czwartek, 26 grudnia 2013

`rozdział 16

Nie miałam zamiaru wracać do domu. Chciałam być przy nim dzień i noc. Niestety zabierali go na dodatkowe badania, a mnie kazali pójść do domu, odpocząć i wrócić rano. Ta noc nie należała do najłatwiejszych.

Męczyłam się bardzo długo, szlochając w poduszkę lub koszulkę chłopaka. W końcu odpłynęłam, na chwilę zapominając o brutalnej rzeczywistości.

Tak dobrze mi się spało, nie chciałam w ogóle otwierać oczu. Ale moja najlepsza przyjaciółka wyciągnęła mnie siłą z łóżka już o 10. Zrobiła dla mnie naleśniki wraz z soczkiem ze świeżo wyciśniętych pomarańczy. Zjadłam porcją naszykowaną dla mnie i poszłam do łazienki, aby się odświeżyć. Wczoraj, jak już wróciłyśmy nie miałam ochoty na kąpiel, postanowiłam, że zrobię to rano.
Przeglądając się w lustrze doszłam do wniosku, że powiedzenie że wyglądam strasznie, to zbyt słabe określenie. Zmyłam zaschnięty makijaż i rozczesałam swoje długie, ciemne włosy. Wanna zdążyła wypełnić się ciepłą wodą i pianą. Wrzuciłam brudne ubrania do kosza na pranie i weszłam do wanny. Relaksowałam się, nie wspominając nocy. Ciesząc się nowym dniem, który obdarzył mnie optymistycznym podejściem do wielu spraw.
Owinęłam się białym, miękkim ręcznikiem i wyszłam z łazienki. Wyciągnęłam czyste rzeczy, po czym włożyłam je. Razem z Gabi udałyśmy się do hotelu, w którym chłopcy mieli zarezerwowany pokój. Zabrałyśmy kilka z ich rzeczy i pojechałyśmy pod szpital.
Pod szpitalem była masa ludzi. Najwidoczniej wiadomość o chłopcach w szpitalu, dotarła już wszędzie. Było tam pełno fotoreporterów, dziennikarzy i przede wszystkim wiele zapłakanych, oddanych fanek, które śpiewały piosenki chłopców. Zauważyłam, że okno od sali, w której znaleźli się obydwaj chłopcy jest otwarte, a po chwili pojawia w nim się Louis wraz z lekarzem, który pomaga mu utrzymać się na nogach. Macha fankom, które zaczynają głośno płakać i piszczeć, od początku zaczynają śpiewać, powtarzając że chłopcy z tego wyjdą. Że one się modlą za nich, będą tu dopóki nie zobaczą chłopców wychodzących z tego okropnego miejsca. Louis przesyła im całusa i znika. Patrzymy na reakcję wszystkich i ruszamy w stronę głównego wejścia do szpitala, które obstawiają policjanci. Aby dostać się do budynku należy pokazać dowód tożsamości. Nie miałyśmy z tym problemów, ponieważ zostali oni poinformowani przez personel iż jesteśmy powiązane z chłopcami. Windą udałyśmy się na trzecie piętro, prosto do sali numer 249. Weszłyśmy do pomieszczenia z uśmiechami i przywitaliśmy się z chłopcami. Wymieniłyśmy kilka zdań z Louisem, po czym Gabi zabrała go na małą przechadzkę, pozwalając mi zostać z Niallem. 
-Hej kochanie. Mam nadzieję, że czujesz się dobrze. Przyniosłyśmy wam kilka przydatnych rzeczy. Twoi rodzice dziś będą, zatrzymają się u nas, a i wzięłyśmy wasze rzeczy do mojego domu i zapłaciłyśmy za hotel. Nie gniewacie się prawda?-musiałam wyglądać głupio, ponieważ mówiłam do mojego nieprzytomnego chłopaka, ale potrzebowałam rozmowy z nim, nieważne w jakim stanie był. Siedziałam obok łóżka, głaskając jego dłoń.-Dzwoniłyśmy również do chłopców, chcą przyjechać. Odwołali wasz występ w MMNightShow. Przeprosili fanów i obiecali dodatkowy, darmowy koncert kiedy będziecie już w pełni sił. 

SIEDZIAŁYŚMY z chłopcami do późnego wieczora. Okazało się, że chłopcy przylecieli razem z rodzicami Nialla i zatrzymali się w moim domu. Kiedy wróciłyśmy do domów, wszyscy już spali. Udałam się do swojego pokoju, wzięłam piżamę i weszłam pod prysznic. Zmywając z siebie nieprzyjemne uczucia, towarzyszące mi w szpitalu. Kiedy byłam już czysta i pachnąca, położyłam się do łóżka i po chwili zasnęłam. 

WSTAŁAM pierwsza, zaparzyłam kawę i zabrałam się za robienie jajecznicy. Nawet nie po dziesięciu minutach do kuchni wszedł zaspany Harry, w luźnej koszulce.
-Hej Harreh!-rzuciłam mu się na szyję.
-Eeee, ja nie jestem Harry.-szerzej otworzyłam oczy.
-Jak to?!-spytałam zdziwiona, na co chłopak zaczął się śmiać.
-Jestem Gary, brat bliźniak Harry'ego.-poje policzki automatycznie się zaróżowiły.
-Oooou, to wszystko jasne. Wybacz mi, ale nie miałam pojęcia, że Harry ma brata!-sama zaczęłam się z siebie śmiać.-Nie miałam szansy poznać cię podczas ostatniej wizyty chłopców. 
-Tak, od razu po koncercie musiałem wrócić do Londynu. Jestem modelem, więc też mam napięty grafik. -odparł siadając na jednym z barowych stołków.
-Napijesz się kawy?Zjesz jajecznicę?-zaproponowałam.
-Z chęcią.-posłał mi piękny uśmiech. Zaraz po tym usłyszałam śmiech i huk. Odwróciłam się i ujrzałam chłopców zbiegających, a raczej spadających ze schodów. 


###
niestety dziś bez gifów :( wiem, wiem..wybaczcie. Cieszę się, że coraz więcej osób przybywa! Czytajcie, komentujcie , promujcie ! 
Eh no życzę miłego czytania i do następnego! ;)
xxx


piątek, 1 listopada 2013

`rozdział 15

Film sam w sobie nie był taki zły. Dobrze się bawiłam, bo byłam z przyjaciółmi.
Chłopcy odwieźli nas do domu. Chciałam, aby zostali na noc, ale jak to stwierdzili nie chcą się narzucać. Pożegnałam się z Niallem i zaprosiłam Gabi do siebie. Udałyśmy się do kuchni, ponieważ zachciało nam się pić. Nie minęło nawet piętnaście minut, a Niall już do mnie zadzwonił.
-Co robicie?
-Jeszcze nic specjalnego, a czemu pytasz? W ogóle dlaczego ze mną rozmawiasz skoro prowadzisz?
-O to się nie martw! Mam wszystko pod kontrolą!
-Niall uważaj!!!!!!!!!!!!!!!!-usłyszałam głos Louisa.
-Niall? Halo? Jesteś?-niestety słyszałam tylko ciągły dźwięk, oznaczający przerwanie rozmowy.
Pojedyncze łzy zaczęły spływać po moim policzku.
-Lottie co się stało? Dlaczego płaczesz?-pytała nerwowo Gabi.
-Oni..im się coś stało!-wybuchłam płaczem.
-Spokojnie, powiedz mi wszystko.
-Usłyszałam tylko jak Louis krzyczy, żeby uważał......i nic więcej.-wtuliłam się w przyjaciółkę, która również zaczęła płakać. Stałyśmy w uścisku, kiedy usłyszałam dźwięk mojego telefonu, pospiesznie go odebrałam, nie patrząc na wyświetlacz.
-Dzień dobry, czy rozmawiam z panną Charlotte Collins?-usłyszałam głos kobiety.
-Tak, tak to ja. O co chodzi?
-Dzwonię z Mount Hospital. Przywieziono do nas pana Horana i pana Tomlinsona prosto z wypadku samochodowego. Pan Tomlinson poprosił nas o poinformowanie pani o ich pobycie tutaj.
-Już jadę!-rozłączyłam się i wbiegłam na górę po torebkę.
-Powiesz mi kto dzwonił, że tak się spieszysz?-spytała niczego się nie domyślając.
-Dzwonili ze szpitala! Chłopcy są tam! Prosto z wypadku samochodowego!
-Ale jak to?!
-Mówiłam, że coś się stało, wiedziałam to!-cała się trzęsłam, przyjaciółka wzięła ode mnie kluczyki.
-Ja poprowadzę!
Bałam się, że stało się coś poważnego z Niallem skoro to Louis poprosił o kontakt. Poczułam silny ścisk żołądka i ból w skroniach. Chciałam jak najszybciej znaleźć się w szpitalu i dowiedzieć się wszystkiego!
Droga zajęła nam dobre dwadzieścia minut. Dochodziła 00:00 , a na mieście były korki.
-Przepraszam, szukam Nialla Horana i Louisa Tomlinsona, może mi pani powiedzieć gdzie są?-nerwowo zacisnęłam dłonie.
-Pani jest kimś z rodziny?-spytała, niska brunetka, zajmująca stanowisko recepcjonistki.
-Jestem Charlotte Collins, dziewczyna pana Horana.
-Więc jeden z panów jest na badaniach, a drugi jest na chirurgii, niestety nie wiem czy będzie można ich zobaczyć, są w bardzo złym stanie.
-Proszę pani, pół godziny temu byłyśmy z nimi i wszystko było w porządku. Nalegam, aby pani pomogła nam się dostać chociażby do jednego, aby dowiedzieć się czegokolwiek!
-Postaram się, proszę za mną.-kobieta wyszła zza biurka i skierowała się w stronę różnorodnych sal.-Proszę chwilę poczekać.-zostawiła nas przed salą chirurgiczną, a sama zniknęła za jej drzwiami. Razem z Gabi trzymałyśmy się za ręce. Byłam cała roztrzęsiona.
-Doktor pozwolił na krótką wizytę, niestety może wejść tylko jedna z pań, ponieważ pan Tomlinson jest strasznie osłabiony.-uzgodniłyśmy z Gabi, że na razie to wejdę ja. 
Mijałam wielu ludzi, aż w końcu znalazłam się obok łóżka przyjaciela. Kiedy go ujrzałam, całego poobijanego, pozdzieranego łzy znów napłynęły do moich oczu. Mocno się do niego przytuliłam, na co odparł cichym syknięciem.
-Przepraszam! Co z Niallem? I co wam się stało?-zaczęłam wycierając łzy spływające po moim policzku.
-Gdzie jest Niall? Mieliśmy wypadek, widziałem tylko pędzące auto prosto na nas.-ledwo wypowiadał te słowa.
-Nie mów już nic. Porozmawiamy kiedy będziesz się lepiej czuł. Pamiętaj, że jesteśmy tu z Gabi i nigdzie się nie wybieramy!-pocałowałam go w policzek i podeszłam do lekarza, który czekał na mnie. Wyszliśmy na korytarz, gdzie czekała brunetka. Chciałam, aby ona również była przy tej rozmowie.
-Powiem tak, nie wiem jakim cudem z tego wyszli. Obydwoje żyją, niestety nie są w za dobrych stanach. Jak widać pan Tomlinson ma połamane żebra, nogę i nadgarstek, jest cały poobijany i słaby, możliwe że miał lekki wstrząs mózgu, ale jest świadomy tego co się stało i dzieje teraz. Natomiast pan Horan nie jest przytomny. 
-Jak to?-przerwałam mu, zanosząc się od płaczu.
-Z powodu ogromnej siły, spowodowanej uderzeniem auta. Jest w śpiączce, zabierzemy go jeszcze na badania.
-Mogę go chociaż zobaczyć?-spytałam, błagalnie patrząc na lekarza.
-Dobrze, ale na chwilę tylko.
Ruszyłam za specjalistą i chwilę później stałam przy drzwiach do sali mojego chłopaka. Byłam cała roztrzęsiona. Bałam się tego, co mogę zaraz zobaczyć.
Niepewnie chwyciłam klamkę i przycisnęłam ją. Widząc blondyna, leżącego , całego poobijanego, poprzypinanego do różnych urządzeń, wpadłam w jeszcze większą furię. Usiadłam na łóżku i chwyciłam jego rękę.
-I po co do mnie dzwoniłeś? Gdyby nie to, wszystko byłoby dobrze!-zaczęłam krzyczeć. Przybiegła do mnie Gabi i objęła. Obie strasznie płakałyśmy.



###
hej, hej :) w końcu jest. krótki, bo krótki ..chciałam go już dodać, bo dawno mnie nie było :(. Mam nadzieję, że źle nie wyszedł ;) Jeśli się podoba, to proszę ZOSTAW PO SOBIE ŚLAD (CZYT.KOMENTARZ xD) . Dziękuję bardzo za cierpliwość! :) Do następnego! xxx

piątek, 18 października 2013

INFORMACJA!

kochani!
Z powodu braku komputera nie mogę pisać! :( mam napisaną część rozdziału i postaram się dodać kiedy tylko będę mogła! Naprawdę przepraszam za tak długą nieobecność ! :( 

czwartek, 5 września 2013

`rozdział 14

Byłam bardzo zadowolona z imprezy, wydaje mi się, że goście świetnie się bawili. Moi rodzice zginęli wraz z rodzicami Niall'a. Po naszych tańcach, no może czymś co uważaliśmy za taniec, ale chyba nie do końca nim było, postanowiliśmy wrócić do stolika. 
Nie wierzyłam w to, co miałam przed oczami. Moja przyjaciółka Gabrielle Johnson siedziała na kolanach Louis'a Tomlinson'a, obściskując się i całując na oczach wszystkich zebranych w klubie. Chwyciłam Niall'a za ramię, w ten sposób zatrzymując go.
-Co z El?-spytałam blondyna.
-A dlaczego pytasz?-odpowiedział zdziwiony, a wtedy wskazałam mu na nasz stolik.-Odwoziła nas na lotnisko, ale nawet się nie pożegnali. Nie mam pojęcia.-udaliśmy się przed budynek i podeszliśmy do naszych rodziców, którzy pochłonięci byli rozmową.
-Co jest kochanie?-zadała pytanie moja mama.
-Strasznie zmęczona już jestem. Chciałabym wrócić do domu.-oparłam głowę na ramieniu towarzysza.
-To jedź, przecież nikt cię tutaj na siłę nie trzyma. Dużo ludzi już uciekło, więc to bez znaczenia. A w ogóle to dochodzi 4 nad ranem, co wiąże się z zamykaniem lokalu. Dużo wypiłaś?-spojrzała na mnie surowo.
-Nie, tylko trochę z drinka Niall'a. Z resztą o tej porze już policja tutaj nie jeździ. Do zobaczenia później.-cmoknęłam rodziców swoich i chłopaka w policzek i udałam się do samochodu, natomiast chłopak powrócił po swoją marynarkę. Zajęłam miejsce kierowcy, a Niall chwilę po mnie siedział już gotowy do drogi jako pasażer.
-Pierwszy raz będę z tobą jechał. To bezpieczne? Boję się.-nerwowo próbował zapiąć pas.
-Jestem najlepszym kierowcą na świecie.-zaśmiałam się i odpaliłam auto.
Po piętnastu minutach byliśmy już pod domem. Zaparkowałam auto w garażu, wzięliśmy wszystkie rzeczy z bagażnika i zanieśliśmy do sypialni gościnnej, w której mieli spać rodzice chłopaka, on natomiast zostawił swoje rzeczy w moim pokoju. Wzięłam swoją piżamę i udałam się do łazienki, a Niall poszedł do kuchni po coś do jedzenia. Kiedy wyszłam, chłopak leżał na łóżku, zajęłam miejsce obok niego i nawet nie wiedząc kiedy, zasnęłam.
***
-Wstawać dzieci!-zaczął krzyczeć Louis, skacząc po nas.
-Cały dzień prześpicie!-dodała Gabi. Otworzyłam jedno oko, spojrzałam na nich i przytuliłam się do Niall'a. Chłopak mocniej mnie objął, mieliśmy dalej spać, ale niestety nasi przyjaciele zerwali z nas kołdrę i ciągnąc za nogi, zwalili z łóżka.
-Powaliło was już całkiem?!-zaczął Niall z wyrzutem, ale po chwili zaczął się śmiać. Oni natomiast spojrzeli na siebie, wzruszyli ramionami i uśmiechnęli się. Niechętnie wstałam i poszłam do łazienki, wziąć prysznic i ubrać się w coś wygodnego.


(perspektywa Gabi)
Na imprezie świetnie się bawiłam! Lottie jest zadowolona, z czego bardzo się cieszymy. Zdziwiło mnie tylko to, kiedy się obudziłam obok mnie leżał Louis, rozejrzałam się i wcale nie znajdowaliśmy się w moim domu, lecz w hotelowym pokoju chłopaka. Czy do czegoś doszło? Mam nadzieję, że nie! Przecież on ma dziewczynę!
-Louis, Louis..-lekko potrząsnęłam chłopakiem, w celu wyrwania go ze snu.
-Co jest?-powiedział z lekką, poranną chrypką.
-Czy my...to znaczy czy do czegoś doszło?-zamieszana odwróciłam wzrok.
-N-nie wiem.-pokazał swoje śnieżnobiałe ząbki.
-Przepraszam, że zapytam, ale dlaczego się ciszysz? Przecież masz dziewczynę.-zaskoczyła mnie jego reakcja.
-No tak.-odpuścił wzrok.-Ale..możemy jej tego nie mówić, a zapamiętać.-kąciki jego ust lekko się uniosły.
-No jak uważasz, dostosuję się.-przypomniałam sobie jeszcze jedną, chyba bardzo istotną rzecz.-A co do naszego pocałunku? Przepraszam jeśli to wszystko ci tak wypominam, ale wolę mieć wszystko jasne, niż motać się nie wiadomo ile...
-Możemy o tym porozmawiać później? Obiecuję, że na pewno to zrobimy, tylko proszę. Muszę coś przemyśleć.-złapał mnie za dłonie i wpatrywał głęboko w oczy. Chyba się w nim zakochałam. Wyglądał tak pociągająco! Lekko zaspany, bez koszulki, włosy potargane, odstające na wszystkie strony, ochrypły ton, jednodniowy zarost..mogłabym wymieć w nieskończoność!
-Stało się coś, że tak na mnie patrzysz? Mam coś na twarzy czy coś?-zapytał zamieszany.
-N-nie, nie jest ok. Z twoją twarzą też.-odwróciłam się i zeszłam z łóżka. Byłam w samej bieliźnie, przez co krępowałam się. Szybko chwyciłam swoją sukienkę i miałam wejść do łazienki, lecz głos chłopaka zatrzymał mnie.
-Poczekaj, dam ci coś wygodniejszego.-wstał i wyciągnął z walizki parę ciemnych dresów i t-shirt z jakimś nadrukiem.
-Dziękuję.-chwyciłam ciuchy i weszłam do pomieszczenia. Weszłam pod prysznic zmywając wszystko z siebie. Odświeżona już miałam gasić światło i zamykać za sobą drzwi od łazienki, kiedy do pokoju wpadła Eleanor.
-Cześć, kocha...Co to coś tutaj robi?! I dlaczego jest w twoich ciuchach?! Louis a ty jesteś w samej bieliźnie!! O co tutaj chodzi!?!-zaczęła podnosić swój piskliwy i mega denerwujący głosik.
-Nie krzycz tak!-zaatakował ją chłopak.
-Jak mam nie krzyczeć, kiedy się denerwuję!-zachowywała się zupełnie inaczej niż wtedy kiedy ją poznałyśmy. Teraz udawała księżniczkę, którą oczywiście nie była.
-Daj spokój! Robisz zamieszanie z niczego!-wtrąciłam się.
-Ty się lepiej nie odzywaj!-podeszła do mnie i zmierzyła mnie wzrokiem.-Bo lepiej nie chcesz wiedzieć co o tobie sądzę.
-Masz rację, ale z chęcią posłucham, bo wiesz ja też mogę wyrazić swoje zdanie na temat tego tandetnego czegoś, czym nazywasz siebie.-sarkastycznie się zaśmiałam.
-Och! Jak możesz! Jesteś cichą dziwką, żyjącą w cieniu Charlotte! Jak widać nie nadajesz się do niczego! Nawet chłopaka z kasą sobie nie potrafisz znaleźć, proszę cię!-zaśmiała się.
-Przepraszam co powiedziałaś?!-wtrącił się Lou; chyba zapominała, że w pokoju jest jeszcze chłopak, którego jak widać cały czas okłamywała.
-A-ale c-co masz na myśli?-spytała zdezorientowana, chcąc uciec od tematu.
-Nie zachowuj się jak idiotka! Z nami koniec! Nie wiem jak mogłem być tak zaślepiony w to kim jesteś! Dlaczego nie posłuchałem chłopców!? Dlaczego jestem aż tak głupi!? Kiedy wrócę do Londynu, chcę widzieć wszystkie rzeczy, które ode mnie dostałaś pod moimi drzwiami. Nie obchodzi mnie co z nimi zrobiłaś, chce odzyskać wszystko! Teraz się stąd wynoś!-wykrzyczał chłopak i usiadł na łóżku, chowając głowę w dłonie.
-Ale Lou...
-Nie ma żadnego "ale". Masz zniknąć z tego pokoju w tej chwili!-odpowiedziałam jej i wskazałam na drzwi.
-Z tobą nie rozmawiam!-podeszła do mnie, na co odpowiedziałam jej siarczystym policzkiem.-Co ty sobie wyobrażasz? Jesteś nikim i masz tupet tknąć kogoś takiego jak ja?!-uderzyła mnie w ramię, co bardziej przypominało zwykłe klepnięcie, a po chwili podrapała mnie, praktycznie do krwi.
-Jeśli jest ktoś nikim to tylko i wyłącznie ty! Masz sekundę na wyjście dobrowolnie z tego pomieszczenia, jeśli nie to sama cię stąd wyproszę.-wysyczałam z największą ilością jadu, jaką zdołałam włożyć w to zdanie.
-Nie będziesz mi rozkazywać!-moje nerwy były już na skraju; złapałam ją za jej wielce drogi i markowy żakiet i wyprowadziłam za drzwi, zamykając je z trzaskiem, prosto przed jej twarzą.
Podeszłam do chłopaka i objęłam go. Nie wiem czy dobrze postąpiłam, ale tylko tyle mogłam zrobić, aby w jakikolwiek sposób mu pomóc. Pokazać, że może mi ufać.
-Nie chcę się przejmować czymś takim. Pójdę się ubrać i pojedziemy do ciebie co? A później do kochasiów zajrzymy. Hej, nie płacz! Nie przejmuj się jej zdaniem! Jesteś wspaniałą osobą, ona niech popatrzy na siebie!-otarł łzę spływająca po moim policzku; pokiwałam twierdząco głową, towarzysz pocałował mnie w czoło i poszedł do łazienki.

Zamknęliśmy drzwi na klucz i udaliśmy się do windy. Tomlinson zostawił klucz w recepcji i wezwaliśmy taksówkę. Po piętnastu minutach byliśmy u mnie w domu.
-Już jestem gotowa. To co idziemy?-uśmiechnęłam się do bruneta siedzącego na moim łóżku.
-Tak, tak.-odpowiedział, podnosząc się.
***

-No już gotowi jesteście?! Bo ileż można czekać!-zaczął poganiać ich Louis.
-Moment!-krzyknął Niall z łazienki.
Postanowiliśmy jechać do kina samochodowego, to znaczy na świeżym powietrzu. Przyszliśmy do Horanów koło 17, więc na 19 mamy seans. Wspólnie wybraliśmy jakąś komedię, chociaż zastanawiamy się czy nie pójść na horror.
Kiedy wszyscy byli już gotowi, pożyczyliśmy czarnego kabrioleta od taty Lottie i ruszyliśmy. Droga nie zajęła nam wiele czasu. 
Kupiliśmy kilka popcornów, ponieważ dwa "straciliśmy" zanim dojechaliśmy na miejsce parkingowe, tak zwana mała bitwa na popcorn, a biedny kierowca Horan tylko obrywał. 



###
Hej! Przepraszam za tak długą nieobecność, ale wracałam z wakacji, potem przygotowania do szkoły itd, sami rozumiecie. :)
Koniec trochę zepsułam, ale niestety.... ;c
ZACHĘCAM DO KOMENTOWANIA, TO DLA MNIE WAŻNE, A WAM ZAJMIE KILKA SEKUND! wystarczy zwykła emotka! ;)
do następnego! xxxx

sobota, 10 sierpnia 2013

`rozdział 13

dwa tygodnie później ...
Pojedyncze promienie, wpadające przez niezasłonięte okno poraziły moje zaspane oczy. Niechętnie wstałam i opuściłam roletę. W międzyczasie spojrzałam na dwór, słońce świeciło, a dzieci sąsiadki pluskały się w basenie, rozłożonym na ich ogródku. Wróciłam do łóżka, lecz nie na długo. Po chwili do pokoju wparowała mama poganiając mnie, abym dała jej rzeczy do prania. 
-Dziewczyno, nie wiem jak ty będziesz do szkoły wstawać.-pokręciła głową i zabrała mi kołdrę.
-Mamo, mam jeszcze tydzień, proszę nie dołuj mnie dziś.-odpowiedziałam jeszcze zachrypniętym głosem. Dziś był mój wielki dzień, moje osiemnaste urodziny. Byłam lekko zaskoczona, ponieważ zawsze kiedy otworzyłam oczy, czekało na mnie urodzinowe śniadanie, a rodzice od razu składali mi życzenia. Dziś niestety nic takiego się nie stało. 
Zwlekłam się z łóżka i poprawiłam pościel. Chwyciłam swój telefon, zero jakiejkolwiek wiadomości. "Dzień się dopiero zaczął." pomyślałam. Wzięłam swój sportowy strój i weszłam do łazienki. Przebrałam się, umyłam twarz i uczesałam wysoką kitkę. 
-Idę pobiegać!-oznajmiłam i wyciągnęłam swoje buty sportowe.
Pobiegłam swoją stałą trasą, przez park i dookoła dzielnicy. Kiedy byłam już pod domem, spotkałam Gabi. Właśnie zamiatała schody.
-Cześć!-uśmiechnęła się do mnie.-Jak tam?
-Hej! Jestem głodna i muszę wziąć prysznic.-skrzywiłam się na samą myśl o tym jak nieprzyjemnie pachnę.-A u ciebie?
-Nic mi się nie chce. A jak pomyślę, że za tydzień będziemy siedzieć w szkole to mnie mdli.-złapała się za brzuch.-Idziemy dziś do Studia B?
Studio B to nasz ulubiony klub, chodzimy tam co tydzień, a w roku szkolnym co dwa lub trzy. 
-No jasne. Jak zwykle o dwudziestej no nie?-spytałam już odchodząc.
-Ok.-przyjaciółka zniknęła za drzwiami swojego domu.
Udałam się od razu do łazienki i wzięłam prysznic. Ubrałam coś WYGODNEGO i zeszłam na śniadanie.

(perspektywa Gabi)
-Dobrze, zaraz tam będę.-odpowiedziałam mężczyźnie do telefonu. Organizuję przyjęcie-niespodziankę z okazji urodzin Lottie. Wszystko urządzam razem z mamą dziewczyny, chłopcy bardzo chcieli nam pomóc, ale dopiero za dwie godziny wylądują. Dziewczyna nie wie o ich wizycie, ale mam nadzieję, że się ucieszy. 
Wyszłam z domu i pojechałam do klubu, aby sprawdzić jak wygląda sala. Droga zajęła mi dziesięć minut.
Weszłam do środka, a moim oczom ukazał się ogromny parkiet do zabawy. Na przeciwko stała średniej wielkości scena. Skierowałam się nieco dalej, a ujrzałam rozciągające się rzędy okrągłych, dziesięcioosobowych stolików. Wszystko było w przyjemnych odcieniach beżu i brązu. Sala na prawdę wyglądała świetnie. Do przyjęcia zostały nam 4 godziny. Zadzwoniłam do mamy Charlotte i omówiłam z nią sprawę kateringu. Kiedy miałam wszystko sprawdzone, wróciłam do domu. Prześpię się i pojadę po chłopców na lotnisko. Mam nadzieję, że uda nam się!

(perspektywa Lottie)                                             ***
Zmieniłyśmy zdanie i idziemy do klubu na dziewiętnastą. Właśnie dochodzi osiemnasta, więc idę się szykować. Pierwsze co to weszłam do łazienki i wzięłam relaksującą kąpiel w wannie, następnie umyłam włosy. Wytarłam się ręcznikiem i włożyłam świeżą bieliznę. Włosy wysuszyłam i spięłam. Włożyłam TO. Zrobiłam lekki makijaż, podkreślający oczy. Zjadłam wcześniej przyniesione kanapki i umyłam zęby, byłam gotowa do wyjścia. Mimo tej godziny, nadal nie otrzymałam jakiejkolwiek wiadomości czy telefonu.
Zeszłam na dół, lecz nikogo tam nie zastałam. Zamknęłam dom i poszłam do sąsiadki. Ubrana była TAK. Postanowiłyśmy iść na pieszo.  Droga zajęła nam około dwudziestu minut. Przez całą drogę brunetka natarczywie pisała z kimś wiadomości. 
Kiedy doszłyśmy na miejsce zdziwiłam się, ponieważ przed wejściem nie było żadnej kolejki. Weszłyśmy do pomieszczenia, gdzie panowała grobowa cisza i ciemność.
-Gabi, co..-nie zdążyłam dokończyć, ponieważ usłyszałam głośne:
-NIESPODZIANKA! -stałam zdezorientowana, a wszyscy zaczęli śpiewać mi "Sto lat!", spojrzałam w bok i zobaczyłam Liam'a i Harry'ego pchającego wózek z tortem, zaraz za nimi szedł uśmiechnięty Niall. 
-Myślałam, że zapomniałaś!-uściskałam przyjaciółkę.
-Ja? W życiu.-zaśmiała się i podarowała mi torebeczkę z prezentem.-No otwórz!-pospieszała mnie.
-No już, już.-otworzyłam beżową torebeczkę i wyjęłam z niej czarne pudełko. Otworzyłam je, moim oczom ukazała się śliczna, bransoletka ze złotą płytką, na której wygrawerowana była data. Dzień, w którym się zaprzyjaźniłyśmy. 
-Jeju, jaka cudowna! Dziękuję!-mocno uściskałam przyjaciółkę i schowałam biżuterię z powrotem do pudełeczka. Od razu po tym podszedł do mnie Niall, rzuciliśmy się sobie w ramiona.
-Ach, moja solenizantko, czego mogę ci życzyć? Na pewno dużo zdrowia, szczęścia, żebyś zawsze była uśmiechnięta, spełnienia marzeń, a przede wszystkim dużo miłości, spokoju i cierpliwości. Ta cierpliwość i spokój na pewno ci się przydadzą. -zaczął się śmiać i wręczył mi prezent.
-Co masz na myśli?-spytałam zdziwiona.
-Wszystko w swoim czasie. Jak na razie to otwórz. Chcę, wiedzieć czy mam dobry gust.-uśmiechnął się. Wyjęłam z papierowej torebki czarne pudełko, większe niż poprzednim razem. Spojrzałam na chłopaka i otworzyłam je. Wyjęłam z niego złoty łańcuszek z zawieszką w kształcie serduszka. Na zawieszce widniał napis: 
"Charlotte & Niall
20.07"
-Piękny jest! Dziękuję!-cmoknęłam chłopaka w usta.
-Goście czekają, pogadamy jak będziesz wolna. Czekam.-wyszeptał mi do ucha i poszedł.
Mnóstwo ludzi składało mi życzenia. Wszystkich znałam ze szkoły, bądź sąsiedztwa. Na samym końcu podeszli do mnie rodzice wraz z rodzicami Gabi.
-Kochanie, mamy dla ciebie wspólny prezent.-zaczął tata.-Ale musimy wyjść na zewnątrz.
Podejrzewałam, że dostanę auto i nie myliłam się. Dostałam BIAŁEGO RANGE ROVER'A.
-O jeju! Dziękuję wam! -mocno przytuliłam swoich rodziców oraz rodziców Gabi.
-Teraz to będziemy się wozić!-zaśmiała się Gabi i pobiegłyśmy do samochodu. Weszłyśmy do środka i dotykałyśmy wszystkiego po kolei. Bardzo się cieszymy z tego samochodu. Wyszłyśmy z samochodu, a goście z powrotem udali się na salę. Tata zaparkował auto i oddał mi kluczyki, które schowałam do torebki. Kiedy miałam już zniknąć za drzwiami i dobrze się bawić, spojrzałam w bok. Zauważyłam Matt'a opierającego się o latarnię, po drugiej stronie ulicy. Patrzył na mnie, sarkastycznie się uśmiechając.
-Co jest?-spytał Niall, idący tuż za mną.
-Nic, nic.-uśmiechnęłam się i weszłam do klubu, po chwili poczułam wibrację w mojej kopertówce. Wyjęłam telefon i przeczytałam wiadomość od Matt'a: "Nie myśl kurwo, że z tobą skończyłem.." . Otworzyłam szerzej oczy, ponieważ nie wierzyłam w to co właśnie przeczytałam. Zaszkliły mi się oczy, szybko pobiegłam do łazienki. Nawet taki dzień potrafi zniszczyć! Słyszałam za sobą głos Niall'a.
-Lottie! Poczekaj! Co się stało?-zignorowałam to, biegłam przed siebie.
Zamknęłam się w kabinie i zaczęłam płakać. Bałam się, wiem do czego on jest zdolny. Zepsuł jeden z najlepszych dni w moim życiu.
-Lola! Lola otwórz mi, proszę!-Niall zaczął się dobijać do drzwi, nic mu nie odpowiadałam. -Proszę otwórz mi.-tym razem powiedział to spokojnie.
_____________________________________________________
Tak samo jak dziewczyna zauważyłem Matt'a po drugiej stronie jezdni. Wiedziałem, że to nie znaczy nic dobrego, ale nie chciałem się tym teraz przejmować. Mam zamiar wszystko jej dziś wytłumaczyć. 
Szliśmy na salę, kiedy Lottie przeczytała coś w telefonie i zaczęła uciekać. Pobiegłem za nią. Chwilę zastanawiałem się czy wbiec za nią do damskiej toalety czy nie. "Stary, już raz tam byłeś i faktycznie ładnie tam pachnie, dawaj!" pomyślałem i pchnąłem drzwi. Na szczęście nikogo nie było.
Za wszelką cenę nie chciała mi otworzyć.
-Będę tu siedział, dopóki ze mną nie porozmawiasz.-usiadłem pod drzwiami.
-Daj spokój.Idź się baw.-odpowiedziała zanosząc się od płaczu.
-To twoja impreza i to ty powinnaś się bawić. Porozmawiamy?-otworzyła drzwi i wyszła cała rozmazana, dla mnie i tak wyglądała pięknie. Spojrzeliśmy na siebie, a ona znów zaczęła płakać, wtulając się w moje ramię.
-Co się stało?-spytałem po dłużej chwili.
-Przeczytaj.-podała mi telefon z wiadomością od Matt'a. Myślałem, że wyjdę z siebie.
-Nie przejmuj się. Ja to załatwię, ale nie dziś.-podszedłem do umywalki i chwyciłem papierowy ręcznik. Lekko wytarłem rozmazany tusz dziewczyny z jej policzka i podałem jej, aby sama doprowadziła się do porządku. Kiedy była już gotowa, wyszliśmy i poszliśmy się dobrze bawić.
***
-Lottie, możemy wyjść na chwilę?-chciałem ją zabrać w pewne moje miejsce, które znalazłem będąc wcześniej w Nowym Jorku. Właśnie tam chciałem jej wyznać dlaczego ta data widnieje właśnie na jej naszyjniku.
-No jasne.-odpowiedziała uśmiechnięta, wzięła swoją torebkę, żakiet i wyszliśmy.
-Jest taka sprawa, tam jest dość daleko, a ja nie mam auta..-zacząłem, lecz przerwała mi.
-Spoko, masz.-rzuciła mi kluczyki od jej nowego samochodu, który razem z jej tatą i tatą Gabi wybierałem. Otworzyłem jej drzwi po stronie pasażera, a sam zająłem miejsce kierowcy. 
-Gdzie w ogóle jedziemy?-spytała zdezorientowana.
-Niespodzianka.-zaśmiałem się i włączyłem radio. 
Jechaliśmy z piętnaście minut. Dziwnie trochę było mi zabierać solenizantkę z jej imprezy, ale wszystko obgadałem z organizatorkami i jest dobrze. Zaparkowałem trochę dalej, abyśmy mogli się jeszcze przejść. Louis pomógł mi wszystko przygotować, wiec mam nadzieję, że nie nawalił.
Doszliśmy do jeziora. Pod płaczącą wierzbą stała mahoniowa ławka, a tuż obok niej, oparta była moja gitara. Po jeziorze, przy brzegu pływały papierowe łódeczki ze świeczkami w środku. Wszystko razem nadawało miejscu romantyczność.
-Jak ładnie.-zachwycała się, kierując się w stronę ławki.
-Musimy porozmawiać.-powiedziałem stanowczo.
-Domyślam się, że o nas.-lekko się uśmiechnęła.
-Tak, więc najpierw posłuchaj.-chwyciłem gitarę i zacząłem delikatnie szarpać struny. Zaśpiewałem jej moją ulubioną PIOSENKĘ, mojego ulubionego wykonawcy. Kiedy skończyłem od razu zacząłem mówić.-Gdy ujrzałem cię pierwszy raz, na tym koncercie, nie mogłem uwierzyć, że to właśnie ty. Że jesteś tak piękna, tak kobieca. Chciałem spędzić z tobą jak najwięcej czasu, poznać cię od nowa. Potem cię pocałowałem i wcale nie żałuję, że to zrobiłem. W przeciągu tych kilku dni poczułem coś, co z dnia na dzień, z godziny na godzinę stawało się coraz mocniejsze, trwalsze. Wiem, jesteśmy przyjaciółmi. Ty niedawno skończyłaś z chłopakiem tyranem. Muszę ci to powiedzieć dziś, teraz w tym momencie. Wiesz dlaczego na naszyjniku, który ci dałem jest dzisiejsza data?-pokiwała przecząco głową.-Jest na nim, ponieważ dziś chcę ci powiedzieć ile dla mnie znaczysz. Jak bardzo cie kocham. Tak właśnie, kocham cię i chcę abyś była częścią mojego życia nie jako przyjaciółka, tylko jako moja dziewczyna.-szatynka milczała.-Jeśli nie czujesz tego samego..-nie zdążyłem dokończyć, ponieważ dziewczyna wpiła się w moje usta. Nie mogliśmy się od siebie oderwać, lecz kiedy w końcu to zrobiliśmy rzekła:
-Od naszego pierwszego pocałunku zastanawiałam się co między nami jest. Potem zdarzył się kolejny i wtedy byłam już chyba pewna swoich uczuć. Nie wiem czy kiedykolwiek bym ci to powiedziała, może już na stare lata, jakbyśmy siedzieli na werandzie popijając kawę z naszymi partnerami i patrząc na nasze wnuki bawiące się w ogrodzie. Nie chcę wracać do przeszłości. I ja też cię kocham.-powiedziała patrząc głęboko w moje oczy. Została mi ostatnia rzecz.
-Więc zechciałabyś zostać moją dziewczyną i uczynić mnie szczęśliwszym człowiekiem?-spytałem nie odrywając od niej wzroku, uśmiechając się.
-A zechciałabym.-poruszała brwiami w dobrze znany mi sposób; nauczyłem ją tego, kiedy bawiliśmy się w moim ogrodzie.
Nic więcej do szczęścia mi nie potrzeba. Jedyną rzeczą, którą teraz chcę to zabrać ją ze sobą do Londynu.
-Jest jeszcze ktoś, kto bardzo chciałby się z tobą spotkać, ale musimy się stąd zabrać i pojechać do hotelu.-wziąłem MOJĄ dziewczynę za rękę, a w drugą chwyciłem gitarę. Przez drogę do samochodu nic się nie odzywaliśmy, otworzyłem jej drzwi, a później schowałem gitarę do bagażnika. Udaliśmy się do hotelu, gdzie czekała kolejna niespodzianka.
-Zamknij oczy.-powiedziałem stanowczo.
-Ale po co?-zdziwiona, zadała pytanie.
-No, bo to niespodzianka. Dawaj, bo tak to chyba już nie wrócimy na tą imprezę.-pospieszałem ją. Wysiadłem z samochodu i podszedłem do jej drzwi, otworzyłem je i pomogłem jej wysiąść. Na wszelki wypadek zasłoniłem jej oczy swoimi dużymi dłońmi.
-Jesteś gotowa?-spytałem z ekscytacją w głosie.
-Tak. No dawaj, wiesz że nie lubię niespodzianek!-pospieszała mnie. Powoli odsunąłem ręce.
-O mój Boże! Nie wierzę!-zaczęła krzyczeć podekscytowana dziewczyna.
-Wszystkiego najlepszego!-powiedziała moja mama tuląc Lottie.
-Dziękuję! Przecież moja mama nie wytrzyma tego spotkania! Nie wierzę!-przytuliła się z moim tatą.
-Ale dlaczego wy w hotelu się zatrzymaliście? Bierzcie te rzeczy i chodźcie do nas. -wręcz rozkazała.
-Nie, nie będziemy wam przeszkadzać.-odpowiedziała moja mama.
-Weź przestań dobra? Nie widzieliśmy się 10 lat! Niall, a ty gdzie masz swoje rzeczy?-zwróciła się do mnie, przypominając sobie o mojej obecności.
-Kochanie, wszystko w bagażniku. Wcześniej o tym pomyślałem.-zaśmiałem się i udałem się z tatą po ich walizki, natomiast Lottie została z moją mama.
_________________________________________________
-I jak, udało się?-zaczęła Camill.
-Ale o co chodzi?-spytała nie do końca wiedząc co ma na myśli.
-Z Niallem? Czy poszło wszystko dobrze, bo wiesz on jak się zacznie denerwować to papla nie wiadomo co.-zaśmiała się, a ja nadal nie miałam zielonego pojęcia o czym mówi.
-Nie zrozum mnie źle, ale nadal nie wiem o czym mówisz.-lekko się zaśmiałam i zamieszana odwróciłam wzrok.
-Kochana, sama pomagałam wybrać naszyjnik.-uśmiechnęła się. Teraz to się zorientowałam o co chodzi.
-Aaaa, więc o to chodzi. To się udało.-zarumieniłam się, na co Camill objęła mnie ramieniem.
-To gratulacje. Mam nadzieję, że będzie znośny i nie będzie ci marudził "Zrób mi jeść! Zrób mi jeść!" jak to mi robi.-zademonstrowała, przez co wybuchłam śmiechem.
-Przyzwyczaję się chyba.-doszłyśmy do samochodu, a zaraz przy nas zjawili się chłopcy, to znaczy mężczyźni. Dobra mężczyzna i kurczak. Weszliśmy do auta i udaliśmy się do lokalu. Kazałam poczekać Camill i Fredy'emu na zewnątrz, a szybko pobiegłam po rodziców. Chwyciłam jakieś dwie ciemne wstążki i zawiązałam rodzicom oczy. Razem z Niall'em poprowadziliśmy ich w odpowiednie miejsce.
-Lottie, co ty wyprawiasz?-spytała, lekko zirytowana mama.
-No niespodziankę.-powiedziałam odwiązując wstążkę. Mama stała ze łzami w oczach, dopiero po chwili rzuciły się w swoje objęcia. Staliśmy z Niall'em przytuleni i zadowoleni, kiedy Gabi przerwała nam ten piękny moment.
-Stara, chodź! Jeszcze jedna niespodzianka.-była bardzo podekscytowana, co mnie lekko przeraziło. Posadziła mnie na krzesełku na środku pomieszczenie. Wszyscy stali naokoło mnie, a nagle wszedł hydraulik. Zdziwiłam się, co on tu robi?! Okazało się, że jest to striptizer. Nie wierzę, że Gabi razem z moją mamą zamówiły mi striptizera! Wił się, ocierając się o mnie i potrząsał różnymi częściami ciała, a ja nie mogłam opanować śmiechu. Spojrzałam w stronę Niall'a. Śmiał się, lecz widziałam zdenerwowanie na jego twarzy.
____________________________________________________
Wszystko mogę znieść, no ale striptizer?! Przesadziły lekko.
-Nie denerwuj się! To tylko zabawa przecież.-mama pogładziła mnie po plecach.
-Wiem, ale to silniejsze ode mnie.-spojrzałem na czubek swoich czarnych butów.-Pójdę po coś do picia.-odwróciłem się i podszedłem do baru. Poprosiłem mocnego drinka i usiadłem na stołku barowym. 
Barman podał mi moje zamówienie, a ja poczułem drobne ręce na swoim ciele, a po chwili przytulającą się osóbkę do moich pleców.
-Chodź zatańczymy nasz pierwszy taniec.-wyszeptała mi do ucha.
-Z chęcią.-wypiła część moje drinka, a ja dopiłem go do końca i poszliśmy na parkiet. Trafiliśmy na wolną piosenkę, więc położyłem swoje dłonie, na biodrach Lottie, dziewczyna objęła moją szyję i zaczęliśmy kołysać się w rytm melodii. 


###
Cześć! Zapisuję sobie pomysły na kartce, no i zostało mi tylko pół tego, ale jak zaczęłam przepisywać to znów zrobiła się cała :O no więc blog będzie miał trochę więcej rozdziałów niż chciałam :D 
Jeśli Ci się podoba, to pozostaw coś po sobie! ;) Dziękuję tym, którzy stale komentują! ♥
do następnego xxx

sobota, 3 sierpnia 2013

`rozdział 12

Nie mogłam wytrzymać tej nocy, było mi strasznie gorąco i Niall zaczął głośno chrapać. Spojrzałam na zegarek, dochodziła szósta. Miałam nadzieję, że prześpię się choć z godzinkę. Musiałam obudzić chłopaka.
-Niall, śpisz?-zaczęłam cicho, niestety nic nie odpowiedział.-No Horan, śpisz?-ponownie zadałam pytanie.
-Nie! Powieki oglądam!-odburknął.
-Nie bądź na mnie zły. Przecież nic ci nie zrobiłam.-nie miałam pojęcia o co może mu chodzić.
-Wyzwałaś mnie od spaślaka, zastanów się jak ja się z tym czuję?!-zaczął z wyrzutem.
-No a ty mnie od grubasa i co?
-No i nic, bo nim jesteś.-wybuchnął mi śmiechem prosto w twarz.
-Chciałam tylko, abyś przestał chrapać. Ja idę do pracy, a nie zasnęłam nawet na chwilę.
-Czemu?-spytał z troską w głosie.
-Nie chcę żebyś jechał.-powiedziałam bez zastanowienia. Byłam już zmęczona i zdenerwowana.
-Oj, ja też nie chcę kochanie. Z chęcią bym został, ale nie mam innego wyjścia. To moja praca.-mocno mnie do siebie przytulił.
-Teraz to mi nawet tego nie ułatwiasz.-obydwoje zaśmialiśmy się.
-Możesz mi powiedzieć co się dzieje? Całujemy się, a po chwili jakby nic się nie stało.-nieśmiało zaczęłam.
-Masz mi to za złe?
-Nawet nie wiem. Jesteśmy przyjaciółmi, a przyjaciele chyba tak nie robią.-odwrócił wzrok.
-Przyjaciółmi.-powiedział sam do siebie z myślą, że tego nie usłyszę.
-Coś mówiłeś?-udałam, że na prawdę nie usłyszałam.
-Nie, chodźmy spać.-przytuliliśmy się do siebie i ponownie zasnęliśmy.
***
-Lola! Wstawaj, bo się spóźnisz!-poczułam jak chłopak szarpie moje ciało.
-Weź wyluzuj! Która godzina?-odpowiedziałam na pół przytomna.
-7:55, a budzik ustawiony był na 7:30.-odparł, akcentując ostatnie słowa.
-To czemu mnie nie obudziłeś?-spytałam pocierając zaspane oko.
-Słodko spałaś.-zmrużył oczy, a usta ułożył w dziubek.
-Przez to twoje słodkie spanie, mogę się spóźnić! Wyglądasz jak kaczka.-sprostowałam jego wygląd; złożyłam pocałunek na ustach blondyna.
-Takie poranki to ja mogę mieć codziennie, nawet nie przejąłem się tą kaczką. Ale wolałbym być kurczakiem. Sądzę, że bardziej jego przypominam.-złapał się za brodę i spojrzał  dal.
-Dla mnie to możesz być czym tam sobie chcesz.-stałam i wyciągnęłam z szafy czystą bieliznę, białą koszulę i czarne dżinsy. Weszłam do łazienki i od razu zakluczyłam drzwi, wolę czuć się bezpiecznie. 
Zrzuciłam piżamę i weszłam pod zimny strumień wody. Relaksowałam się, ale jak zwykle Niall musiał mi przeszkodzić.
-Prysznicomanko, rusz się, bo obydwoje się spóźnimy!-zaczął dobijać się do drzwi.
-Nie bój się! Mam wszystko pod kontrolą.-odparłam wycierając się ręcznikiem. 
Włożyłam bieliznę, spodnie i zaczęłam zapinać koszulę.
-Otworzysz? Ja też muszę wziąć prysznic, a nie zdążę.-szarpnął za klamkę. Otworzyłam mu drzwi, nadal pozostając w łazience.
-Co tak patrzysz? Muszę się pomalować i uczesać. Obiecuję, że nie będę podglądać.-uśmiechnęłam się, a chłopak pokręcił głową. Zamknął za sobą drzwi i chwycił mój ręcznik, odwiesił go koło prysznica.
-Ale nie podglądaj!-pogroził mi palcem.
-Ok.-podniosłam ręce w geście obronnym.
Odwróciłam twarz do lustra, wzięłam jeden z moich podkładów i nałożyłam na twarz. Korciło mnie, aby spojrzeć więc zerknęłam, ale tylko na momencik. Widziałam tylko umięśnione plecy chłopaka. Blondyn nagle się odwrócił.
-Miałaś nie podglądać!-zaczął się śmiać, a mnie oblała fala gorąca. Moja twarz zrobiła się cała czerwona.
-Żeby mi to było ostatni raz!-chyba chciał zabrzmieć groźnie, lecz nie za bardzo mu to wyszło. Powróciłam do poprzedniej czynności, tym razem chwyciłam za cień do powiek.
-Co będziesz dziś robiła?-spytał będąc już pod prysznicem.
-Idę do pracy, wrócę koło 15. O 17 idę na karate, bo przez ciebie zaniedbałam. No a później to pewnie będę spać. A ty?-odparłam obojętnie.
-Będę spał. Lot trwa osiem godzin, a nie będę ci w pracy przecież przeszkadzał. Może obejrzę jakiś film. Zobaczę jeszcze.-mówił, kiedy ja tuszowałam rzęsy.
-Jak będę miała przerwę, o ile w ogóle będę ją miała, to napiszę, albo zadzwonię.
-Ok.-zakręcił wodę i chwycił wcześniej przygotowany ręcznik. Wytarł się i owinął go sobie wokół bioder. Wyszedł spod prysznica i spojrzał w lustro na mnie. Po chwili zaczął wykonywać dziwne ruchy, chyba miało to przypominać jakoś taniec, a wyglądało jakby musiał siusiu.
-Co ty robisz?-spytałam zdziwiona.
-A nic. Mam wodę w uszach i muszę ją wytrzepać.-wzruszył ramionami.
-Oookeeeeeeey.-przeciągnęłam. Wzięłam z szafki czarną gumkę do włosów i szczotkę. Rozczesałam włosy i związałam wysokiego kucyka.
-Koleś, weź się ubierz może co? Nie paraduj mi w ręczniku.-stanęłam przed nim i złożyłam ręce na piersi.
-A nie podoba ci się?-zapozował jak model.
-Nie? Gdybym miała jeszcze na co patrzeć.-lekko się zaśmiałam, chłopak opuścił głowę, chyba zrobiło mu się przykro.
-Ej, przecież tylko żartowałam. Jest na co popatrzeć, jest.-poruszyłam brwiami w zabawny sposób. Uśmiechnął się, a ja mocno się w niego wtuliłam. Pocałował mnie w czoło i wyszedł po ciuchy. 
Zeszłam na dół, aby zrobić coś do jedzenia. Na zegarku wybiła ósma dwadzieścia. Mam dziesięć minut, chyba zdążę. Zrobiłam dwa omlety i zaparzyłam kawę. Chłopak zszedł w momencie, kiedy położyłam wszystko na stół. 
-Ładnie pachnie.-zaciągnął się zapachem unoszącym się nad kuchnią.
-Jedz póki ciepłe.-usiedliśmy do stołu i zaczęliśmy konsumować.



-Muszę już lecieć.-wstałam od stołu.-Sprzątać nie musisz, ale zamknij dom, dobrze?
-Nie, pojadę z tobą. Nie obrazisz się chyba, że to tak zostawię?
-Nie, no coś ty. Jak wrócę to posprzątam. Chodź, bo Gabi już czeka.-wyszliśmy z domu, a dziewczyna czekała w samochodzie na moim podjeździe.
-Hej.-wsiadłam do auta i przywitałam się całusem z przyjaciółką.-Podwieziesz Niall'a do hotelu?
-No jasne. Musimy później pogadać.-uśmiechnęła się i ruszyliśmy.
Droga zajęła nam dziesięć minut, nikt się nie odzywał, tylko słuchaliśmy radia.
Wyszliśmy z auta. Gabi pożegnała się z chłopakiem przytulaskiem, zrobiłam to samo. Irlandczyk złapał mnie za podbródek i skierował mój wzrok na siebie.
-Będę tęsknił i dzwonił kiedy będę mógł. Mam nadzieję, że będziesz odbierała.-słodko się zaśmiał.
-Zawsze i wszędzie.-złączyliśmy nasze usta w pocałunku. Spojrzeliśmy na siebie i ruszyliśmy w swoje strony.



-To o czym chciałaś pogadać?-spytałam Gabrielle.
-O tobie i Niallu, jesteście razem?-wyrzuciła z siebie, kiedy stałyśmy na skrzyżowaniu.
-Nie. To znaczy już sama nie wiem. Całujemy się, a potem jakby nic się nie stało. To skomplikowane.-cicho się zaśmiałam.
-To musicie pogadać. Szczerze ci powiem, że widać chemię między wami. To jak on patrzy na ciebie, jak się razem śmiejecie.-zaczęła rozmarzona.
-Między tobą, a Louisem też coś widać.- spojrzałam na nią. Jej policzki przybrały żywszy kolor.
-Daj spokój. On ma dziewczynę.-odpowiedziała odpinając pas.
-No, ale to żaden problem. Nikt jej nie lubi, możemy szybko jej się pozbyć.-powiedziałam z cwanym uśmiechem.
-Przestań, później jakieś problemy będziemy miały.-jak zwykle dziewczyna wszystko wyolbrzymiała.
-Niby jakie? Zemści się na nas? Proszę cię.-dorównałam jej kroku.
-A jak Louis mnie znienawidzi przez to?-spytała z niepokojem w głosie.
-A co jeśli w ogóle się nie dowie?-szturchnęłam ją w ramię.
-Zastanowię się. Na razie czeka na nas praca. -weszłyśmy do pomieszczenia, głośno wzdychając.
***
-Idziemy na pieszo?-spytała Gabi, wjeżdżając na swój podjazd.
-Ok. To wpadnij za godzinę. Pogadamy jeszcze.-poszłam do swojego domu. Weszłam do jadalni, a stół był czysty. Rozejrzałam się i zauważyłam dwie osoby w naszym ogrodzie. Rzuciłam się pędem w ich stronę.
-Hej!-wskoczyłam tacie na plecy.
-Cześć, skarbie.-przywitaliśmy się całusem, podobnie z mamą.
-Normalnie nie uwierzycie teraz!-chciałam powiedzieć im wszystko o Niall'u; byłam bardzo podekscytowana.
-Zaraz, zaraz. Najpierw mi wytłumacz komu dawałaś moją bieliznę!-zaczął śmiać się tata.
-No to właśnie słuchajcie! Poszłam z Gabi i Matt'em na ten koncert no nie? Znałam ten zespół, ale nie kojarzyłam osób z niego. Wiecie, że słucham nieco innej muzyki, a kojarzyłam ich z radia...
-Skarbie, przejdź do sedna.-jak zwykle mama nie miała ochoty słuchać moich wywodów.
-No więc kiedy wyszli na scenę, zamurowało mnie! Stałam tak o!-zapozowałam.
-Tacy przystojni, że tak zareagowałaś?-zażartował tata.
-Nie powiem, że nie. No ale nie o to chodziło. Jednym członkiem zespołu jest Niall. Tak, nasz Niall Horan z Mullingar, dobre co nie?-moi rodzice byli w lekkim szoku.-Jak mnie zobaczył to zareagował tak jak ja. Zeskoczył ze sceny i zaczęliśmy płakać i sie tulić na oczach tysięcy fanek. Od tamtego czasu spędzaliśmy każdą chwilę razem. Zaniedbałam i pracę, i karate, ale sami rozumiecie. 10 lat to trochę czasu. No i właśnie jemu pożyczałam twoje gatki. A i mówił, żebyśmy wpadli do nich, do Londynu.-rodzice byli zaskoczeni.
-Widziałaś się z Camill i Fredy'm?-od razu spytała mama.
-Niestety nie. Był tylko Niall. O 11 mieli lot powrotny.
-Chyba miałeś rację Mark. To faktycznie mógł być on.-mama zwróciła się do ojca.-Dziś przed lotniskiem, koło 10 widzieliśmy blondyna. Tata mówił, że to Niall, ale nie wierzyłam mu.

###
OSTRZEGAM, że nie przeczytałam rozdziału przed dodaniem, więc jeśli są jakieś błędy to przepraszam! 
Mam nadzieję, że nie jest taki zły. Pozostaw po sobie jakiś ślad.
Dodałam ankietę, jeśli czytasz mojego bloga to proszę o kliknięcie TAK ;)
do następnego xxx

piątek, 26 lipca 2013

`rozdział 11

Kończąc moją pracę, Niall zbliżył się do mnie. Złapał mnie za biodra i szybkim ruchem odwrócił twarzą do siebie. Spojrzał prosto w oczy i wpił się w moje malinowe usta, przywierając mnie do ściany. Po chwili odwzajemniłam pocałunek. Blondyn zjechał swoją chłodną dłonią niżej, wkładając ją pod moją koszulę. Dreszcze przeszły przez moje gorące ciało, wbiłam paznokcie w jego plecy. Usłyszałam huk; drzwi uderzyły o ścianę. Szybko odsunęliśmy się od siebie i spojrzeliśmy w stronę drzwi. Z szeroko otwartymi oczami w drzwiach stała Julia.
-Ooops! Przepraszam, że przeszkodziłam.-szyderczo się uśmiechnęła, a ja się zarumieniłam.
-Ni-nie przeszkodziłaś.-odpowiedział jej, zawstydzony Niall.
***
Wróciliśmy z blondynem do stolika. Zaskoczył mnie widok Gabi śmiejącej się z Louisem. Eleanor piorunowała ją wzrokiem.
-No stylowo wyglądasz Horanie?-zażartował Harry; Horan na środku koszuli miał ogromną, mokrą plamę.
-Zamknij się, Styles.-wysyczał Irlandczyk.
Zajęliśmy swoje miejsce, Gabi lekko zarumieniona spojrzała na mnie, po czym powróciła do rozmowy z Louis'em. Nie mogłam już dłużej się powstrzymać, kiedy patrzałam na El, siedziała cała czerwona ze złości, to było tak komiczne. Musiałam zrobić coś, aby każdy się zaśmiał i żebym nie wyszła na idiotkę.
-No ładna by była z was para Gabi i Louis.-obydwoje się zaśmiali, a twarz Calder przybrała intensywniejszy odcień.
-No nie zaprzeczę.-odparł szatyn, dopiero po chwili orientując się że wypowiedział te słowa, ZBYT głośno.
-Charlotte, jesteś może głodna?-spytała El, podnosząc się z krzesła; chwyciła swój talerz oraz lampkę z winem i skierowała się w naszą stronę. Zignorowałam ją, zaczynając rozmowę z Niall'em.
Brunetka podeszła do nas, niestety jej plan się nie sprawdził. Chyba nikt jej nie poinformował, że od kilkunastu lat bierzemy lekcje karate i samoobrona to dla nas żaden problem. Kiedy zamierzała zrobić ze mnie talerz, zsuwając jedzenie na moją głowę, zrobiłam bardzo prosty unik i zawartość talerza wylądowała na jej sukience. Gabi chwyciła swoja lampkę z winem i wylała jej prosto na twarz. Dziewczyna straciła równowagę i wpadła na wózek z jedzeniem. Chwyciłyśmy swoje torebki oraz żakiety i wyszłyśmy z restauracji. Kiedy byłyśmy już poza murami budynku wybuchłyśmy śmiechem, szyderczym śmiechem. Postanowiłyśmy iść do klubu, ale nie na długo, ponieważ już jutro musiałam wrócić do pracy.
Kupiłyśmy po drinku i ruszyłyśmy na parkiet. Tańcząc jakiś czas, poczułam chłodną dłoń pod koszulką, wzdrygnęłam się oraz automatycznie odwróciłam. Kamień spadł mi z serca, gdy zobaczyłam Niall'a.
-Wystraszyłeś mnie!-uderzyłam go w ramię; chłopak wziął mojego drinka i upił trochę.
-Nie chciałem.-uśmiechnął się i pocałował w policzek.-Pójdziemy się przejść? Musimy się dziś pożegnać.-na te słowa opuściłam wzrok.
-No dobrze, chodźmy, ale nie na długo, jutro wracam do pracy.-odnalazłam wzrokiem przyjaciółkę i wytłumaczyłam jej przyczynę mojego wyjścia.
***
Spacerowaliśmy po mieście, kierując się w stronę mojego domu. Nie chciałam, aby wyjeżdżał.
-Nadszedł ten czas..-zaczął mówić, kiedy staliśmy na schodach mojego domu.
-Weź przestań, bo mówisz jakbyśmy się już nigdy nie zobaczyli.-zaśmiałam się.
-Będziemy rozmawiać?-spytał z nadzieją w głosie.
-No jasne. Mam nadzieję, że niedługo się zobaczymy.-przytuliłam chłopaka.
-Ja też. Nie lubię pożegnań.-wciąż trwaliśmy w uścisku.
-Nikt ich chyba nie lubi. Muszę już iść, ale nie chcę. Możesz zostać na noc ze mną?-uśmiechnął się; pewnie na to czekał.
-A na którą masz do pracy? Bo wiesz, nie mogę pozwolić, żebyś się spóźniła z mojego powodu.-uśmiechnął się.
-Na 8:30 muszę być w restauracji.
-To będzie dobrze, bo ja na 10 muszę być gotowy. Więc co będziemy robić?-skierowaliśmy się w stronę drzwi.-A wiesz, to co zrobiłyście w restauracji..
-Mam lekkie wyrzuty sumienia, ale..
-To było genialne! Ona wyszła zaraz po was, a chłopcy byli z was dumni jak nie wiem!-wypowiadał to z taką fascynacją.
-Haha, serio?-byłam pod wrażeniem. Myślała, że będą źli na nas za zepsucie wieczoru, czy coś w tym stylu. Postanowiłam, że napiszę do nich liścik, który przekaże im Nialler. Wbiegłam do pokoju i chwyciłam notatnik i długopis. Zaczęłam kreślić po kartce, szukając odpowiednich słów.
Wybaczcie, że się nie pożegnaliśmy i możliwe, że zepsułyśmy wam kolację. Tak na prawdę wcale tego nie chciałyśmy, no ale..sami wiecie jak było. Przepraszamy Cię Louis, jeśli w jakiś sposób cię to uraziło, no ale ta jędza zaczęła! Znów wybacz! Mam nadzieję, że niedługo znów się spotkamy! Miłej podróży i miłej pracy! ~Lottie xx
-Przekażesz to chłopcom?-podałam mu kopertę z notatką, pokiwał twierdząco głową i schował ją do kieszeni.
Dałam chłopakowi czystą bieliznę mojego taty i wysłałam do łazienki. Sama udałam się do swojej, zrzuciłam ciuchy i weszłam pod chłodny strumień wody. Po chwili chwyciłam za biały ręcznik, niedokładnie wytarłam ciało, włożyłam bieliznę, czarne szorty i biały top, odsłaniający brzuch oraz plecy. Pobalsamowałam całe ciało i wyszłam z łazienki. Położyłam się na środku łóżka, przykrywając kołdrą. Znalazłam telefon i spojrzałam na godzinę, dochodziła druga, a wstać muszę o siódmej. Zaczęłam zastanawiać się czy jest sens kłaść się spać? 
Usłyszałam dość głośne kroki Nialla, a za chwilę zobaczyłam go w drzwiach. Stał w samych bokserkach z jedzeniem w ręce.
-Zgłodniałem.-poruszył brwiami i wgramolił się na łóżko.-Weź się posuń.
-Nie.
-Grubas.
-Spaślak! Teraz to się na pewno nie posunę!-Horan odłożył jedzenie na szafkę, chwycił moje nogi i położył je kawałek dalej.
-To sam sobie zrobię miejsce, co za problem.-położył się i zaczął jeść jedną ze swoich sześciu kanapek.
-Mama cię nie nauczyła, że na leżąco się nie je?
-Nie!-krzyknął i oburzony odwrócił się do mnie plecami.
Nie odzywaliśmy się już do siebie, tylko zatraciliśmy się we śnie.


###
heloł ;) nie jestem przekonana co do niego, ale niech będzie. mam nadzieję, że nie jest taki zły jak mi się wydaje ;) 
POZOSTAW COŚ PO SOBIE, BĘDĘ WDZIĘCZNA!  ;)
+następny rozdział może pojawić się trochę później niż zwykle, bo nie wiem czy będę miała dostęp do internetu.  
do następnego xx 
++PATRZCIE CO ZNALAZŁAM! :

piątek, 19 lipca 2013

`rozdział 10

Zjedliśmy chińszczyznę i zasnęliśmy na kanapie w salonie. Obudził nas telefon chłopaka, około 14. Niall musiał wracać do hotelu spakować część rzeczy. Pożegnaliśmy się, chłopak wyszedł, a ja poszłam do siebie wziąć prysznic.
Zimna woda, spływała po moim ciele, dając ukojenie. Tego właśnie było mi trzeba. Po dłuższej chwili owinęłam się białym ręcznikiem i wyszłam z pomieszczenia. Stanęłam przed szafą i zastanawiałam się w co mogę się ubrać na dzisiejszy wieczór. Wybrałam TO i odłożyłam na bok, po czym włożyłam dresy i za dużą koszulkę. Miałam jeszcze 4 godziny. Gabi zadzwoniła do mnie, wspominając, że za godzinę wpadnie, aby nie robić kłopotu z podwózką.
Zeszłam na dół, ponieważ przez prysznic nabrałam apetytu. Zrobiłam kilka naleśników i skonsumowałam je. Zamyśliłam się, a kiedy skierowałam wzrok na bok wystraszyłam się, ponieważ ujrzałam szeroko uśmiechniętą szatynkę.
-Wystraszyłaś mnie!-złapałam się za serce; na prawdę się wystraszyłam!
-Wybacz, ale pukałam no i nikt mi nie otwierał, więc weszłam.-zaśmiała się i poszła na górę zanieść swoje ciuchy.
***
Zostało nam pół godziny. Zaczęłam suszyć włosy.
-Gabi, lepiej spięte, czy rozpuszczone?-chwyciłam włosy i pokazałam się przyjaciółce, po czym zaraz je puściłam. 
-Spięte, w niechlujnego koczka. Tak, to jest to! I wepnij sobie tą spinkę.-podała mi rzecz, która faktycznie pasowała mi do stroju. Dostałam tą spinkę od babci Nancy-babci Nialla-jako mała dziewczynka. 
Zrobiła make-up, fryzurę i włożyłam ciuchy. Niall ma być za pięć minut.
-Jak wyglądam?-spytałam przyjaciółki, kiedy wyszła z łazienki.
-Super! A ja?-zmarszczyła brwi.
-Pięknie, mam nadzieję, że któryś się w Tobie zakocha.-puściłam jej oczko, na co uderzyła mnie w ramię. 
Usłyszałyśmy dzwonek do drzwi, chwyciłyśmy torebki i zeszłyśmy na dół, Niall stał z kolegą w salonie i oglądali zeszyt z moimi rysunkami.
-Hej, hej! Nie słyszeliście, że nie wolno ruszać czyiś rzeczy!-krzyknęłam, wyrywając im przedmiot.
-Wybacz, chciałem zerknąć tylko.-Niall, pocałował mnie w policzek po czym przywitał się z Gabi.-Lottie, to jeden z moich przyjaciół, Zayn.-brunet wyciągnął rękę w moim kierunku, uścisnęłam ją i przytuliliśmy się.
-To z tobą rozmawiałam wtedy przez Niall'a telefon?
-Tak.-szeroko się uśmiechnął.
-To jest moja przyjaciółka Gabi.-szatynka przywitała się z mulatem i ruszyliśmy do wyjścia.
-Masz spinkę od babci Nancy!-Niall zauważył ozdobę moich włosów.
-Tak. Dziwne, że pamiętasz.-uśmiechnęłam się.
-Pamiętam, wiele rzeczy z naszego dzieciństwa.
Droga do restauracji minęła nam dość szybko. W samochodzie rozmawiałam z Zaynem o rysowaniu, ponieważ chłopak też tym się zajmuje. 
W pomieszczeniu przyjemny nastrój tworzył bordowy kolor na ścianach oraz beżowe dodatki. Zauważyłam tylko grupkę ludzi siedzącą przy stole, nikogo więcej.
-Cała restauracja jest dla nas. Chcieliśmy trochę spokoju.-wytłumaczył mi Niall, zanim zdążyłam zapytać. 
Podeszliśmy do znajomych, którzy od razu podnieśli się ze swoich miejsc i podeszli do nas. 
-Cześć, jestem Liam, a to moja dziewczyna Julia. To jest..
-Wiem, to jest Harry. Cześć.-przywitałam się ze znajomym mi już chłopakiem.
-Znacie się?-zdziwił się Niall.
-To trochę skomplikowane.-odparł Harry.
-Ale chcę wiedzieć.-blondyn uparł się.
-To później Ci wytłumaczę.-pogładziłam go po przedramieniu, a Liam kontynuował.
-To jego dziewczyna Margaret. To jest Louis i jego dziewczyna Eleanor.-dziewczyna nie pałała entuzjazmem na nasz widok, skrzywiła się, kiedy Louis spojrzał na nią, wymusiła uśmiech.
-Taa, cześć.-równocześnie z Gabi, wypowiedziałyśmy te słowa.-To jest moja przyjaciółka Gabi.-wszyscy przywitali się z moją szatynką i usiedliśmy do stołu. Eleanor siedziała naburmuszona, ponieważ Gabi zajęła miejsce koło Louisa. Każdy zamówił coś innego, ja z Gabi postawiłyśmy na standardowe spaghetti.
Zajadaliśmy się naszymi daniami, kiedy Harry zaczął opowiadać dowcip. Niall tak się śmiał, że aż opluł się jedzeniem.
-Och, dzieciaku!-chwyciłam serwetkę i zaczęłam wycierać jego twarz.-Nawet koszulę sobie upaprałeś! Chodź do łazienki, wyczyścimy to.-sama zaczęłam się śmiać. Posłusznie wstał od stołu i ruszył za mną.
-No chyba śnisz, że pójdziemy do damskiej.-powiedział, kiedy stałam już przy drzwiach.
-No chyba śnisz, że wejdę do tej śmierdzącej męskiej twierdzy! Przecież jesteśmy sami, to co to za różnica.-otworzyłam szerzej drzwi, a chłopak z niechęcią przez nie przeszedł. 
-Dlaczego zawsze Ci ulegam?!-oparł się o sąsiednią umywalkę. Natomiast ja namoczyłam materiałową chusteczkę, którą znalazłam w torebce.
-Może dlatego, że jestem tak cudowna, że nie da mi się odmówić.-całe zdanie wypowiedziałam sarkastycznie, a na koniec dodałam taki uśmiech.
-No i chyba to prawda.-zapatrzył się na ścianę, udając że myśli. 
-Ściągaj koszulę.-rozkazałam.
-Wiesz, jeśli chcesz to możemy wejść do kabiny, albo udać się do domu, a nie tak tutaj. Każdy może wejść.-cwaniacki uśmiech wkradł się na jego twarz.
-Och, przestań! Chcę ci ją wyczyścić przecież.-uderzyłam go w bok, na co głośno się zaśmiał.-Ale zarumieniłaś się!
-No i co z tego!-wyrwałam mu z ręki białą koszulę i zaczęłam czyścić. Horan przyglądał się moim poczynaniom.-Może byś pomógł, a nie się gapisz?
-W naszym domu to ty będziesz prała, ja będę od robienia..tych męskich rzeczy.-te słowa wyleciały z jego ust, a ja stałam zdezorientowana.-Czy ja to powiedziałem?-wytrzeszczył oczy.
-Tak!-zaczęłam się śmiać, a on siedział speszony.    -Zmieniając temat, nie lubię tej Eleanor.
-Też jej nie lubię. Sądzę, że jest z Louisem tylko dla pieniędzy, no ale to tylko moje zdanie, no i może Liam'a, Harry'ego i Zayn'a.



###
Cześć! ;) Tak naprawdę to nie mam nic do Elki, ale jej nie lubię, haha :D 
Dodałam postać Matt'a jest w zakładce "BOHATEROWIE", dopiero teraz, bo dopiero znalazłam kogoś takiego w miarę. ;) Zapraszam do zajrzenia do zakładki "O MNIE". No i jak zawsze byłabym wdzięczna, jeśli pozostawisz coś po sobie ;) 
+co do tamtych propozycji...nie zdradzę co będzie, a co nie, ale mam nadzieję, ze wam się spodoba. ;)
do następnego! ♥♥

piątek, 12 lipca 2013

`rozdział 9

Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Zaskoczyło mnie to. Pojedyncza łza spłynęła po moim policzku, nic nie mówiąc, wtuliłam się w blondyna.
-Dziękuję.-byłam w stanie wyszeptać tylko to. Chłopak na moje słowa, wzmocnił nasz uścisk. Po chwili odsunęłam się od niego, wyciągnęłam z szafki wodę utlenioną i gazę.
-O nie! Nie ma mowy!-zaczął się odsuwać, próbując uciec.
-Nie wierzę! Niall Horan boi się wody utlenionej?-zaczęłam się śmiać.
-Nie boję się!-odparł, robiąc śmieszną minę.
-Dobra, dobra. Siadaj, a nie uciekasz.-niechętnie usiadł na umywalce. Namoczyłam gazę wodą i delikatnie przyłożyłam do zranionego miejsca na twarzy Niall'a. Syknął z bólu.
-Przepraszam, ale wytrzymaj jeszcze chwilkę.-uśmiechnęłam się i próbowałam dokończyć swoją czynność, lecz chłopak wpatrywał się we mnie jak w obrazek, co mnie dekoncentrowało.
-Skończone.-odłożyłam materiał na bok. Poczułam chłodne dłonie na swoich biodrach, a po chwili stałam już na przeciwko Niall'a, wpatrującego się w moje ciemne oczy. Utonęłam w jego lazurowych tęczówkach. Nasze twarze dzieliły już milimetry. Nie chciałam tego robić, lecz teraz kierowały mną tylko i wyłącznie emocje. Złączyliśmy nasze usta w pocałunku, który na początku był niewinny i subtelny, lecz po chwili przerodził się w namiętny i pełen pożądania.

______________________________________________________
W drodze do domu dziewczyny, rozmawiałem z chłopcami. Musiałem się komuś wyżalić, a do Grega nie chciałem dzwonić w środku nocy. W końcu są moimi przyjaciółmi. Powiedziałem im wszystko co leżało mi na sercu. Kazali dać się ponieść emocjom, a później stawić temu czoła. Nie byłem do końca pewien, ale postanowiłem zaryzykować.
***
Kiedy skończyła oczyszczać moją ranę, poczułem w głębi, że to ten moment. Chwyciłem za jej biodro i obróciłem w swoją stronę. Stopniowo zbliżałem swoją twarz do jej twarzy, aż w końcu złączyliśmy nasze usta. Po chwili zdziwienia, odwzajemniła pocałunek. 
Kiedy przerwaliśmy, wpatrywaliśmy się w siebie, nie potrzebując już nic. Miałem nadzieję, że to nic nie zmieni, nie zmieni na złe oczywiście. Czekałem, aż Lottie zrobi pierwszy krok.
-Em...jesteś głodny?-spytała odwracając wzrok.
-Może trochę. Zamówimy chińszczyznę?-spytałem, wyciągając telefon; dziś mam wyjątkową ochotę na to.
-Ok.-odparła ignorując mnie. 
Spojrzałem na ekran swojej komórki, dostałem wiadomość od Liam'a "W środę wracamy do domu! ;)". Gdybym mógł, zostałbym tu. Nie chcę znów się rozstawać. Teraz kiedy mamy masę roboty nad nowym albumem, nie będę miał chwili nawet na krótki telefon. Postanowiłem działać, ona nie może mnie ignorować! Nie wiadomo kiedy znów się spotkamy. Zadzwoniłem po jedzenie i zszedłem schodami na dół. Brunetka właśnie siadała na kanapie w salonie.
-Jest środek nocy, a my zamawiamy jedzenie, oookeeeeeey.-zaśmiałem się. 
-To mi przypomina nasze pierwsze spotkanie.-odparła spoglądając w moją stronę.
-Faktycznie.- milczeliśmy przez chwilę.-W środę wracam do Londynu.
-Jak to? Mieliście zostać do końca miesiąca.-zdziwiła się.
-No tak, ale wiesz jak to jest. Mamy masę pracy nad nowym albumem, zaraz trasa się rozpocznie itd.-byłem całkowicie zirytowany tym.
-Nie męczy cię to? Ciągłe bycie w centrum? Musisz uważać..
-Tak, męczy. Ale kocham to robić. Bycie na scenie, daje mi to coś, czego od zawsze szukałem.
-Jeśli kochasz to co robisz, to rób to, bo praca bez przyjemności, to tylko strata czasu. I w ogóle to moi rodzice wracają w środę, myślałam że spotkasz się z nimi. Ucieszyliby się na pewno.
-Chciałbym, ale nie mogę. Wpadnijcie do nas, do Londynu.-zaproponowałem. -Moi rodzice by się ucieszyli.
-Pogadam z nimi. A to nie mieszkacie już w Irlandii?-zapytała zdziwiona.
-Nie. Od kiedy dostaliśmy się do X-Factor'a musiałem zamieszkać w Londynie, no i rodzice postanowili jechać ze mną. No, ale nie ważne. Pójdziemy jutro na kolację, poznałabyś chłopców?-kiedyś nadszedłby ten dzień. Chłopcy dużo o niej słyszeli, ale nigdy nie poznali. Wydaje mi się, że to odpowiedni czas.
-W sumie czemu nie.-uśmiechnęła się; poczułem jakby kamień spadł mi z serca, dlaczego? Nie mam pojęcia. Usłyszeliśmy dzwonek do drzwi, oznaczający nasze jedzenie.
-Ja otworzę.-wstałem z kanapy, wyciągnąłem ze spodni banknoty. Otworzyłem drzwi i zapłaciłem dostawcy.  Kiedy wróciłem na miejsce, Charlotte rozmawiała z kimś przez telefon.
____________________________________________________
Czekając na Niall'a, zadzwoniła do mnie Gabi. Przez to całe zamieszanie, nie mamy się kiedy spotkać.
G-Hej! Co się nie odzywasz?-zaśmiała się do telefonu.
J-Cześć. Miałam zadzwonić później, bo myślałam że śpisz.
G-No coś Ty. Dopiero wróciłam z klubu. Widziałam co się stało w klubie i słyszałam tą rozmowę.-nic nie odpowiadałam, a dziewczyna czekała na jakąkolwiek reakcję z mojej strony.
J-Możemy o tym pogadać jak się spotkamy?-nie chciałam teraz o tym mówić, Niall mógł wszystko słyszeć.
G-No jasne, może jutro? 
J-Jutro idę z Niall'em na kolacje, poznać jego przyjaciół. Ale wiesz, chodź z nami?-zaproponowałam, bo wiedziałam, że Niall się zgodzi.
G-Nie chcę przeszkadzać.
J-Weź przestań, dobra?! Idziesz i koniec. Jutro, stawiam że o 19, ale zaraz zapytam go i napisze Ci sms'a.-chciałam się rozłączyć, lecz dziewczyna miała mi jeszcze coś do powiedzenia.
G-Lottie, pamiętasz jeszcze o treningach karate? Nie było cię przez ten tydzień.
J-Cholera! Zapomniałam.W środę pójdę. Powiem, że byłam z rodzicami u babci.-pożegnałyśmy sie i odłożyłam telefon na szafkę. 
Niall był w kuchni i szukał czegoś w szafkach. Postanowiłam go poinformować o tym, że będzie z nami Gabi.
-Niall, będziesz zły jak Ci powiem, że Gabi idzie z nami jutro?
-Nie, dlaczego? Z chęcią ją poznam. Ty masz poznać moich przyjaciół, więc dobrze by było gdybym mógł poznać twoich.-uśmiechnął się, podając mi pudełko z chińszczyzną i widelec.
-Są pałeczki przecież.-zmarszczyłam brwi.
-Tak, ale ja nadal nie potrafię się nimi posługiwać.-zaczęłam się śmiać, przez co dostałam ścierką.
-O której jutro na tą kolację i gdzie, bo muszę napisać do Gabi?
-O 19, przyjedziemy po nią, bo to niespodzianka.-wytrzeszczył oczy i zniknął za drzwiami prowadzącymi do salonu. Właśnie tego mogłam się spodziewać. 


###
Cześć ;) Mam taką propozycję...wyświetleń jest dajmy, że ok. 60, a komentarzy 2-cieszę się, że wg są ;)- no i może, każdy kto miałby jakiś pomysł, co może dziać się w przyszłości z Charlotte, Niallem, Mattem czy kimkolwiek, napisałby to ? Mogłabym później to wykorzystać ;)
Jeśli byłby ktoś chętny do reklamowania mojego bloga...JESTEM ZA I BYŁABYM BARDZO WDZIĘCZNA!
see you soon! ♥


poniedziałek, 8 lipca 2013

`rozdział 8

Leżeliśmy już dłuższy czas w sypialni dziewczyny. Przed oczami miałem Matt'a i to jak ją bije. Nie mieściło mi się to w głowie.
-Lottie, skarbie.-powiedziałem szeptem, aby upewnić się że śpi.
Nie uzyskałem odpowiedzi, więc uznałem że tak jest. Wyślizgnąłem się spod ręki Lottie, przykryłem ją kołdrą i po cichu zamknąłem drzwi od jej pokoju. Na dole wziąłem kanapkę, znalazłem klucze i zamknąłem dom. Wrócę do niej, ale jak wszystko załatwię. Wsiadłem do auta i z piskiem opon ruszyłem do hotelu.
Chłopcy czekali przed moim pokojem, ponieważ jadąc autem dałem im znać.
-Stary, o co chodzi?-powiedział zasypiający już Harry.
-Wejdźcie.-otworzyłem drzwi na oścież i zaprosiłem ich skinieniem ręki. Wszyscy usiedli na moim łóżku i wpatrywali się we mnie, abym zaczął się tłumaczyć.
-Więc tak.-nie wiedziałem jak mam zacząć-Pamiętacie tą moją przyjaciółkę, prawda?-chłopcy przytaknęli-No więc ona ma chłopaka, który się znęca nad nią. Dziś już miałem iść do niego, ale powstrzymała mnie. Nie mogę patrzeć na nią z tymi siniakami, boli mnie to.-usiadłem, chowając twarz w dłonie.
-Czyli mamy iść do niego i, że tak powiem po dobroci z nim pogadać?-spytał Zayn z nutką radości.
-Mogę iść sam, jeśli..
-Stary, ja w to wchodzę! Wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć.-czarnowłosy wstał i poklepał mnie po ramieniu.
-Na mnie też.-Louis wstał i poprawił koszulkę, pokazując że jest gotowy do wyjścia.
-I mnie.-Hazz dołączył do chłopców. Liam siedział i myślał nad czymś.
-Liam, a ty?-zapytał już lekko zirytowany Zayn.
-No, ale wiecie..przemoc nie jest odpowiednią rzeczą, którą powinniśmy teraz zrobić.
-Payne! Daj spokój. Wyobraź sobie, że ktoś pobił twoją dziewczynę..-zaczął Louis.
-To nie jest moja dziewczyna.-sprostowałem.
-Jeszcze, ok?-kontynuował.-No i jak ktoś pobił twoją dziewczynę to co, nie działałbyś?
-No działał.-odpowiedział bez zastanowienia.
-I właśnie to robi blondas!-Tomlinson klasnął w dłonie.-Wstawaj! Idziemy!-poganiał szatyna.
-Ej, a wiecie chociaż gdzie on mieszka?-spytał Liam, wstając z łóżka.
-Nie, ale Lottie mówiła że on często przesiaduje w barze, w tym co byliśmy po koncercie.-odpowiedziałem, chwytając skórzaną kurtkę, wiszącą na wieszaku.
Zamknąłem drzwi i zjechaliśmy windą na parter. Zostawiłem klucze w recepcji i wsiedliśmy do mojego czarnego Range Rover'a. 
Po piętnastu minutach drogi stanęliśmy sto metrów od wejścia. Przy drzwiach stało dwóch dość tęgich mężczyzn. Mimo późnej godziny kolejka ciągnęła się w nieskończoność. Chcieliśmy udać się na sam tył, lecz jeden z ochroniarzy poznał nas i wpuścił, co mnie bardzo ucieszyło.
Szukałem wzrokiem Matt'a. Znalazłem go przy barze, flirtującego z jakąś prawie że nagą, wyjątkowo obdarzoną przez naturę, jasnowłosą dziewczyną. Wzdrygnąłem się na jej widok. Jestem mężczyzną, ale wolę bardziej skromne kobiety. Pokazałem go chłopcom i ruszyliśmy w jego stronę. 
-Eheem!-odchrząknąłem, na co się odwrócił.
-Oo! Kochaś MOJEJ DZIEWCZYNY!-wypowiedział to sarkastycznie.
-No właśnie z tego co wiem to masz dziewczynę.-zmierzyłem wzrokiem jego towarzyszkę, która zarumieniła się.
-Nie twoja sprawa co robię i z kim!-wstał ze swojego miejsca i stanął na przeciwko nas.
-No właśnie po części moja, ale nie po to tu przyszedłem. 
-To przejdź do rzeczy, bo mam już dość i marnuje czas na ciebie.-parsknąłem na to.
-Jeśli jeszcze raz podniesiesz na nią rękę to osobiście cię zabiję!-włożyłem w te zdanie tyle jadu ile mogłem.
-O kim mówisz?-zapytał zdziwiony.
-Nie udawaj głupka! Dobrze wiesz o kim mówię!
-Haha, chłopczyku myślisz, że się ciebie boję? Nie żartuj, nic mi nie możesz zrobić. Wziąłeś kumpli, żeby cię obronili w razie co? Daj spokój. Zostaw ją i mnie.-zaczął śmiać mi się prosto w twarz. Zayn od początku zaciskał ręce w pięści, bo denerwował się na samą myśl, że ten brutal tknął kobietę, pod wpływem emocji wycelował pięścią w twarz Matt'a. Louis złapał go za ramię i odciągnął na bok.
-Mógłbyś być bardziej odważny i przyjść sam, a nie koleżków przyprowadzasz, którzy i tak nic nie zdziałają.
-Przynajmniej mam na kogo liczyć, no ale nie ważne. Mówię ci to po raz ostatni zostaw ją w spokoju, bo pożałujesz tego!-wysyczałem mu prosto w twarz. Matt uderzył mnie pięścią w brzuch, na co schyliłem się, łapiąc bolące miejsce. Dołożył do tego mocy cios w twarz. Upadłem na podłogę, a Zayn razem z Louisem rzucili się na chłopaka.
-Niall, jest ok?-spytał Liam, pomagając mi wstać. Kiwnąłem głową, że tak i poczułem krew na ustach. Potrząsnąłem głową i podszedłem do brutala. Wziąłem zamach i z całej swojej siły uderzyłem go w brzuch, a kiedy się schylił wycelowałem kolanem w jego głowę. Upadł na podłogę. Harry kopnął go w plecy.
-Zapamiętaj! Nie tykasz jej nigdy więcej!-plunąłem na niego, odwróciłem się i razem z chłopcami ruszyliśmy do wyjścia. Nie interesowało nas to, że wszyscy w klubie patrzyli na nas ze zdziwionymi minami. 
-To ja was zawiozę i jadę do niej. A i dziękuję wam, że przyjechaliście ze mną.-uśmiechnąłem się do nich.
-Nie ma za co przecież. Serio chcesz do niej jechać? W takim stanie?-spytał Liam.
-I tak się dowie, to co to za różnica. Obiecałem jej, że będę z nią, więc muszę.-chłopcy już nic nie powiedzieli.

____________________________________________________
Obudził mnie dźwięk zamykanych drzwi. Obróciłam się w drugą stronę, ale nikogo nie zastałam. Przestraszyłam się trochę, ale zaraz po tym drzwi do mojego pokoju się otworzyły i Niall po cichu wpełznął na łóżko. W świetle księżyca zauważyłam, że ma coś na twarzy.
-Niall, gdzie byłeś?-spytałam zachrypniętym głosem, przytulając go. Usłyszałam ciche syknięcie.
-Na dole. Po coś do jedzenia.-czułam, że kłamie.
-Chodź na chwilę.-wstałam, chłopak nadal leżał i patrzał na mnie.-No dawaj! Do łazienki.-weszłam do pomieszczenia i zapaliłam światło, które poraziło mnie w oczy. Chłopak po chwili posłusznie przyszedł do mnie. Jego twarz była we krwi.
-Jeju, co ci się stało?!-podeszłam szybko i złapałam za jego podbródek.
-Nic takiego.-udawał twardego, a tak na prawdę bolało go. Podniosłam biały t-shirt do góry, a moim oczom ukazał się ogromny siniak.
-Po co tam byłeś?! Prosiłam cię o coś!-zaczęłam krzyczeć. 
-Tak, wiem. Ale musiałem.-odpowiedział spokojnie.
-Nic nie musiałeś! Obiecałeś mi, że zostaniesz ze mną! Właśnie widać jakim przyjacielem jesteś!-wykrzyczałam odchodząc, uniemożliwił mi to stając w drzwiach.
-Obiecałem, ale nie mogę patrzeć jak cierpisz! Zależy mi na tobie i nie dam cię krzywdzić! Teraz rozumiesz?-odkrzyknął, ale ostatnie zdanie wypowiedział spokojnie, wpatrując się w moje oczy.



..................................................................................................................
Hej ;) Już późno, ale jest ;) Mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu. Jeśli tak, proszę o komentarz, wystarczy emotka ;) 
ps. MAM PROŚBĘ DO PEWNEJ DZIEWCZYNY, KTÓRA PODAŁA SWOJEGO FACEBOOKA, W ZAKŁADCE "INFORMOWANI" . NIE WIEM CZY PRZECZYTAŁAŚ MOJĄ WIADOMOŚĆ, WIĘC NIE WIEM CZY MAM CIĘ NADAL INFORMOWAĆ TAM ;) ODEZWIIIIJ SIĘĘĘĘĘ! :D
xxx