzUsuń
  2. a co do rozdzialu to hdsjbcdncudbj zajebisty !

    OdpowiedzUsuń
  3. OMG! <3 ZAJEBISTY! ZRESZTĄ TY JUŻ TO WIESZ <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny, czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  5. kiedy następny rozdział? xoxo

    OdpowiedzUsuń