czwartek, 26 grudnia 2013

`rozdział 16

Nie miałam zamiaru wracać do domu. Chciałam być przy nim dzień i noc. Niestety zabierali go na dodatkowe badania, a mnie kazali pójść do domu, odpocząć i wrócić rano. Ta noc nie należała do najłatwiejszych.

Męczyłam się bardzo długo, szlochając w poduszkę lub koszulkę chłopaka. W końcu odpłynęłam, na chwilę zapominając o brutalnej rzeczywistości.

Tak dobrze mi się spało, nie chciałam w ogóle otwierać oczu. Ale moja najlepsza przyjaciółka wyciągnęła mnie siłą z łóżka już o 10. Zrobiła dla mnie naleśniki wraz z soczkiem ze świeżo wyciśniętych pomarańczy. Zjadłam porcją naszykowaną dla mnie i poszłam do łazienki, aby się odświeżyć. Wczoraj, jak już wróciłyśmy nie miałam ochoty na kąpiel, postanowiłam, że zrobię to rano.
Przeglądając się w lustrze doszłam do wniosku, że powiedzenie że wyglądam strasznie, to zbyt słabe określenie. Zmyłam zaschnięty makijaż i rozczesałam swoje długie, ciemne włosy. Wanna zdążyła wypełnić się ciepłą wodą i pianą. Wrzuciłam brudne ubrania do kosza na pranie i weszłam do wanny. Relaksowałam się, nie wspominając nocy. Ciesząc się nowym dniem, który obdarzył mnie optymistycznym podejściem do wielu spraw.
Owinęłam się białym, miękkim ręcznikiem i wyszłam z łazienki. Wyciągnęłam czyste rzeczy, po czym włożyłam je. Razem z Gabi udałyśmy się do hotelu, w którym chłopcy mieli zarezerwowany pokój. Zabrałyśmy kilka z ich rzeczy i pojechałyśmy pod szpital.
Pod szpitalem była masa ludzi. Najwidoczniej wiadomość o chłopcach w szpitalu, dotarła już wszędzie. Było tam pełno fotoreporterów, dziennikarzy i przede wszystkim wiele zapłakanych, oddanych fanek, które śpiewały piosenki chłopców. Zauważyłam, że okno od sali, w której znaleźli się obydwaj chłopcy jest otwarte, a po chwili pojawia w nim się Louis wraz z lekarzem, który pomaga mu utrzymać się na nogach. Macha fankom, które zaczynają głośno płakać i piszczeć, od początku zaczynają śpiewać, powtarzając że chłopcy z tego wyjdą. Że one się modlą za nich, będą tu dopóki nie zobaczą chłopców wychodzących z tego okropnego miejsca. Louis przesyła im całusa i znika. Patrzymy na reakcję wszystkich i ruszamy w stronę głównego wejścia do szpitala, które obstawiają policjanci. Aby dostać się do budynku należy pokazać dowód tożsamości. Nie miałyśmy z tym problemów, ponieważ zostali oni poinformowani przez personel iż jesteśmy powiązane z chłopcami. Windą udałyśmy się na trzecie piętro, prosto do sali numer 249. Weszłyśmy do pomieszczenia z uśmiechami i przywitaliśmy się z chłopcami. Wymieniłyśmy kilka zdań z Louisem, po czym Gabi zabrała go na małą przechadzkę, pozwalając mi zostać z Niallem. 
-Hej kochanie. Mam nadzieję, że czujesz się dobrze. Przyniosłyśmy wam kilka przydatnych rzeczy. Twoi rodzice dziś będą, zatrzymają się u nas, a i wzięłyśmy wasze rzeczy do mojego domu i zapłaciłyśmy za hotel. Nie gniewacie się prawda?-musiałam wyglądać głupio, ponieważ mówiłam do mojego nieprzytomnego chłopaka, ale potrzebowałam rozmowy z nim, nieważne w jakim stanie był. Siedziałam obok łóżka, głaskając jego dłoń.-Dzwoniłyśmy również do chłopców, chcą przyjechać. Odwołali wasz występ w MMNightShow. Przeprosili fanów i obiecali dodatkowy, darmowy koncert kiedy będziecie już w pełni sił. 

SIEDZIAŁYŚMY z chłopcami do późnego wieczora. Okazało się, że chłopcy przylecieli razem z rodzicami Nialla i zatrzymali się w moim domu. Kiedy wróciłyśmy do domów, wszyscy już spali. Udałam się do swojego pokoju, wzięłam piżamę i weszłam pod prysznic. Zmywając z siebie nieprzyjemne uczucia, towarzyszące mi w szpitalu. Kiedy byłam już czysta i pachnąca, położyłam się do łóżka i po chwili zasnęłam. 

WSTAŁAM pierwsza, zaparzyłam kawę i zabrałam się za robienie jajecznicy. Nawet nie po dziesięciu minutach do kuchni wszedł zaspany Harry, w luźnej koszulce.
-Hej Harreh!-rzuciłam mu się na szyję.
-Eeee, ja nie jestem Harry.-szerzej otworzyłam oczy.
-Jak to?!-spytałam zdziwiona, na co chłopak zaczął się śmiać.
-Jestem Gary, brat bliźniak Harry'ego.-poje policzki automatycznie się zaróżowiły.
-Oooou, to wszystko jasne. Wybacz mi, ale nie miałam pojęcia, że Harry ma brata!-sama zaczęłam się z siebie śmiać.-Nie miałam szansy poznać cię podczas ostatniej wizyty chłopców. 
-Tak, od razu po koncercie musiałem wrócić do Londynu. Jestem modelem, więc też mam napięty grafik. -odparł siadając na jednym z barowych stołków.
-Napijesz się kawy?Zjesz jajecznicę?-zaproponowałam.
-Z chęcią.-posłał mi piękny uśmiech. Zaraz po tym usłyszałam śmiech i huk. Odwróciłam się i ujrzałam chłopców zbiegających, a raczej spadających ze schodów. 


###
niestety dziś bez gifów :( wiem, wiem..wybaczcie. Cieszę się, że coraz więcej osób przybywa! Czytajcie, komentujcie , promujcie ! 
Eh no życzę miłego czytania i do następnego! ;)
xxx