sobota, 10 sierpnia 2013

`rozdział 13

dwa tygodnie później ...
Pojedyncze promienie, wpadające przez niezasłonięte okno poraziły moje zaspane oczy. Niechętnie wstałam i opuściłam roletę. W międzyczasie spojrzałam na dwór, słońce świeciło, a dzieci sąsiadki pluskały się w basenie, rozłożonym na ich ogródku. Wróciłam do łóżka, lecz nie na długo. Po chwili do pokoju wparowała mama poganiając mnie, abym dała jej rzeczy do prania. 
-Dziewczyno, nie wiem jak ty będziesz do szkoły wstawać.-pokręciła głową i zabrała mi kołdrę.
-Mamo, mam jeszcze tydzień, proszę nie dołuj mnie dziś.-odpowiedziałam jeszcze zachrypniętym głosem. Dziś był mój wielki dzień, moje osiemnaste urodziny. Byłam lekko zaskoczona, ponieważ zawsze kiedy otworzyłam oczy, czekało na mnie urodzinowe śniadanie, a rodzice od razu składali mi życzenia. Dziś niestety nic takiego się nie stało. 
Zwlekłam się z łóżka i poprawiłam pościel. Chwyciłam swój telefon, zero jakiejkolwiek wiadomości. "Dzień się dopiero zaczął." pomyślałam. Wzięłam swój sportowy strój i weszłam do łazienki. Przebrałam się, umyłam twarz i uczesałam wysoką kitkę. 
-Idę pobiegać!-oznajmiłam i wyciągnęłam swoje buty sportowe.
Pobiegłam swoją stałą trasą, przez park i dookoła dzielnicy. Kiedy byłam już pod domem, spotkałam Gabi. Właśnie zamiatała schody.
-Cześć!-uśmiechnęła się do mnie.-Jak tam?
-Hej! Jestem głodna i muszę wziąć prysznic.-skrzywiłam się na samą myśl o tym jak nieprzyjemnie pachnę.-A u ciebie?
-Nic mi się nie chce. A jak pomyślę, że za tydzień będziemy siedzieć w szkole to mnie mdli.-złapała się za brzuch.-Idziemy dziś do Studia B?
Studio B to nasz ulubiony klub, chodzimy tam co tydzień, a w roku szkolnym co dwa lub trzy. 
-No jasne. Jak zwykle o dwudziestej no nie?-spytałam już odchodząc.
-Ok.-przyjaciółka zniknęła za drzwiami swojego domu.
Udałam się od razu do łazienki i wzięłam prysznic. Ubrałam coś WYGODNEGO i zeszłam na śniadanie.

(perspektywa Gabi)
-Dobrze, zaraz tam będę.-odpowiedziałam mężczyźnie do telefonu. Organizuję przyjęcie-niespodziankę z okazji urodzin Lottie. Wszystko urządzam razem z mamą dziewczyny, chłopcy bardzo chcieli nam pomóc, ale dopiero za dwie godziny wylądują. Dziewczyna nie wie o ich wizycie, ale mam nadzieję, że się ucieszy. 
Wyszłam z domu i pojechałam do klubu, aby sprawdzić jak wygląda sala. Droga zajęła mi dziesięć minut.
Weszłam do środka, a moim oczom ukazał się ogromny parkiet do zabawy. Na przeciwko stała średniej wielkości scena. Skierowałam się nieco dalej, a ujrzałam rozciągające się rzędy okrągłych, dziesięcioosobowych stolików. Wszystko było w przyjemnych odcieniach beżu i brązu. Sala na prawdę wyglądała świetnie. Do przyjęcia zostały nam 4 godziny. Zadzwoniłam do mamy Charlotte i omówiłam z nią sprawę kateringu. Kiedy miałam wszystko sprawdzone, wróciłam do domu. Prześpię się i pojadę po chłopców na lotnisko. Mam nadzieję, że uda nam się!

(perspektywa Lottie)                                             ***
Zmieniłyśmy zdanie i idziemy do klubu na dziewiętnastą. Właśnie dochodzi osiemnasta, więc idę się szykować. Pierwsze co to weszłam do łazienki i wzięłam relaksującą kąpiel w wannie, następnie umyłam włosy. Wytarłam się ręcznikiem i włożyłam świeżą bieliznę. Włosy wysuszyłam i spięłam. Włożyłam TO. Zrobiłam lekki makijaż, podkreślający oczy. Zjadłam wcześniej przyniesione kanapki i umyłam zęby, byłam gotowa do wyjścia. Mimo tej godziny, nadal nie otrzymałam jakiejkolwiek wiadomości czy telefonu.
Zeszłam na dół, lecz nikogo tam nie zastałam. Zamknęłam dom i poszłam do sąsiadki. Ubrana była TAK. Postanowiłyśmy iść na pieszo.  Droga zajęła nam około dwudziestu minut. Przez całą drogę brunetka natarczywie pisała z kimś wiadomości. 
Kiedy doszłyśmy na miejsce zdziwiłam się, ponieważ przed wejściem nie było żadnej kolejki. Weszłyśmy do pomieszczenia, gdzie panowała grobowa cisza i ciemność.
-Gabi, co..-nie zdążyłam dokończyć, ponieważ usłyszałam głośne:
-NIESPODZIANKA! -stałam zdezorientowana, a wszyscy zaczęli śpiewać mi "Sto lat!", spojrzałam w bok i zobaczyłam Liam'a i Harry'ego pchającego wózek z tortem, zaraz za nimi szedł uśmiechnięty Niall. 
-Myślałam, że zapomniałaś!-uściskałam przyjaciółkę.
-Ja? W życiu.-zaśmiała się i podarowała mi torebeczkę z prezentem.-No otwórz!-pospieszała mnie.
-No już, już.-otworzyłam beżową torebeczkę i wyjęłam z niej czarne pudełko. Otworzyłam je, moim oczom ukazała się śliczna, bransoletka ze złotą płytką, na której wygrawerowana była data. Dzień, w którym się zaprzyjaźniłyśmy. 
-Jeju, jaka cudowna! Dziękuję!-mocno uściskałam przyjaciółkę i schowałam biżuterię z powrotem do pudełeczka. Od razu po tym podszedł do mnie Niall, rzuciliśmy się sobie w ramiona.
-Ach, moja solenizantko, czego mogę ci życzyć? Na pewno dużo zdrowia, szczęścia, żebyś zawsze była uśmiechnięta, spełnienia marzeń, a przede wszystkim dużo miłości, spokoju i cierpliwości. Ta cierpliwość i spokój na pewno ci się przydadzą. -zaczął się śmiać i wręczył mi prezent.
-Co masz na myśli?-spytałam zdziwiona.
-Wszystko w swoim czasie. Jak na razie to otwórz. Chcę, wiedzieć czy mam dobry gust.-uśmiechnął się. Wyjęłam z papierowej torebki czarne pudełko, większe niż poprzednim razem. Spojrzałam na chłopaka i otworzyłam je. Wyjęłam z niego złoty łańcuszek z zawieszką w kształcie serduszka. Na zawieszce widniał napis: 
"Charlotte & Niall
20.07"
-Piękny jest! Dziękuję!-cmoknęłam chłopaka w usta.
-Goście czekają, pogadamy jak będziesz wolna. Czekam.-wyszeptał mi do ucha i poszedł.
Mnóstwo ludzi składało mi życzenia. Wszystkich znałam ze szkoły, bądź sąsiedztwa. Na samym końcu podeszli do mnie rodzice wraz z rodzicami Gabi.
-Kochanie, mamy dla ciebie wspólny prezent.-zaczął tata.-Ale musimy wyjść na zewnątrz.
Podejrzewałam, że dostanę auto i nie myliłam się. Dostałam BIAŁEGO RANGE ROVER'A.
-O jeju! Dziękuję wam! -mocno przytuliłam swoich rodziców oraz rodziców Gabi.
-Teraz to będziemy się wozić!-zaśmiała się Gabi i pobiegłyśmy do samochodu. Weszłyśmy do środka i dotykałyśmy wszystkiego po kolei. Bardzo się cieszymy z tego samochodu. Wyszłyśmy z samochodu, a goście z powrotem udali się na salę. Tata zaparkował auto i oddał mi kluczyki, które schowałam do torebki. Kiedy miałam już zniknąć za drzwiami i dobrze się bawić, spojrzałam w bok. Zauważyłam Matt'a opierającego się o latarnię, po drugiej stronie ulicy. Patrzył na mnie, sarkastycznie się uśmiechając.
-Co jest?-spytał Niall, idący tuż za mną.
-Nic, nic.-uśmiechnęłam się i weszłam do klubu, po chwili poczułam wibrację w mojej kopertówce. Wyjęłam telefon i przeczytałam wiadomość od Matt'a: "Nie myśl kurwo, że z tobą skończyłem.." . Otworzyłam szerzej oczy, ponieważ nie wierzyłam w to co właśnie przeczytałam. Zaszkliły mi się oczy, szybko pobiegłam do łazienki. Nawet taki dzień potrafi zniszczyć! Słyszałam za sobą głos Niall'a.
-Lottie! Poczekaj! Co się stało?-zignorowałam to, biegłam przed siebie.
Zamknęłam się w kabinie i zaczęłam płakać. Bałam się, wiem do czego on jest zdolny. Zepsuł jeden z najlepszych dni w moim życiu.
-Lola! Lola otwórz mi, proszę!-Niall zaczął się dobijać do drzwi, nic mu nie odpowiadałam. -Proszę otwórz mi.-tym razem powiedział to spokojnie.
_____________________________________________________
Tak samo jak dziewczyna zauważyłem Matt'a po drugiej stronie jezdni. Wiedziałem, że to nie znaczy nic dobrego, ale nie chciałem się tym teraz przejmować. Mam zamiar wszystko jej dziś wytłumaczyć. 
Szliśmy na salę, kiedy Lottie przeczytała coś w telefonie i zaczęła uciekać. Pobiegłem za nią. Chwilę zastanawiałem się czy wbiec za nią do damskiej toalety czy nie. "Stary, już raz tam byłeś i faktycznie ładnie tam pachnie, dawaj!" pomyślałem i pchnąłem drzwi. Na szczęście nikogo nie było.
Za wszelką cenę nie chciała mi otworzyć.
-Będę tu siedział, dopóki ze mną nie porozmawiasz.-usiadłem pod drzwiami.
-Daj spokój.Idź się baw.-odpowiedziała zanosząc się od płaczu.
-To twoja impreza i to ty powinnaś się bawić. Porozmawiamy?-otworzyła drzwi i wyszła cała rozmazana, dla mnie i tak wyglądała pięknie. Spojrzeliśmy na siebie, a ona znów zaczęła płakać, wtulając się w moje ramię.
-Co się stało?-spytałem po dłużej chwili.
-Przeczytaj.-podała mi telefon z wiadomością od Matt'a. Myślałem, że wyjdę z siebie.
-Nie przejmuj się. Ja to załatwię, ale nie dziś.-podszedłem do umywalki i chwyciłem papierowy ręcznik. Lekko wytarłem rozmazany tusz dziewczyny z jej policzka i podałem jej, aby sama doprowadziła się do porządku. Kiedy była już gotowa, wyszliśmy i poszliśmy się dobrze bawić.
***
-Lottie, możemy wyjść na chwilę?-chciałem ją zabrać w pewne moje miejsce, które znalazłem będąc wcześniej w Nowym Jorku. Właśnie tam chciałem jej wyznać dlaczego ta data widnieje właśnie na jej naszyjniku.
-No jasne.-odpowiedziała uśmiechnięta, wzięła swoją torebkę, żakiet i wyszliśmy.
-Jest taka sprawa, tam jest dość daleko, a ja nie mam auta..-zacząłem, lecz przerwała mi.
-Spoko, masz.-rzuciła mi kluczyki od jej nowego samochodu, który razem z jej tatą i tatą Gabi wybierałem. Otworzyłem jej drzwi po stronie pasażera, a sam zająłem miejsce kierowcy. 
-Gdzie w ogóle jedziemy?-spytała zdezorientowana.
-Niespodzianka.-zaśmiałem się i włączyłem radio. 
Jechaliśmy z piętnaście minut. Dziwnie trochę było mi zabierać solenizantkę z jej imprezy, ale wszystko obgadałem z organizatorkami i jest dobrze. Zaparkowałem trochę dalej, abyśmy mogli się jeszcze przejść. Louis pomógł mi wszystko przygotować, wiec mam nadzieję, że nie nawalił.
Doszliśmy do jeziora. Pod płaczącą wierzbą stała mahoniowa ławka, a tuż obok niej, oparta była moja gitara. Po jeziorze, przy brzegu pływały papierowe łódeczki ze świeczkami w środku. Wszystko razem nadawało miejscu romantyczność.
-Jak ładnie.-zachwycała się, kierując się w stronę ławki.
-Musimy porozmawiać.-powiedziałem stanowczo.
-Domyślam się, że o nas.-lekko się uśmiechnęła.
-Tak, więc najpierw posłuchaj.-chwyciłem gitarę i zacząłem delikatnie szarpać struny. Zaśpiewałem jej moją ulubioną PIOSENKĘ, mojego ulubionego wykonawcy. Kiedy skończyłem od razu zacząłem mówić.-Gdy ujrzałem cię pierwszy raz, na tym koncercie, nie mogłem uwierzyć, że to właśnie ty. Że jesteś tak piękna, tak kobieca. Chciałem spędzić z tobą jak najwięcej czasu, poznać cię od nowa. Potem cię pocałowałem i wcale nie żałuję, że to zrobiłem. W przeciągu tych kilku dni poczułem coś, co z dnia na dzień, z godziny na godzinę stawało się coraz mocniejsze, trwalsze. Wiem, jesteśmy przyjaciółmi. Ty niedawno skończyłaś z chłopakiem tyranem. Muszę ci to powiedzieć dziś, teraz w tym momencie. Wiesz dlaczego na naszyjniku, który ci dałem jest dzisiejsza data?-pokiwała przecząco głową.-Jest na nim, ponieważ dziś chcę ci powiedzieć ile dla mnie znaczysz. Jak bardzo cie kocham. Tak właśnie, kocham cię i chcę abyś była częścią mojego życia nie jako przyjaciółka, tylko jako moja dziewczyna.-szatynka milczała.-Jeśli nie czujesz tego samego..-nie zdążyłem dokończyć, ponieważ dziewczyna wpiła się w moje usta. Nie mogliśmy się od siebie oderwać, lecz kiedy w końcu to zrobiliśmy rzekła:
-Od naszego pierwszego pocałunku zastanawiałam się co między nami jest. Potem zdarzył się kolejny i wtedy byłam już chyba pewna swoich uczuć. Nie wiem czy kiedykolwiek bym ci to powiedziała, może już na stare lata, jakbyśmy siedzieli na werandzie popijając kawę z naszymi partnerami i patrząc na nasze wnuki bawiące się w ogrodzie. Nie chcę wracać do przeszłości. I ja też cię kocham.-powiedziała patrząc głęboko w moje oczy. Została mi ostatnia rzecz.
-Więc zechciałabyś zostać moją dziewczyną i uczynić mnie szczęśliwszym człowiekiem?-spytałem nie odrywając od niej wzroku, uśmiechając się.
-A zechciałabym.-poruszała brwiami w dobrze znany mi sposób; nauczyłem ją tego, kiedy bawiliśmy się w moim ogrodzie.
Nic więcej do szczęścia mi nie potrzeba. Jedyną rzeczą, którą teraz chcę to zabrać ją ze sobą do Londynu.
-Jest jeszcze ktoś, kto bardzo chciałby się z tobą spotkać, ale musimy się stąd zabrać i pojechać do hotelu.-wziąłem MOJĄ dziewczynę za rękę, a w drugą chwyciłem gitarę. Przez drogę do samochodu nic się nie odzywaliśmy, otworzyłem jej drzwi, a później schowałem gitarę do bagażnika. Udaliśmy się do hotelu, gdzie czekała kolejna niespodzianka.
-Zamknij oczy.-powiedziałem stanowczo.
-Ale po co?-zdziwiona, zadała pytanie.
-No, bo to niespodzianka. Dawaj, bo tak to chyba już nie wrócimy na tą imprezę.-pospieszałem ją. Wysiadłem z samochodu i podszedłem do jej drzwi, otworzyłem je i pomogłem jej wysiąść. Na wszelki wypadek zasłoniłem jej oczy swoimi dużymi dłońmi.
-Jesteś gotowa?-spytałem z ekscytacją w głosie.
-Tak. No dawaj, wiesz że nie lubię niespodzianek!-pospieszała mnie. Powoli odsunąłem ręce.
-O mój Boże! Nie wierzę!-zaczęła krzyczeć podekscytowana dziewczyna.
-Wszystkiego najlepszego!-powiedziała moja mama tuląc Lottie.
-Dziękuję! Przecież moja mama nie wytrzyma tego spotkania! Nie wierzę!-przytuliła się z moim tatą.
-Ale dlaczego wy w hotelu się zatrzymaliście? Bierzcie te rzeczy i chodźcie do nas. -wręcz rozkazała.
-Nie, nie będziemy wam przeszkadzać.-odpowiedziała moja mama.
-Weź przestań dobra? Nie widzieliśmy się 10 lat! Niall, a ty gdzie masz swoje rzeczy?-zwróciła się do mnie, przypominając sobie o mojej obecności.
-Kochanie, wszystko w bagażniku. Wcześniej o tym pomyślałem.-zaśmiałem się i udałem się z tatą po ich walizki, natomiast Lottie została z moją mama.
_________________________________________________
-I jak, udało się?-zaczęła Camill.
-Ale o co chodzi?-spytała nie do końca wiedząc co ma na myśli.
-Z Niallem? Czy poszło wszystko dobrze, bo wiesz on jak się zacznie denerwować to papla nie wiadomo co.-zaśmiała się, a ja nadal nie miałam zielonego pojęcia o czym mówi.
-Nie zrozum mnie źle, ale nadal nie wiem o czym mówisz.-lekko się zaśmiałam i zamieszana odwróciłam wzrok.
-Kochana, sama pomagałam wybrać naszyjnik.-uśmiechnęła się. Teraz to się zorientowałam o co chodzi.
-Aaaa, więc o to chodzi. To się udało.-zarumieniłam się, na co Camill objęła mnie ramieniem.
-To gratulacje. Mam nadzieję, że będzie znośny i nie będzie ci marudził "Zrób mi jeść! Zrób mi jeść!" jak to mi robi.-zademonstrowała, przez co wybuchłam śmiechem.
-Przyzwyczaję się chyba.-doszłyśmy do samochodu, a zaraz przy nas zjawili się chłopcy, to znaczy mężczyźni. Dobra mężczyzna i kurczak. Weszliśmy do auta i udaliśmy się do lokalu. Kazałam poczekać Camill i Fredy'emu na zewnątrz, a szybko pobiegłam po rodziców. Chwyciłam jakieś dwie ciemne wstążki i zawiązałam rodzicom oczy. Razem z Niall'em poprowadziliśmy ich w odpowiednie miejsce.
-Lottie, co ty wyprawiasz?-spytała, lekko zirytowana mama.
-No niespodziankę.-powiedziałam odwiązując wstążkę. Mama stała ze łzami w oczach, dopiero po chwili rzuciły się w swoje objęcia. Staliśmy z Niall'em przytuleni i zadowoleni, kiedy Gabi przerwała nam ten piękny moment.
-Stara, chodź! Jeszcze jedna niespodzianka.-była bardzo podekscytowana, co mnie lekko przeraziło. Posadziła mnie na krzesełku na środku pomieszczenie. Wszyscy stali naokoło mnie, a nagle wszedł hydraulik. Zdziwiłam się, co on tu robi?! Okazało się, że jest to striptizer. Nie wierzę, że Gabi razem z moją mamą zamówiły mi striptizera! Wił się, ocierając się o mnie i potrząsał różnymi częściami ciała, a ja nie mogłam opanować śmiechu. Spojrzałam w stronę Niall'a. Śmiał się, lecz widziałam zdenerwowanie na jego twarzy.
____________________________________________________
Wszystko mogę znieść, no ale striptizer?! Przesadziły lekko.
-Nie denerwuj się! To tylko zabawa przecież.-mama pogładziła mnie po plecach.
-Wiem, ale to silniejsze ode mnie.-spojrzałem na czubek swoich czarnych butów.-Pójdę po coś do picia.-odwróciłem się i podszedłem do baru. Poprosiłem mocnego drinka i usiadłem na stołku barowym. 
Barman podał mi moje zamówienie, a ja poczułem drobne ręce na swoim ciele, a po chwili przytulającą się osóbkę do moich pleców.
-Chodź zatańczymy nasz pierwszy taniec.-wyszeptała mi do ucha.
-Z chęcią.-wypiła część moje drinka, a ja dopiłem go do końca i poszliśmy na parkiet. Trafiliśmy na wolną piosenkę, więc położyłem swoje dłonie, na biodrach Lottie, dziewczyna objęła moją szyję i zaczęliśmy kołysać się w rytm melodii. 


###
Cześć! Zapisuję sobie pomysły na kartce, no i zostało mi tylko pół tego, ale jak zaczęłam przepisywać to znów zrobiła się cała :O no więc blog będzie miał trochę więcej rozdziałów niż chciałam :D 
Jeśli Ci się podoba, to pozostaw coś po sobie! ;) Dziękuję tym, którzy stale komentują! ♥
do następnego xxx

sobota, 3 sierpnia 2013

`rozdział 12

Nie mogłam wytrzymać tej nocy, było mi strasznie gorąco i Niall zaczął głośno chrapać. Spojrzałam na zegarek, dochodziła szósta. Miałam nadzieję, że prześpię się choć z godzinkę. Musiałam obudzić chłopaka.
-Niall, śpisz?-zaczęłam cicho, niestety nic nie odpowiedział.-No Horan, śpisz?-ponownie zadałam pytanie.
-Nie! Powieki oglądam!-odburknął.
-Nie bądź na mnie zły. Przecież nic ci nie zrobiłam.-nie miałam pojęcia o co może mu chodzić.
-Wyzwałaś mnie od spaślaka, zastanów się jak ja się z tym czuję?!-zaczął z wyrzutem.
-No a ty mnie od grubasa i co?
-No i nic, bo nim jesteś.-wybuchnął mi śmiechem prosto w twarz.
-Chciałam tylko, abyś przestał chrapać. Ja idę do pracy, a nie zasnęłam nawet na chwilę.
-Czemu?-spytał z troską w głosie.
-Nie chcę żebyś jechał.-powiedziałam bez zastanowienia. Byłam już zmęczona i zdenerwowana.
-Oj, ja też nie chcę kochanie. Z chęcią bym został, ale nie mam innego wyjścia. To moja praca.-mocno mnie do siebie przytulił.
-Teraz to mi nawet tego nie ułatwiasz.-obydwoje zaśmialiśmy się.
-Możesz mi powiedzieć co się dzieje? Całujemy się, a po chwili jakby nic się nie stało.-nieśmiało zaczęłam.
-Masz mi to za złe?
-Nawet nie wiem. Jesteśmy przyjaciółmi, a przyjaciele chyba tak nie robią.-odwrócił wzrok.
-Przyjaciółmi.-powiedział sam do siebie z myślą, że tego nie usłyszę.
-Coś mówiłeś?-udałam, że na prawdę nie usłyszałam.
-Nie, chodźmy spać.-przytuliliśmy się do siebie i ponownie zasnęliśmy.
***
-Lola! Wstawaj, bo się spóźnisz!-poczułam jak chłopak szarpie moje ciało.
-Weź wyluzuj! Która godzina?-odpowiedziałam na pół przytomna.
-7:55, a budzik ustawiony był na 7:30.-odparł, akcentując ostatnie słowa.
-To czemu mnie nie obudziłeś?-spytałam pocierając zaspane oko.
-Słodko spałaś.-zmrużył oczy, a usta ułożył w dziubek.
-Przez to twoje słodkie spanie, mogę się spóźnić! Wyglądasz jak kaczka.-sprostowałam jego wygląd; złożyłam pocałunek na ustach blondyna.
-Takie poranki to ja mogę mieć codziennie, nawet nie przejąłem się tą kaczką. Ale wolałbym być kurczakiem. Sądzę, że bardziej jego przypominam.-złapał się za brodę i spojrzał  dal.
-Dla mnie to możesz być czym tam sobie chcesz.-stałam i wyciągnęłam z szafy czystą bieliznę, białą koszulę i czarne dżinsy. Weszłam do łazienki i od razu zakluczyłam drzwi, wolę czuć się bezpiecznie. 
Zrzuciłam piżamę i weszłam pod zimny strumień wody. Relaksowałam się, ale jak zwykle Niall musiał mi przeszkodzić.
-Prysznicomanko, rusz się, bo obydwoje się spóźnimy!-zaczął dobijać się do drzwi.
-Nie bój się! Mam wszystko pod kontrolą.-odparłam wycierając się ręcznikiem. 
Włożyłam bieliznę, spodnie i zaczęłam zapinać koszulę.
-Otworzysz? Ja też muszę wziąć prysznic, a nie zdążę.-szarpnął za klamkę. Otworzyłam mu drzwi, nadal pozostając w łazience.
-Co tak patrzysz? Muszę się pomalować i uczesać. Obiecuję, że nie będę podglądać.-uśmiechnęłam się, a chłopak pokręcił głową. Zamknął za sobą drzwi i chwycił mój ręcznik, odwiesił go koło prysznica.
-Ale nie podglądaj!-pogroził mi palcem.
-Ok.-podniosłam ręce w geście obronnym.
Odwróciłam twarz do lustra, wzięłam jeden z moich podkładów i nałożyłam na twarz. Korciło mnie, aby spojrzeć więc zerknęłam, ale tylko na momencik. Widziałam tylko umięśnione plecy chłopaka. Blondyn nagle się odwrócił.
-Miałaś nie podglądać!-zaczął się śmiać, a mnie oblała fala gorąca. Moja twarz zrobiła się cała czerwona.
-Żeby mi to było ostatni raz!-chyba chciał zabrzmieć groźnie, lecz nie za bardzo mu to wyszło. Powróciłam do poprzedniej czynności, tym razem chwyciłam za cień do powiek.
-Co będziesz dziś robiła?-spytał będąc już pod prysznicem.
-Idę do pracy, wrócę koło 15. O 17 idę na karate, bo przez ciebie zaniedbałam. No a później to pewnie będę spać. A ty?-odparłam obojętnie.
-Będę spał. Lot trwa osiem godzin, a nie będę ci w pracy przecież przeszkadzał. Może obejrzę jakiś film. Zobaczę jeszcze.-mówił, kiedy ja tuszowałam rzęsy.
-Jak będę miała przerwę, o ile w ogóle będę ją miała, to napiszę, albo zadzwonię.
-Ok.-zakręcił wodę i chwycił wcześniej przygotowany ręcznik. Wytarł się i owinął go sobie wokół bioder. Wyszedł spod prysznica i spojrzał w lustro na mnie. Po chwili zaczął wykonywać dziwne ruchy, chyba miało to przypominać jakoś taniec, a wyglądało jakby musiał siusiu.
-Co ty robisz?-spytałam zdziwiona.
-A nic. Mam wodę w uszach i muszę ją wytrzepać.-wzruszył ramionami.
-Oookeeeeeeey.-przeciągnęłam. Wzięłam z szafki czarną gumkę do włosów i szczotkę. Rozczesałam włosy i związałam wysokiego kucyka.
-Koleś, weź się ubierz może co? Nie paraduj mi w ręczniku.-stanęłam przed nim i złożyłam ręce na piersi.
-A nie podoba ci się?-zapozował jak model.
-Nie? Gdybym miała jeszcze na co patrzeć.-lekko się zaśmiałam, chłopak opuścił głowę, chyba zrobiło mu się przykro.
-Ej, przecież tylko żartowałam. Jest na co popatrzeć, jest.-poruszyłam brwiami w zabawny sposób. Uśmiechnął się, a ja mocno się w niego wtuliłam. Pocałował mnie w czoło i wyszedł po ciuchy. 
Zeszłam na dół, aby zrobić coś do jedzenia. Na zegarku wybiła ósma dwadzieścia. Mam dziesięć minut, chyba zdążę. Zrobiłam dwa omlety i zaparzyłam kawę. Chłopak zszedł w momencie, kiedy położyłam wszystko na stół. 
-Ładnie pachnie.-zaciągnął się zapachem unoszącym się nad kuchnią.
-Jedz póki ciepłe.-usiedliśmy do stołu i zaczęliśmy konsumować.



-Muszę już lecieć.-wstałam od stołu.-Sprzątać nie musisz, ale zamknij dom, dobrze?
-Nie, pojadę z tobą. Nie obrazisz się chyba, że to tak zostawię?
-Nie, no coś ty. Jak wrócę to posprzątam. Chodź, bo Gabi już czeka.-wyszliśmy z domu, a dziewczyna czekała w samochodzie na moim podjeździe.
-Hej.-wsiadłam do auta i przywitałam się całusem z przyjaciółką.-Podwieziesz Niall'a do hotelu?
-No jasne. Musimy później pogadać.-uśmiechnęła się i ruszyliśmy.
Droga zajęła nam dziesięć minut, nikt się nie odzywał, tylko słuchaliśmy radia.
Wyszliśmy z auta. Gabi pożegnała się z chłopakiem przytulaskiem, zrobiłam to samo. Irlandczyk złapał mnie za podbródek i skierował mój wzrok na siebie.
-Będę tęsknił i dzwonił kiedy będę mógł. Mam nadzieję, że będziesz odbierała.-słodko się zaśmiał.
-Zawsze i wszędzie.-złączyliśmy nasze usta w pocałunku. Spojrzeliśmy na siebie i ruszyliśmy w swoje strony.



-To o czym chciałaś pogadać?-spytałam Gabrielle.
-O tobie i Niallu, jesteście razem?-wyrzuciła z siebie, kiedy stałyśmy na skrzyżowaniu.
-Nie. To znaczy już sama nie wiem. Całujemy się, a potem jakby nic się nie stało. To skomplikowane.-cicho się zaśmiałam.
-To musicie pogadać. Szczerze ci powiem, że widać chemię między wami. To jak on patrzy na ciebie, jak się razem śmiejecie.-zaczęła rozmarzona.
-Między tobą, a Louisem też coś widać.- spojrzałam na nią. Jej policzki przybrały żywszy kolor.
-Daj spokój. On ma dziewczynę.-odpowiedziała odpinając pas.
-No, ale to żaden problem. Nikt jej nie lubi, możemy szybko jej się pozbyć.-powiedziałam z cwanym uśmiechem.
-Przestań, później jakieś problemy będziemy miały.-jak zwykle dziewczyna wszystko wyolbrzymiała.
-Niby jakie? Zemści się na nas? Proszę cię.-dorównałam jej kroku.
-A jak Louis mnie znienawidzi przez to?-spytała z niepokojem w głosie.
-A co jeśli w ogóle się nie dowie?-szturchnęłam ją w ramię.
-Zastanowię się. Na razie czeka na nas praca. -weszłyśmy do pomieszczenia, głośno wzdychając.
***
-Idziemy na pieszo?-spytała Gabi, wjeżdżając na swój podjazd.
-Ok. To wpadnij za godzinę. Pogadamy jeszcze.-poszłam do swojego domu. Weszłam do jadalni, a stół był czysty. Rozejrzałam się i zauważyłam dwie osoby w naszym ogrodzie. Rzuciłam się pędem w ich stronę.
-Hej!-wskoczyłam tacie na plecy.
-Cześć, skarbie.-przywitaliśmy się całusem, podobnie z mamą.
-Normalnie nie uwierzycie teraz!-chciałam powiedzieć im wszystko o Niall'u; byłam bardzo podekscytowana.
-Zaraz, zaraz. Najpierw mi wytłumacz komu dawałaś moją bieliznę!-zaczął śmiać się tata.
-No to właśnie słuchajcie! Poszłam z Gabi i Matt'em na ten koncert no nie? Znałam ten zespół, ale nie kojarzyłam osób z niego. Wiecie, że słucham nieco innej muzyki, a kojarzyłam ich z radia...
-Skarbie, przejdź do sedna.-jak zwykle mama nie miała ochoty słuchać moich wywodów.
-No więc kiedy wyszli na scenę, zamurowało mnie! Stałam tak o!-zapozowałam.
-Tacy przystojni, że tak zareagowałaś?-zażartował tata.
-Nie powiem, że nie. No ale nie o to chodziło. Jednym członkiem zespołu jest Niall. Tak, nasz Niall Horan z Mullingar, dobre co nie?-moi rodzice byli w lekkim szoku.-Jak mnie zobaczył to zareagował tak jak ja. Zeskoczył ze sceny i zaczęliśmy płakać i sie tulić na oczach tysięcy fanek. Od tamtego czasu spędzaliśmy każdą chwilę razem. Zaniedbałam i pracę, i karate, ale sami rozumiecie. 10 lat to trochę czasu. No i właśnie jemu pożyczałam twoje gatki. A i mówił, żebyśmy wpadli do nich, do Londynu.-rodzice byli zaskoczeni.
-Widziałaś się z Camill i Fredy'm?-od razu spytała mama.
-Niestety nie. Był tylko Niall. O 11 mieli lot powrotny.
-Chyba miałeś rację Mark. To faktycznie mógł być on.-mama zwróciła się do ojca.-Dziś przed lotniskiem, koło 10 widzieliśmy blondyna. Tata mówił, że to Niall, ale nie wierzyłam mu.

###
OSTRZEGAM, że nie przeczytałam rozdziału przed dodaniem, więc jeśli są jakieś błędy to przepraszam! 
Mam nadzieję, że nie jest taki zły. Pozostaw po sobie jakiś ślad.
Dodałam ankietę, jeśli czytasz mojego bloga to proszę o kliknięcie TAK ;)
do następnego xxx