sobota, 1 czerwca 2013

`rozdział 2

Wczorajsza noc z Mattem była straszna. Wrócił nad ranem, pijany. Dostałam w twarz za to, że chciałam mu pomóc dojść do łóżka. Może faktycznie powinnam pójść na policję z tym? Ale muszę zastanowić się nad konsekwencjami. Matt by się zemścił i to nieźle. Mam już dość zakrywania tych siniaków. Inne dziewczyny chodzą w krótkich spódniczkach, które ledwo zakrywają im pośladki, bluzki ledwo zakrywające piersi, a ja? Długie jeansy, coś aby zakryć ręce. Mam już tego dość! Chcę pokazać, że jestem piękna. Może nie tak jak one, bo nie chcę robić z siebie zdziry, ale..
Do rzeczywistości przywrócił mnie zachrypnięty głos szatyna.
-Zrób mi coś do jedzenia.-przetarł oczy i spojrzał na mnie.
-Za chwilkę, tylko napiszę smsa do mamy.-blado się uśmiechnęłam.
-No dobra.-widać było, że nie spodobało mu się to.
Założyłam różowy szlafrok i zeszłam do kuchni. Wyciągnęłam z lodówki produkty i zabrałam się za robienie kanapek.
-Proszę bardzo.-postawiłam na stole stos kanapek z serkiem, warzywami i dzbanek herbaty.
-Dzięki.-uśmiechnął się.-A miałem ci wczoraj powiedzieć, w sobotę jakiś zespół ma koncert na Madisonie, dostałem dwie wejściówki, chcecie iść z Gabi?
-No jasne, czemu nie. Zaraz do niej zadzwonię.
Bywały dni, kiedy miły, kochany i opiekuńczy. Zdarzało się to rzadko, ale dobrze że chociaż trochę pokazywał że ma serce.
-Muszę się zbierać. Odwieziesz mnie?-zaczęłam zbierać naczynia ze stołu.
-Jasne. Zaraz tylko dokończę.-uśmiechnął się i włożył resztę kanapki do ust. Pomógł mi posprzątać.
Wbiegłam na górę, aby zabrać swoje rzeczy, kiedy usłyszałam dźwięk sms'a. To nie był mój sygnał, ale postanowiłam przeczytać.
"Żabciu, czekam na ciebie w domciu. Już nie mogę się doczekać naszej nocy. Mraaaaauuuuuuu ;**" od Sary. Jakiej Sary?!? Zdradza mnie? Dziwnie to zabrzmi, ale nie przejmuję się tym. To znaczy, że mi na nim nie zależy? No możliwe.
-Charlotte! No idziesz?!-usłyszałam męski głos.
-T..tak, tak. Już! Wezmę tylko torbę.-zamieszałam się i odłożyłam telefon na miejsce. W głowie miałam tą Sarę, tą wiadomość, zastanawiałam się jak długo to trwa.


-Lott, kiedy masz trening?-usłyszałam głos rodzicielki.
-Wtorki, czwartki i będzie chyba w piątek. A czemu pytasz?-odkrzyknęłam jej, zmywając lakier z paznokci.
-W niedzielę będziemy mieć gości. Chcę, abyś pomogła mi sprzątać i przygotowywać dom już od środy. To jest dla mnie bardzo ważne.
-Ok. Nie ma problemu.-uśmiechnęłam się i wróciłam do poprzedniej czynności.
Goście? U nas? Nowość. Od jakiegoś czasu, oprócz naszych sąsiadów, czyli rodziców Gabi nikt nas nie odwiedza. No czasami wpadnie babcia z dziadkiem i jakimś ciastem, ale to czasami, bo większości my do nich jeździmy. Poczekamy zobaczymy.
-Mamo! Idę do Gabi! Nie wiem o której wrócę.-krzyknęłam zbiegając ze schodów i trzaskając drzwiami.

**7 dni później**

Od rana byłam bardzo podekscytowana. Nadal nie wiedziałam jaki to zespół, ale nie drążyłam tego tematu. Zbiegłam na obiad i wsunęłam wszystko co miałam na talerzu. Moi rodzice bardzo dobrze gotują, dlatego poprosiłam o dokładkę. Dochodziła już godzina 16, a przed 17 musimy być już koło areny. Odeszłam od stołu, wkładając talerz do zmywarki.

Weszłam do łazienki i zrzuciłam swoje ubrania. Obejrzałam się w lustrze. Siniaki powoli znikały, co bardzo mnie cieszyło. Wzięłam prysznic i umyłam włosy. Ubrałam się w to, a włosy zostawiłam opuszczone na ramiona. Spakowałam do torebki telefon, portfel i dokumenty. Wyjrzałam przez okno i zobaczyłam Gabi czekającą przy samochodzie. Brunetka bardzo fajnie wyglądała. Ubrana była tak. Włosy miała związane w niechlujnego koka. Zeszłam na dół, pożegnałam się z rodzicami i wyszłam z domu.
Wsiedliśmy do auta i po piętnastu minutach dojechaliśmy na miejsce. Do koncertu miałyśmy jeszcze trzy godziny. Siedziałyśmy w pokoju dla personelu. Na szczęście był tam komputer. Włączyłyśmy sobie film i szybko to minęło.
-Chodźcie! Już czas.-zawołał nas Matt.
Zajęłyśmy miejsca na ogromnych pudłach. Na arenie nie było wolnego miejsca. W sektorze VIP było bardzo dużo rodzin, co znaczy że koncert jest ważny.
Na początku występowały supporty. Trwało to ponad godzinę. Nagle światła zgasły. Słuchać było melodię pierwszej piosenki. Wszyscy na arenie zaczęli piszczeć, na co się wystraszyłyśmy i zaczęłyśmy śmiać. Dziwnie się czułam. Byłam podekscytowana, ale obojętna. Nie do opisania. Światła się zapaliły i pierwszą osobą, którą ujrzałam był Harry. Ten brunet z burzą loków na głowie z restauracji. Nie mogłam w to uwierzyć. Kiedy mnie zobaczył, promiennie się uśmiechnął. Pozostali weszli na scenę i zaczęli śpiewać piosenkę. Zrobili kilka przejść. Zobaczyłam GO.


.........................................................................................................
no cześć ;) Jest i drugi rozdział. Pewnie się domyślacie, kogo zobaczyła Lottie. Jak myślicie, co zrobi? ;)
Jeśli czytasz, byłabym wdzięczna za komentarz ;) Wystarczy emotka. Z góry bardzo dziękuję :* i do następnego ;) 


2 komentarze:

  1. Julia Mrs. Payne1 czerwca 2013 13:02

    Super <3 świetny wygląd bloga ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ciekawie się zapowiada :)
    Zapraszam do mnie
    Ourimaginary89.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń