Obudził mnie bardzo przyjemny zapach. Promienie słońca dobijały się do mojego pokoju, lecz roleta za wszelką cenę próbowała je zatrzymać. Przeciągnęłam się, szukając mojego telefonu, który zaczął głośno dzwonić. Odwróciłam się w stronę chłopaka, lecz go nie było. Lekko zdezorientowana odebrałam telefon, nie patrząc na wyświetlacz.
-Tak?-odezwałam się zachrypniętym tonem.
-Córciu, bo pamiętasz że dziś mieli być u nas goście, no nie? -odezwała się mama.
-Mhm.-wydukałam, jeszcze śpiąc.
-Więc pamiętasz, że ich nie będzie i masz zanieść całe jedzenie z powrotem do restauracji?
-Tak, mamciu, Dobranoc.-rozłączyłam się, rzucając komórkę za siebie.
Wyspałam się, ale tak przyjemnie mi się leżało, że nie mogłam się oprzeć.
Wygramoliłam się z łóżka i podeszłam do okna. Odsłoniłam roletę, a promienie słońca poraziły moje oczy. Spojrzałam przez nie, pogoda była świetna. Odwróciłam się i po cichu zeszłam na dół. Zastałam cudowny widok, nie mogłam się oprzeć, aby nie patrzeć! W kuchni stał Niall, w spodniach dresowych mojego taty, bez koszulki i z czarnym fartuszkiem na biodrach; robił naleśniki. Przyglądałam mu się przez chwilę, aż przez przypadek zwaliłam zdjęcie z szafki przy której stałam. Chłopak odwrócił wzrok od patelni i spojrzał na mnie, po czym zaczął się śmiać. Podniosłam zdjęcie i weszłam do kuchni. Usiadłam przy blacie i patrzyłam na to co robi Horan. Kiedy odłożył naleśnika na talerz, podszedł do mnie i cmoknął w policzek.
-Hej, mała.-szeroko się uśmiechnął i powrócił do poprzedniej czynności.
-Hej, hej. -uśmiechnęłam się.-Kiedy będę mogła zjeść? Jestem strasznie głodna!-zaczęłam marudzić, na co znów się zaśmiał.
-Już prawie gotowe. Możesz zrobić herbatę.-poprosił, nakładając ostatniego naleśnika na talerz.
Zrobiłam to i usiedliśmy do stołu. Poprosiłam chłopaka, aby pomógł mi zawieźć całe jedzenie do restauracji, bez problemu się zgodził. Posprzątałam po śniadaniu, a blondyn pojechał do hotelu, aby się odświeżyć. Umówiliśmy się za godzinę.
Wyjęłam z szafy TO , weszłam do łazienki i wzięłam chłodny, szybki prysznic. Uczesałam koka i lekko podkreśliłam oczy kredką, tuszując rzęsy. Spakowałam do torebki telefon, chusteczki, portfel, jakieś dokumenty. Zauważyłam, że na szafce nocnej leży telefon Nialla, na dodatek zaczął dzwonić. Wahałam się czy go odebrać. Na wyświetlaczu pojawiało się i znikało co chwilę imię "ZAYN". Ostatecznie odebrałam.
-Halo.-odezwałam się, ale po chwili żałowałam.
-Em, możesz dać Nialla.-odpowiedział zdziwiony.
-Nie ma go. To znaczy pojechał już do hotelu i zapomniał telefonu.
-Ok, to idę sprawdzić do jego pokoju. I mam nadzieję, że już niedługo się poznamy osobiście.-zaśmiał się.-usłyszałam kroki, co pewnie oznaczało, że idzie do irlandczyka.
-Też mam taką nadzieję.
-Niall mówi, że zaraz podjedzie po ciebie i każe mi się rozłączyć, więc pa i do zobaczenia!
-Ok, pa!
Sama do siebie się zaśmiałam. Schowałam jego telefon do torebki i zbiegłam na dół. Usiadłam w salonie na kanapie i włączyłam TV. Przeskakując kanały, natknęłam się wiadomości. "Niall Horan spędził noc z piękną dziewczyną, która zaskoczyła go swoją obecnością na koncercie. Czyżby Niall w końcu się zakochał? Co o tym sądzą fanki zespołu? Bądźcie z nami, a wszystkiego się dowiecie!". Siedziałam zdezorientowana, aż poczułam chłodną dłoń na ramieniu.
-Pukałem, ale nikt nie otwierał, drzwi były otwarte, więc wszedłem.-uśmiechnął się.-Nie przejmuj się tym. Szukają głupiej sensacji.-powiedział obojętnie.
-Tak, tylko ty nie masz chłopaka, który nawet nie będzie chciał słuchać twoich wyjaśnień.A na pewno to oglądał. -złapałam się za głowę, nie wiedząc co powiem później Matt'owi.
-Nie martw się, w razie co to ja mu wszystko wytłumaczę!-uścisnął mnie.
Wzięliśmy pudełka, w którym były dania i zanieśliśmy do czarnego auta chłopaka. Podałam mu adres i pojechaliśmy.
................................................................................................
hej ;) mam nadzieję, że się podoba. Może troszkę nudny, ale obiecuję, że w następnym będzie się COŚ działo. xD
Dodałam zakładkę "informowani", więc jeśli chcesz, abym informowała Cię o nowych rozdziałach napisz w komentarzu (TYLKO W TAMTEJ ZAKŁADCE) swojego tt, nr gg, cokolwiek ;)
Również bardzo proszę o komentarze! Jak zawsze wystarczy zwykła emotka ;)
do następnego! xx
sobota, 22 czerwca 2013
niedziela, 16 czerwca 2013
`rozdział 5
-Em..no hej.-zarumienił się i podrapał w tył głowy. Jest taki
uroczy.
Kiwnęłam głową, aby wszedł do środka. Stanął w przedpokoju i
zaczął się rozglądać.
-Oprowadzić cię?-lekko się zaśmiałam.
-Hm..może zaraz, najpierw zaprowadź mnie do kuchni.-złapał
się za brzuch, stwierdzając że jest głodny.
-EEEEEE! Ściągaj buty!-skarciłam go i uderzyłam lekko w
plecy, czując napinające się mięśnie.-Co chciałbyś zjeść?-zapytałam
przekraczając próg kuchni; w sumie to sama zgłodniałam, więc postanowiłam coś
przyrządzić.
-Nie istotne, aby było jadalne. Mam prośbę, masz może jakieś
rzeczy, żebym mógł się przebrać?- zawstydzony zapytał, po czym odwrócił wzrok.
-Coś się na pewno znajdzie, chodź.-chwyciłam go za rękę i
ruszyliśmy w stronę schodów. Weszliśmy na piętro i otworzyłam pierwsze drzwi po
prawej stronie, za którymi znajdowała się sypialnia rodziców.
-To twój pokój?-odparł lekko zdziwiony.
-Nie, nie. To sypialnia rodziców.-podeszłam do szafy i
wyciągnęłam szare dresy mojego taty i białą luźniejszą koszulkę. Podając je
chłopakowi, wskazałam mój pokój i łazienkę, aby się przebrał. Sama zeszłam na
dół i wyciągnęłam potrzebne produkty do zrobienia spaghetti. Patrząc na zegarek
lekko się zdziwiłam. Dochodziła północ, a ja zabieram się za robienie kolacji.
Minęło 15 minut, a Nialla nadal nie było. Poszłam na górę, aby sprawdzić czy wszystko w porządku. Zastałam go, stojącego przy szafce. Trzymał w ręku nasze zdjęcie z dzieciństwa. Po cichu podeszłam do niego i zajrzałam przez ramię.
Minęło 15 minut, a Nialla nadal nie było. Poszłam na górę, aby sprawdzić czy wszystko w porządku. Zastałam go, stojącego przy szafce. Trzymał w ręku nasze zdjęcie z dzieciństwa. Po cichu podeszłam do niego i zajrzałam przez ramię.
-Też je mam. A tutaj mam takie.-chwycił portfel i pokazał mi
moje zdjęcie, gdzie stałam jako mała dziewczynka, przebrana za księżniczkę w
jego ogrodzie.
-No nie mogłeś lepszego wybrać!-zaśmiałam się.
-Piękne jest.-cmoknął mnie w policzek, na co zarumieniłam
się.-Idziemy robić to jedzenie?-Chłopak stał do mnie tyłem przy drzwiach,
rozpędziłam się i wskoczyłam mu na plecy.-Tak chcesz się bawić? Ok.-zaczął biec
po korytarzu, aż znaleźliśmy się przed schodami.-Co powiesz na ekstra
jazdę?-poruszył zabawnie brwiami.
-Nie! Nawet nie próbuj! Niaaaaaaaaaaaaaaaaaal!-chłopak zignorował moje prośby, usiadł na
poręczy, nadal mając mnie na plecach i zjechał po niej.-Chory jesteś?!-zaczęłam
krzyczeć zdenerwowana, kiedy znaleźliśmy się na dole i zeskoczyłam z pleców
blondyna; wywołało to u niego śmiech, po chwili sama zaczęłam się śmiać.
Podczas robienia kolacji dużo rozmawialiśmy. Dowiedziałam
się wielu rzeczy, tak samo jak i on.
Głównie rozmawialiśmy o przeszłości.
-Możesz mi powiedzieć dlaczego jesteś z tym
tyranem?-powiedział zdenerwowany.
-Matt nie jest tyranem. Jest..po prostu czasami nie potrafi
przystopować. –rzuciłam obojętnie i chciałam jak najszybciej zakończyć ten
temat.
-Tak, na pewno! Widziałem co działo się w klubie. Dlaczego z
nim nie zerwiesz?-spojrzał mi prosto w oczy.
-To nie jest takie proste.-powróciłam do poprzedniej
czynności, jaką było sprzątanie.
-Lola, daj spokój. Może się długo nie widzieliśmy, ale wiem
jak jest. Czuję to. Nie chcesz nic powiedzieć to nie mów, ale pamiętaj że
zawsze masz mnie.-uśmiechnął się i pomógł sprzątać.
Przypomniałam sobie, że przecież jutro mieli odwiedzić nas
jacyś goście. Mama długo szykowała się na to spotkanie, a teraz tak ot tak
pojechali do babci? Dziwne. No nie ważne, zadzwonię do niej po południu. Włączyliśmy film, który mało mnie interesował. Spaghetti
wyszło przepyszne. Odłożyłam talerz na stół i momentalnie zasnęłam. Poczułam
jak blondyn bierze mnie na ręce i zanosi prawdopodobnie do mojej sypialni.
Kiedy położył mnie na łóżku, złapałam go za nadgarstek i wymruczałam cicho.
-Zostań ze mną, proszę.-słabo widziałam jak się uśmiechnął.
-Z tego co wiem to masz chłopaka.-zaśmiał się, wskakując pod
kołdrę i kładąc się na miejscu obok mnie.
.......................................................................................................
cześć, cześć ;) w sumie to nie wiem co napisać, więc napiszę to co zwykle .. PROSZĘ O KOMENTARZE ;) WYSTARCZY EMOTKA , BĘDĘ WDZIĘCZNA ;) ♥
poniedziałek, 10 czerwca 2013
`rozdział 4
Koncert
bardzo mi się podobał. Chłopcy dają z siebie wszystko i widać to. Emanują
energią, optymizmem, świetnie się bawiąc. Młodzi, zabawni, przystojni-nie
dziwię się, że dziewczyny za nimi szaleją.
Kiedy
koncert dobiegł końca, wszyscy zaczęli wychodzić z areny. Jak zwykle, zagubione
my nie wiedziałyśmy gdzie mamy się udać.
-Lottie!
Gabi! Chodźcie!-usłyszałyśmy piskliwy głos Elli.
Ella
jest menagerem na arenie. Rudowłosa, która wszystkich denerwuje. Wysokie
obcasy, krótkie spódniczki, ogromne dekolty-jej świat.
-Lola!-usłyszałam
za sobą przyjemny głos. Tylko jedna osoba tak na mnie mówiła. Zrobiło mi się
ciepło na serduszku. Odwróciłam się z ogromnym uśmiechem na twarzy. Kiedy do
mnie podszedł, mocno się uściskaliśmy. – Chciałbym porozmawiać z tobą, masz
czas?-Nie
bardzo.-odparłam smutno, patrząc w stronę Elli i Gabi.
-Charlotte!-usłyszałam
niski głos Matta.-Co ty do cholery wyprawiasz?!
-N-nic.
Już idę.-spojrzałam smutno w stronę Nialla. Stał zdezorientowany z szeroko
otwartymi oczami.-Mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy.-blado się
uśmiechnęłam, odchodząc.
Podchodząc
do chłopaka, odwróciłam się. Widok smutnego i zdezorientowanego chłopaka
wywołał u mnie wiele różnych emocji, chciałam podbiec do niego i rzucić się na
szyję. Z myśli o Irlandczyku wyrwał mnie mocny uścisk. Kiedy Matt jest
zdenerwowany, próbuje wyładować złość na mnie. Czuję, że kolejne siniaki już
się pojawiają.
-Idziemy
do klubu. Gabi, idziesz z nami? Może kogoś poznasz.-szydził z niej Matt. Można
zauważyć, że się nie lubią, ale są dla mnie najbliżsi więc muszą tolerować
swoje towarzystwo.
-Daruj
sobie.–skarciła
go wzrokiem.
***
Siedziałam
przy stoliku, czekając na chłopaka, który udał się po drinki. Chciałam jak
najszybciej wrócić do domu. Strasznie źle się czuję, mam tylko nadzieję, że
chora nie będę. Spojrzałam na drzwi, przez które wchodziło i wychodziło mnóstwo
ludzi. Mignęła mi biała koszulka i jasne włosy. Mam nadzieję, że to był Niall.
Matt
wspólnie z kolegami dyskutowali na temat sportu, postanowiłam pójść po
kolejnego drinka, bądź cokolwiek do picia.
-Poproszę
wodę mineralną z lodem i cytryną.-uśmiechnęłam się do barmana i wspięłam się na
wysokie krzesło. Po chwili poczułam czyjeś ręce na swojej talii. Byłam pewna,
że jest to Matt, więc nawet się nie odwróciłam.
-Jak
to dajesz się obmacywać obcym.-usłyszałam niskie mruknięcie przy uchu, na co
się wzdrygnęłam.
-Nie
strasz mnie! Byłam pewna, że to Matt.-ucieszyłam się, widząc Nialla.
-Poproszę
to samo.-zwrócił się do barmana.-Kto to Matt?
-Mój
chłopak.-odparłam cicho, mając nadzieję że nie usłyszy i zakończy temat.
-Masz
chłopaka?-spojrzał smutnymi, szafirowymi oczami.
-Miałaś
iść na chwilę?!-jak zwykle musiał zniszczyć tak przyjemną chwilę. Chwycił mnie
za nadgarstki i mocno ścisnął. Powodował mi ból, ale miał to gdzieś. Przywarł
mnie do ściany i wysyczał tuż przy twarzy.-Jesteś moja, rozumiesz!-ból był tak
potworny, że nie miałam siły się odezwać. Pokiwałam twierdząco głową.
Powstrzymując się od łez, spojrzałam na blondyna. Matt lekko rozluźnił uścisk i
pociągnął mnie w stronę stolika.
Sztucznie
się uśmiechając, udawałam że bardzo dobrze się bawię. Po pretekstem wyjścia do
łazienki poprosiłam barmana o kawałek kartki i długopis. Napisałam swój adres i
wzrokiem szukałam znajomego. Za wiele mi to nie zajęło. Siedział przy stoliku z
kolegami, kiedy nasze zagubione oczy się spotkały, ruszył w moją stronę.
Minęłam go, podając karteczkę.
***
-Matt,
ja muszę iść do domu. Strasznie źle się czuję, chyba chora będę.-musiałam
wymyślić coś na poczekaniu. Złapałam się za brzuch. Chłopak spojrzał na mnie i
dotknął mojego czoła.
-Coś
blada jesteś. No ok. Ja zostaję. Dasz sobie sama radę?-spytał, dość opiekuńczym
tonem.
-Ja
z nią pójdę.-wtrąciła się Gabi.
-Gdyby
coś się działo to dzwońcie.-poklepał nas po ramieniu. Zabrałyśmy swoje rzeczy i
wyszłyśmy z klubu. Lekko się zdziwiłam, że Matt tak zareagował na moją chęć
wyjścia, lecz cieszyłam się że poszło gładko, sprawnie.
-O
co tak naprawdę chodzi? Bo wiem że się czujesz dobrze! Ba! Nawet bardzo dobrze!-zaśmiała
się po chwili ciszy. Czekałam na to pytanie od samego wyjścia z klubu. Zna mnie
jak własną kieszeń.
-Chcę
się spotkać z Niallem, a ten pajac wszystko psuje! Nie wierzę, że powiedziałam
to na głos.-stałam na środku ulicy z otwartą buzią; dziewczyna przyglądała mi
się z szerokim i szczerym uśmiechem. W końcu doczekała się tego momentu.
-W
końcu skarbie, w końcu! Czekałam na to, całe…-zacięła się.-Ile to wy tam „jesteście”?-zrobiła
bardzo dziwną minę, z której zaczęłam się głośno śmiać.
-Prawie
dwa lata. Taa, wiem co teraz powiesz.. „DWA ZMARNOWANE LATA Z PIĘKNEGO ŻYCIA”.-zacytowałam
jej słowa, udając ją.
-Jak
ty mnie dobrze znasz.-udała, że ociera spływającą łezkę po policzku.
Bez
dłużej dyskusji udałyśmy się w stronę naszych domów. Po drodze śmiałyśmy się i
wygłupiałyśmy. Kiedy byłyśmy już blisko domu, złapał mnie lekki stres. Zaczęłam
obawiać się, o czym będę rozmawiać z Niallem, czy w ogóle będziemy mieć o czym
rozmawiać, jak się zachowam będąc sam na sam.
Weszłam
do domu szukając ręką włącznika. Zostawiłam rzeczy w przed pokoju i skierowałam
się do kuchni, gdzie znalazłam wiadomość od rodziców:
„Skarbie, przepraszamy że nic Ci nie powiedzieliśmy, ale
zrobiliśmy to spontanicznie. Lecimy do babci Thelmy na Hawaje. Wrócimy za
tydzień. Restauracją zajmą się rodzice Gabi, ale pamiętaj o swojej
zmianie! Kochamy,
-Mama i Tata xxx”
To
świetnie! Mam nadzieję, że Matt się o tym nie dowie, bo nie chcę
niezapowiedzianych spotkań.
Do
przyjścia kolegi miałam jeszcze jakieś pół godziny. Zakluczyłam drzwi i poszłam
do łazienki wziąć prysznic. Zdążyłam założyć koszulkę i usłyszałam pukanie do
drzwi. Serce zaczęło mi bić mocniej, jakby zaraz miało wyskoczyć.
Zbiegłam po schodach, przy okazji potykając się o szpilki, które zrzuciłam wchodząc do domu i nie sprzątnęła. Wzięłam głęboki wdech i otworzyłam drzwi. Zastałam rozglądającego się blondyna, lecz kiedy zorientował się, że na niego patrzę, szeroko się uśmiechnął.
Zbiegłam po schodach, przy okazji potykając się o szpilki, które zrzuciłam wchodząc do domu i nie sprzątnęła. Wzięłam głęboki wdech i otworzyłam drzwi. Zastałam rozglądającego się blondyna, lecz kiedy zorientował się, że na niego patrzę, szeroko się uśmiechnął.
......................................................................
Cześć ;) Tak wiem, że się powtarzam z tymi komentarzami, ale na prawdę zależy mi, aby się dowiedzieć czy ktoś faktycznie czyta moje wypociny ;) więc: WYSTARCZY ZWYKŁA EMOTKA ;)
Z góry bardzo dziękuję i do następnego xxx
czwartek, 6 czerwca 2013
`rozdział 3
Moje serce zaczęło bić mocniej. Stałam jak wmurowana, nie mogąc nic powiedzieć. Gabi też go poznała, choć nigdy nie widziała, jedynie na zdjęciach. Moje oczy zaszkliły się. Spojrzał na mnie i zdębiał. Nadal był taki, jakiego go zapamiętałam. Po chwili słychać było nieprzyjemny dźwięk, spowodowany upadającym mikrofonem blondyna. Zeskoczył z dość wysokiej sceny i rzucił się na mnie. Nie mogłam powstrzymać łez.
__________________________________________________________
Siedzieliśmy znudzeni w garderobie, kiedy nagle usłyszeliśmy damski śmiech.
-Właśnie Niall! Słuchaj, jak tydzień temu byłem z mamą i Gemmą w restauracji, to obsługiwała nas taka świetna kelnerka.-och, znowu chcą mnie swatać?!? Musiałem to przerwać.
-Dzięki Harry, ale nie jestem zainteresowany.
-Pooooczeeekaaaaj!-przeciągnął, łapiąc mnie za ramię.-No i ta świetna kelnerka przypominała mi kogoś. Zrobiłem jej po kryjomu zdjęcie, zza menu, a na rachunku napisałem numer, mam nadzieję, że się odezwie. Patrzcie.-wyciągnął telefon i pokazał nam kilka zdjęć dziewczyny, nie bardzo byłą ją widać, ale wydawała się faktycznie ładna.
__________________________________________________________
Siedzieliśmy znudzeni w garderobie, kiedy nagle usłyszeliśmy damski śmiech.
-Właśnie Niall! Słuchaj, jak tydzień temu byłem z mamą i Gemmą w restauracji, to obsługiwała nas taka świetna kelnerka.-och, znowu chcą mnie swatać?!? Musiałem to przerwać.
-Dzięki Harry, ale nie jestem zainteresowany.
-Pooooczeeekaaaaj!-przeciągnął, łapiąc mnie za ramię.-No i ta świetna kelnerka przypominała mi kogoś. Zrobiłem jej po kryjomu zdjęcie, zza menu, a na rachunku napisałem numer, mam nadzieję, że się odezwie. Patrzcie.-wyciągnął telefon i pokazał nam kilka zdjęć dziewczyny, nie bardzo byłą ją widać, ale wydawała się faktycznie ładna.
-Chłopcy, jesteście gotowi?-spytał Paul. Strasznie się denerwowaliśmy. Wcześniej dużo występowaliśmy to fakt, ale to jest spełnienie naszych marzeń, najważniejszy koncert w całym życiu. Musimy dać z siebie wszystko.
Mijając się z Harrym, szyderczo się do mnie uśmiechnął, lekko się zdziwiłem i przeraziłem. Spojrzałem na fanki w pierwszych rzędach i moją uwagę przykuły dwie, siedzące na skrzyniach brunetki. To była ONA. Nie widzieliśmy się długo, ale to na pewno była ona. Czułem to. Wpatrywała się we mnie, z zaszklonymi oczami, a ja nie mogłem się ruszyć. Dopiero po chwili, upuściłem mikrofon, zeskoczyłem ze sceny i mocno ją do siebie przytuliłem. Tak bardzo mi jej brakowało.
-Nie wierzę! Tak bardzo tęskniłam.-wydukała, chlipiąc.
-Tak bardzo mi ciebie brakowało.-nie mogłem już wytrzymać i rozpłakałem się, jak małe dziecko.-W końcu cię znalazłem i teraz na pewno nie zostawię! Nigdy!
-Szu..szukałeś mnie?-spytała zdziwiona, powoli uwalniając się z uścisku.
-Cały czas.-nieśmiało się uśmiechnęła. Odsunąłem się trochę, by przyjrzeć się jej całej.-Wypiękniałaś i to bardzo.-poruszyłem w zabawny sposób brwiami.
-Wymężniałeś!-zaśmiała się.-Wiesz, nie chcę nic mówić, ale musisz wracać.-wskazała na scenę, gdzie chłopcy stali z szerokimi uśmiechami.-Pokaż na co cię stać.-wyszeptała mi do ucha, popchnęła lekko w stronę sceny i wróciła na swoje miejsce.
Koncert minął w ekspresowym tempie. Daliśmy z siebie absolutnie wszystko. Nie obchodziło mnie nic dookoła, teraz liczyła się tylko ona. Musimy tyle nadrobić.
_________________________________________________________________
-Co to do cholery miało być?!-syknął rozzłoszczony Matt.
-To ten mój przyjaciel z dzieciństwa. Nie widzieliśmy się 8 lat. Nie denerwuj się.-pogłaskałam go po ramieniu.Prychnął na mnie i powrócił na swoje miejsce.
-Jest strasznie denerwujący.-zmierzyła go Gabi.-Nie mówiłaś, że on taki przystojniak!-szturchnęła mnie lekko.
-A skąd ja mogłam to wiedzieć, co? Masz chusteczki?-lekko się zarumieniłam i wzięłam jedną od przyjaciółki.
...............................................................................................................................
Hej ;) to tak jak wcześniej ;) jeśli rozdział się podoba, proszę o komentarz ;) wystarczy zwykła emotka, zajmie ci to kilka sekund, a mi będzie bardzo miło ;)
-Nie wierzę! Tak bardzo tęskniłam.-wydukała, chlipiąc.
-Tak bardzo mi ciebie brakowało.-nie mogłem już wytrzymać i rozpłakałem się, jak małe dziecko.-W końcu cię znalazłem i teraz na pewno nie zostawię! Nigdy!
-Szu..szukałeś mnie?-spytała zdziwiona, powoli uwalniając się z uścisku.
-Cały czas.-nieśmiało się uśmiechnęła. Odsunąłem się trochę, by przyjrzeć się jej całej.-Wypiękniałaś i to bardzo.-poruszyłem w zabawny sposób brwiami.
-Wymężniałeś!-zaśmiała się.-Wiesz, nie chcę nic mówić, ale musisz wracać.-wskazała na scenę, gdzie chłopcy stali z szerokimi uśmiechami.-Pokaż na co cię stać.-wyszeptała mi do ucha, popchnęła lekko w stronę sceny i wróciła na swoje miejsce.
Koncert minął w ekspresowym tempie. Daliśmy z siebie absolutnie wszystko. Nie obchodziło mnie nic dookoła, teraz liczyła się tylko ona. Musimy tyle nadrobić.
_________________________________________________________________
-Co to do cholery miało być?!-syknął rozzłoszczony Matt.
-To ten mój przyjaciel z dzieciństwa. Nie widzieliśmy się 8 lat. Nie denerwuj się.-pogłaskałam go po ramieniu.Prychnął na mnie i powrócił na swoje miejsce.
-Jest strasznie denerwujący.-zmierzyła go Gabi.-Nie mówiłaś, że on taki przystojniak!-szturchnęła mnie lekko.
-A skąd ja mogłam to wiedzieć, co? Masz chusteczki?-lekko się zarumieniłam i wzięłam jedną od przyjaciółki.
...............................................................................................................................
Hej ;) to tak jak wcześniej ;) jeśli rozdział się podoba, proszę o komentarz ;) wystarczy zwykła emotka, zajmie ci to kilka sekund, a mi będzie bardzo miło ;)
sobota, 1 czerwca 2013
`rozdział 2
Wczorajsza noc z Mattem była straszna. Wrócił nad ranem, pijany. Dostałam w twarz za to, że chciałam mu pomóc dojść do łóżka. Może faktycznie powinnam pójść na policję z tym? Ale muszę zastanowić się nad konsekwencjami. Matt by się zemścił i to nieźle. Mam już dość zakrywania tych siniaków. Inne dziewczyny chodzą w krótkich spódniczkach, które ledwo zakrywają im pośladki, bluzki ledwo zakrywające piersi, a ja? Długie jeansy, coś aby zakryć ręce. Mam już tego dość! Chcę pokazać, że jestem piękna. Może nie tak jak one, bo nie chcę robić z siebie zdziry, ale..
Do rzeczywistości przywrócił mnie zachrypnięty głos szatyna.
-Zrób mi coś do jedzenia.-przetarł oczy i spojrzał na mnie.
-Za chwilkę, tylko napiszę smsa do mamy.-blado się uśmiechnęłam.
-No dobra.-widać było, że nie spodobało mu się to.
Założyłam różowy szlafrok i zeszłam do kuchni. Wyciągnęłam z lodówki produkty i zabrałam się za robienie kanapek.
-Proszę bardzo.-postawiłam na stole stos kanapek z serkiem, warzywami i dzbanek herbaty.
-Dzięki.-uśmiechnął się.-A miałem ci wczoraj powiedzieć, w sobotę jakiś zespół ma koncert na Madisonie, dostałem dwie wejściówki, chcecie iść z Gabi?
-No jasne, czemu nie. Zaraz do niej zadzwonię.
Bywały dni, kiedy miły, kochany i opiekuńczy. Zdarzało się to rzadko, ale dobrze że chociaż trochę pokazywał że ma serce.
-Muszę się zbierać. Odwieziesz mnie?-zaczęłam zbierać naczynia ze stołu.
-Jasne. Zaraz tylko dokończę.-uśmiechnął się i włożył resztę kanapki do ust. Pomógł mi posprzątać.
Wbiegłam na górę, aby zabrać swoje rzeczy, kiedy usłyszałam dźwięk sms'a. To nie był mój sygnał, ale postanowiłam przeczytać.
"Żabciu, czekam na ciebie w domciu. Już nie mogę się doczekać naszej nocy. Mraaaaauuuuuuu ;**" od Sary. Jakiej Sary?!? Zdradza mnie? Dziwnie to zabrzmi, ale nie przejmuję się tym. To znaczy, że mi na nim nie zależy? No możliwe.
-Charlotte! No idziesz?!-usłyszałam męski głos.
-T..tak, tak. Już! Wezmę tylko torbę.-zamieszałam się i odłożyłam telefon na miejsce. W głowie miałam tą Sarę, tą wiadomość, zastanawiałam się jak długo to trwa.
-Lott, kiedy masz trening?-usłyszałam głos rodzicielki.
-Wtorki, czwartki i będzie chyba w piątek. A czemu pytasz?-odkrzyknęłam jej, zmywając lakier z paznokci.
-W niedzielę będziemy mieć gości. Chcę, abyś pomogła mi sprzątać i przygotowywać dom już od środy. To jest dla mnie bardzo ważne.
-Ok. Nie ma problemu.-uśmiechnęłam się i wróciłam do poprzedniej czynności.
Goście? U nas? Nowość. Od jakiegoś czasu, oprócz naszych sąsiadów, czyli rodziców Gabi nikt nas nie odwiedza. No czasami wpadnie babcia z dziadkiem i jakimś ciastem, ale to czasami, bo większości my do nich jeździmy. Poczekamy zobaczymy.
-Mamo! Idę do Gabi! Nie wiem o której wrócę.-krzyknęłam zbiegając ze schodów i trzaskając drzwiami.
**7 dni później**
Od rana byłam bardzo podekscytowana. Nadal nie wiedziałam jaki to zespół, ale nie drążyłam tego tematu. Zbiegłam na obiad i wsunęłam wszystko co miałam na talerzu. Moi rodzice bardzo dobrze gotują, dlatego poprosiłam o dokładkę. Dochodziła już godzina 16, a przed 17 musimy być już koło areny. Odeszłam od stołu, wkładając talerz do zmywarki.
Weszłam do łazienki i zrzuciłam swoje ubrania. Obejrzałam się w lustrze. Siniaki powoli znikały, co bardzo mnie cieszyło. Wzięłam prysznic i umyłam włosy. Ubrałam się w to, a włosy zostawiłam opuszczone na ramiona. Spakowałam do torebki telefon, portfel i dokumenty. Wyjrzałam przez okno i zobaczyłam Gabi czekającą przy samochodzie. Brunetka bardzo fajnie wyglądała. Ubrana była tak. Włosy miała związane w niechlujnego koka. Zeszłam na dół, pożegnałam się z rodzicami i wyszłam z domu.
Wsiedliśmy do auta i po piętnastu minutach dojechaliśmy na miejsce. Do koncertu miałyśmy jeszcze trzy godziny. Siedziałyśmy w pokoju dla personelu. Na szczęście był tam komputer. Włączyłyśmy sobie film i szybko to minęło.
-Chodźcie! Już czas.-zawołał nas Matt.
Zajęłyśmy miejsca na ogromnych pudłach. Na arenie nie było wolnego miejsca. W sektorze VIP było bardzo dużo rodzin, co znaczy że koncert jest ważny.
Na początku występowały supporty. Trwało to ponad godzinę. Nagle światła zgasły. Słuchać było melodię pierwszej piosenki. Wszyscy na arenie zaczęli piszczeć, na co się wystraszyłyśmy i zaczęłyśmy śmiać. Dziwnie się czułam. Byłam podekscytowana, ale obojętna. Nie do opisania. Światła się zapaliły i pierwszą osobą, którą ujrzałam był Harry. Ten brunet z burzą loków na głowie z restauracji. Nie mogłam w to uwierzyć. Kiedy mnie zobaczył, promiennie się uśmiechnął. Pozostali weszli na scenę i zaczęli śpiewać piosenkę. Zrobili kilka przejść. Zobaczyłam GO.
.........................................................................................................
no cześć ;) Jest i drugi rozdział. Pewnie się domyślacie, kogo zobaczyła Lottie. Jak myślicie, co zrobi? ;)
Jeśli czytasz, byłabym wdzięczna za komentarz ;) Wystarczy emotka. Z góry bardzo dziękuję :* i do następnego ;)
Do rzeczywistości przywrócił mnie zachrypnięty głos szatyna.
-Zrób mi coś do jedzenia.-przetarł oczy i spojrzał na mnie.
-Za chwilkę, tylko napiszę smsa do mamy.-blado się uśmiechnęłam.
-No dobra.-widać było, że nie spodobało mu się to.
Założyłam różowy szlafrok i zeszłam do kuchni. Wyciągnęłam z lodówki produkty i zabrałam się za robienie kanapek.
-Proszę bardzo.-postawiłam na stole stos kanapek z serkiem, warzywami i dzbanek herbaty.
-Dzięki.-uśmiechnął się.-A miałem ci wczoraj powiedzieć, w sobotę jakiś zespół ma koncert na Madisonie, dostałem dwie wejściówki, chcecie iść z Gabi?
-No jasne, czemu nie. Zaraz do niej zadzwonię.
Bywały dni, kiedy miły, kochany i opiekuńczy. Zdarzało się to rzadko, ale dobrze że chociaż trochę pokazywał że ma serce.
-Muszę się zbierać. Odwieziesz mnie?-zaczęłam zbierać naczynia ze stołu.
-Jasne. Zaraz tylko dokończę.-uśmiechnął się i włożył resztę kanapki do ust. Pomógł mi posprzątać.
Wbiegłam na górę, aby zabrać swoje rzeczy, kiedy usłyszałam dźwięk sms'a. To nie był mój sygnał, ale postanowiłam przeczytać.
"Żabciu, czekam na ciebie w domciu. Już nie mogę się doczekać naszej nocy. Mraaaaauuuuuuu ;**" od Sary. Jakiej Sary?!? Zdradza mnie? Dziwnie to zabrzmi, ale nie przejmuję się tym. To znaczy, że mi na nim nie zależy? No możliwe.
-Charlotte! No idziesz?!-usłyszałam męski głos.
-T..tak, tak. Już! Wezmę tylko torbę.-zamieszałam się i odłożyłam telefon na miejsce. W głowie miałam tą Sarę, tą wiadomość, zastanawiałam się jak długo to trwa.
-Lott, kiedy masz trening?-usłyszałam głos rodzicielki.
-Wtorki, czwartki i będzie chyba w piątek. A czemu pytasz?-odkrzyknęłam jej, zmywając lakier z paznokci.
-W niedzielę będziemy mieć gości. Chcę, abyś pomogła mi sprzątać i przygotowywać dom już od środy. To jest dla mnie bardzo ważne.
-Ok. Nie ma problemu.-uśmiechnęłam się i wróciłam do poprzedniej czynności.
Goście? U nas? Nowość. Od jakiegoś czasu, oprócz naszych sąsiadów, czyli rodziców Gabi nikt nas nie odwiedza. No czasami wpadnie babcia z dziadkiem i jakimś ciastem, ale to czasami, bo większości my do nich jeździmy. Poczekamy zobaczymy.
-Mamo! Idę do Gabi! Nie wiem o której wrócę.-krzyknęłam zbiegając ze schodów i trzaskając drzwiami.
**7 dni później**
Od rana byłam bardzo podekscytowana. Nadal nie wiedziałam jaki to zespół, ale nie drążyłam tego tematu. Zbiegłam na obiad i wsunęłam wszystko co miałam na talerzu. Moi rodzice bardzo dobrze gotują, dlatego poprosiłam o dokładkę. Dochodziła już godzina 16, a przed 17 musimy być już koło areny. Odeszłam od stołu, wkładając talerz do zmywarki.
Weszłam do łazienki i zrzuciłam swoje ubrania. Obejrzałam się w lustrze. Siniaki powoli znikały, co bardzo mnie cieszyło. Wzięłam prysznic i umyłam włosy. Ubrałam się w to, a włosy zostawiłam opuszczone na ramiona. Spakowałam do torebki telefon, portfel i dokumenty. Wyjrzałam przez okno i zobaczyłam Gabi czekającą przy samochodzie. Brunetka bardzo fajnie wyglądała. Ubrana była tak. Włosy miała związane w niechlujnego koka. Zeszłam na dół, pożegnałam się z rodzicami i wyszłam z domu.
Wsiedliśmy do auta i po piętnastu minutach dojechaliśmy na miejsce. Do koncertu miałyśmy jeszcze trzy godziny. Siedziałyśmy w pokoju dla personelu. Na szczęście był tam komputer. Włączyłyśmy sobie film i szybko to minęło.
-Chodźcie! Już czas.-zawołał nas Matt.
Zajęłyśmy miejsca na ogromnych pudłach. Na arenie nie było wolnego miejsca. W sektorze VIP było bardzo dużo rodzin, co znaczy że koncert jest ważny.
Na początku występowały supporty. Trwało to ponad godzinę. Nagle światła zgasły. Słuchać było melodię pierwszej piosenki. Wszyscy na arenie zaczęli piszczeć, na co się wystraszyłyśmy i zaczęłyśmy śmiać. Dziwnie się czułam. Byłam podekscytowana, ale obojętna. Nie do opisania. Światła się zapaliły i pierwszą osobą, którą ujrzałam był Harry. Ten brunet z burzą loków na głowie z restauracji. Nie mogłam w to uwierzyć. Kiedy mnie zobaczył, promiennie się uśmiechnął. Pozostali weszli na scenę i zaczęli śpiewać piosenkę. Zrobili kilka przejść. Zobaczyłam GO.
.........................................................................................................
no cześć ;) Jest i drugi rozdział. Pewnie się domyślacie, kogo zobaczyła Lottie. Jak myślicie, co zrobi? ;)
Jeśli czytasz, byłabym wdzięczna za komentarz ;) Wystarczy emotka. Z góry bardzo dziękuję :* i do następnego ;)
Subskrybuj:
Posty (Atom)